birdas prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:866.00 km (w terenie 187.00 km; 21.59%)
Czas w ruchu:40:43
Średnia prędkość:21.27 km/h
Maksymalna prędkość:66.13 km/h
Suma podjazdów:15642 m
Maks. tętno maksymalne:186 (93 %)
Maks. tętno średnie:170 (85 %)
Suma kalorii:42810 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:54.12 km i 2h 32m
Więcej statystyk

Po płaskim z samego rana

  • DST 49.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 26.02km/h
  • VMAX 44.77km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 167( 84%)
  • HRavg 144( 72%)
  • Kalorie 1970kcal
  • Podjazdy 430m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 maja 2013 | dodano: 30.05.2013

O 7:30 ruszyłem na trening bo tylko wtedy dysponowałem czasem no i podejrzewałem, że później znów może padać deszcz. Trening dość spokojny, starałem się nie wjeżdżać w jakieś wielkie góry. Za 48 godzin będę na trasie memoriału więc to też nie ten moment aby bić kolejne rekordy.
Skoro już wspomniałem słowo rekord to w maju znów ustanowiłem 3 nowe:
- nowy rekord w ilości km w ciągu miesiąca
- nowy rekord w przewyższeniu w ciągu miesiąca
- nowy rekord w kcal w ciągu miesiąca.
Jednocześnie przegrałem rywalizację z Tomkiem o to kto zrobi więcej przewyższenia w trakcie jednego treningu i kto zrobi więcej przewyższenia w całym miesiącu.
Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: navime.pl i ogólna mapka + profil (na bikemap zaczęło pokazywać przewyższenie, ale dzisiaj mocno zaniżyło):



Wykorzystując ładną pogodę.

  • DST 61.00km
  • Czas 02:39
  • VAVG 23.02km/h
  • VMAX 60.28km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 173( 87%)
  • HRavg 149( 75%)
  • Kalorie 2800kcal
  • Podjazdy 1040m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 maja 2013 | dodano: 29.05.2013

W ostatnich dniach pogoda nas nie rozpieszcza. Pochmurno, mokro, ciągle padający deszcz, zimno. Można na siłę trenować tylko czy warto niszczyć sprzęt, ryzykować zdrowiem i bądź co bądź zmuszać się do wyjścia na dwór ? - niekoniecznie. Można mieć troszkę szczęścia i trafić na środę w którą pracuje się do 10:10 i jednocześnie trafić ten jedyny dzień ładnej pogody (od jutra znów ma być byle jak). :)
Wczoraj mieliśmy pojechać wspólny trening w osobie Grzesia, Bartka i mnie. Koniec końców nie pojechaliśmy (patrząc