birdas prowadzi tutaj blog rowerowy

Prawdziwe MTB z przyjaciółmi.

  • DST 51.50km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:19
  • VAVG 15.53km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 176( 89%)
  • HRavg 146( 74%)
  • Kalorie 3000kcal
  • Podjazdy 1390m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 marca 2014 | dodano: 30.03.2014
Uczestnicy

Właśnie rozpocząłem degustację whisky (obiecałem sobie, że jak będzie ciężko i przeżyję to w ten sposób wynagrodzę sobie trudy dnia dzisiejszego).  Jak było  ? ... było CIĘŻKO !! Spotkaliśmy się w Piechowicach (Ariel, Bartek i ja) i skoro to moje rejony to ja zaplanowałem trasę.  Wybrałem najbardziej urokliwe miejsca w mojej okolicy obfitujące w techniczne i sztywne podjazdy oraz techniczne, dające fun i nie wybaczające błędów zjazdy.  Do tego miało być MTB i chyba było. Nie mi oceniać atrakcyjność trasy ale wiele odcinków pochodziła z etapów Bike Maratonu (Grabek, Golonko) minionych lat (Piechowice, Szklarska Poręba, Karpacz), etapów Bike Adventure z lat 2009 i 2013 i standardowej trasy corocznego Memoriału Jurka Zawadzkiego.  Uwzględniając warunki pogodowe (momentami mokro, ślisko, kamieniście, korzeniaście, śnieżnie) na zjazdach było niebezpiecznie.  Do tego (jak to Bartek zauważył) zimy nie było to i jesienne liście zalegały tak jak jesienią (nie zgniły, a pod liśćmi nie wiadomo co było - czasami dziura, czasami kamień - ogólnie mówiąc niespodzianki).   Na wielu jazdach było mocno ryzykownie i przy sporych prędkościach mogło się skończyć lotem przez kierownicę co Ariel doświadczył.
Poszczególne sekcje podjazdów i zjazdów można zobaczyć na mapie w powiększeniu więc nie ma co się powtarzać opisując je.
Kilka moich fotek z treningu:
- na zjeździe przez Cichą Dolinę (Ariel + Bartek na wydechu z wciągniętym brzuchem  ):

- "dojazdówka" od strony podzamcza na Chojnik:
Bartek:

Ariel:

ja:

- tu już na "zamku Chojnik" (kładą kostkę więc z technicznego podjazdu zrobił się podjazd siłowy). No ale czego to się nie robi, żeby tylko jak najwięcej osób mogło się tam dostać.  Oczywiście wszyscy, tylko nie rowerzyści (bo to Karkonoski Park Narodowy ):



- na trasie Memoriału Jurka Zawadzkiego:

Na dzisiejszym treningu w identycznych warunkach i na rowerach MTB miałem sobie "obaczyć" w jakiej formie są moi rywale. Czyli osoby, które sumiennie i mocno przepracowały zimę (jak i ja) . No i niestety, ale wnioski nie są dobre. Wszystkie podjazdy jechałem na szarym końcu w odległości 20-100 metrów za Bartkiem i Arielem.  Chłopaki wyjechali nawet te odcinki, które ja zawsze z automatu podprowadzam (pewnie nie wiedzieli, że w tych miejscach się je podchodzi).  Ogólna analiza "rywali" wygląda tak:

  • Bartek - bardzo mocny na podjazdach i mocny na zjazdach - raczej 100% faworyt wszystkich startów BM i BA. Zwycięstwo z nim będzie musiało być splotem wielu uwarunkowań począwszy od dyspozycji dnia poprzez szczęśliwy zbieg okoliczności na trasie (tzn. mój wyjątkowo szczęśliwy, Bartka wyjątkowo pechowy). Jestem bardzo ciekaw porównań czasowych jakie będą na stravie z poszczególnych odcinków podjazdowo-zjazdowych w poszczególnych maratonach.
  • Ariel - podobny poziom na podjazdach co Bartek, ale znacznie odbiegający poziom na zjazdach (przynajmniej na razie). Może to kwestia chwilowa bo Ariel ten element uważał u siebie za bardzo mocny ... a może jest to kwestia punktu odniesienia ?   Na razie Ariela zjazdy na tyle odbiegają od naszych, że spróbuję zaryzykować stwierdzenie, że jest to dla mnie szansa.  To, że wszystkie podjazdy pojadę wolniej jest pewne na 100% i z podobnym prawdopodobieństwem ocenię, że na 100% wszystkie zjazdy pojadę szybciej. Czym bardziej zjazd będzie techniczny i  niebezpieczny tym większa powinna być moja przewaga (oczywiście jeśli zakończy się bez przygód bo niestety ale ze wzrostem prędkości wzrasta ryzyko upadku czy jakiegoś lotu przez kierownicę). Na podjazdach takiego ryzyka nie ma więc moja strata jest jak w banku, a na zjazdach musiałbym ją "wywalczyć".  Ariel pewnie troszkę to skoryguje w perspektywie czasu, ale różnica raczej zostanie (moim zdaniem).
Ogólnie między nami nie ma jakieś dużej przepaści więc każdy wynik jest możliwy. Na maratonie decydującym aspektem będzie fakt, że zarówno podjazdy jak i zjazdy w miejscach wąskich (single tracki) to będzie jazda jednego zawodnika za drugim. Żaden z nas w takich miejscach nie zrobi żadnej przewagi. To się wszystko mocno wypłaszczy i decydować będą detale. Nadal liczę na wyrwanie jakiegoś zwycięstwa chociaż trochę zostałem sprowadzony na ziemię. 
Wspominałem Bartkowi, że jak będzie mi "dupę łoił" to na poprawę nastroju popatrzę na zdobywane pkt (czyli procentową jego stratę do zwycięzcy M2 i moją procentową stratę do zwycięzcy M3).  Wszak jestem o 8 lat starszy więc dla seniorów należy się nieco większa doza tolerancji jeśli chodzi o wynik.  
Podsumowując: bardzo dziękuję chłopakom za wspólny trening. Było niezwykle miło, podjazdy minęły nawet nie wiem kiedy, pośmialiśmy się trochę (Bartek prawie psa przejechał i jeszcze zaliczył dzwona na podjeździe). No po prostu rewelka.
Dzięki chłopaki !! - bez Was ... jeździłbym sam.     

P.S.
Obiecany link do pliku GPX z dzisiejszego przejazdu.

Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: Navime.pl + mapka:


Kategoria Treningi


komentarze
birdas
| 09:19 poniedziałek, 31 marca 2014 | linkuj Myślę, że zbyt krytyczny jesteś względem siebie. :)
Też bym coś pokręcił, ale niestety praca, a i rower czeka na wyczyszczenie ... :(
zorro
| 07:59 poniedziałek, 31 marca 2014 | linkuj No od 2010 roku jeżdżę z sektorów 3 i 4 tylko. Więc ostatnio mam porównanie tylko do ludzi z tychże sektorów. Zardzewiałem bez dwóch zdań, smutne to i strasznie. Ale nie odpuszczę! Spadam szykować się na kolejny trening.
birdas
| 19:51 niedziela, 30 marca 2014 | linkuj Ariel na maratonach na poziomie sektora 3-4 (czyli tych z których jeździłeś) tak jest, że tam ludzie są nieproporcjonalnie lepsi na podjazdach niż na zjazdach. W minionym roku jeżdżąc (3 razy) z sektora 2 na zjeździe już wyprzedzanie było bardzo mocno sporadyczne, wręcz często nawet nie maiło sensu bo trzeba było znaleźć ku temu wyjątkowo korzystną sytuację. Z sektora 3 wyprzedzanie jest częste, a z sektora 4 w zasadzie nagminne.
Ewentualny spadek swoich umiejętności zjazdowych musisz już sam ocenić. Ja też mam lęki z uwagi na zerwane więzadło krzyżowe, operacje obu kolan i muszę wyjątkowo uważać.
Akcja z pieskiem była wyjątkowa. :) No i ta mina Bartka. :) Piesek też był słusznych rozmiarów i wagi. :D
birdas
| 19:51 niedziela, 30 marca 2014 | linkuj Dzięki Marcin za wpis. Postaram się sprawić jakąś niespodziankę żeby nie zawsze było: Bartek, Ariel, Marcin i znów Bartek, Ariel, Marcin i znów tak samo ... . Różnice są takie, że w przypadku defektu (np. kapeć u Bartka) kolejność się zmieni na taką w której Bartek będzie na końcu. W MTB poza oczywistymi zmiennymi typu dyspozycja dnia, szczęście, rozłożenie sił, taktyka itp. dochodzą nowe uwarunkowania typu: umiejętność technicznej i szybkiej jazdy na zjazdach (w terenie usłanym korzeniami, kamieniami, błotem itp.), ciśnienie w oponach (dla mnie nowość i od kolejnego treningu będę z tym eksperymentował), dobór opon do warunków atmosferycznych panujących na trasie, radzenie sobie w błocie, w ulewnym deszczu, czy w piekielnym słońcu ze zmianą dętki, skuwaniem zerwanego łańcucha czy problemem z brakiem okładzin hamulcowych bo błoto je "zjadło" itp. Nawet sektor startowy ma potężne znaczenie. Maraton za 2 tygodnie jest o tyle ważny, że defekt spowoduje spadek do sektora 6-7 na kolejną edycję. Początkowo na podstawie wyników z minionego sezonu startujemy z następujących sektorów: Bartek-3, Ariel i ja z 4. Wyobrażasz sobie jechać z sektora "7" mając przed sobą np. 800 osób i na 3-4 km od startu utknąć w korku na wjeździe do lasu bo ktoś zszedł z roweru, podczas gdy sektor 1-2-3 płynnie pojechał dalej ? - DRAMAT !!
W naszym przypadku kolejnym pytaniem pozostaje: jechać spod taśmy swojego sektora bez rozgrzewki, czy zrobić rozgrzewkę i ruszać z samego jego końca ? - tu też nasze strategie prawdopodobnie będą różne. No nic ... jak co roku będzie z pewnością ciekawie. W Miękini przy ładnej pogodzie pojedzie pewnie 1500+ osób.
zorro
| 19:19 niedziela, 30 marca 2014 | linkuj No zaliczyłem skok przez kierę. Koło zblokowało się o kamień, przeskoczyłem przez kierownicę jak przez kozła na W-F (tak, zdążyłem się wypiąć), a rower poleciał bokiem zza moich pleców.

Analizę swojej osoby uważam za poprawną. Ale te zjazdy to nadrobię (mam nadzieję), na maratonie u Golonki na najtrudniejszych zjazdach wydzierałem z siebie tylko takie słowa: "lewa wolna", a teraz jechałem jak ułomny (?!). Skręcenie kostki i przerwa od MTB mnie tak skrzywdziły.

I ta akcja z psem... ah. Głupek wskoczył Bartkowi pod koła i się skulił, jakiś samobójca.
krzywy
| 18:31 niedziela, 30 marca 2014 | linkuj Bardzo fajnie sie czyta twoj opis z treningu:) Zresztą te uśmieszki dodają kolorytu temu wszystkiemu nie wspominając o "dzwonach" czy "lotach" :) Dla szosowca takiego jak ja to zupelna nowość wiec z zaciekawieniem czytam takie relacje. Oczywiście będziecie pod moja obserwacją w kontekście rywalizacji na maratonach:)
birdas
| 16:43 niedziela, 30 marca 2014 | linkuj Unikaliśmy wszystkiego powyżej 600 m .n.p.m, aczkolwiek zahaczyliśmy o 700 m. np.m. Powyżej już jest dramat. Śnieg po kolana. Trasę co mieliśmy początkowo dzisiaj jechać (3-ci etap BA z minionego roku) to jest nieprzejezdna.
k4r3l
| 16:33 niedziela, 30 marca 2014 | linkuj Aś się Panie rozpisał i ta analiza przeciwnika - konkret, hehe. A życie i tak to zweryfikuje :) ps.śniegu nie widziałem już dobrych kilka tygodni - szok! ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa orzow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]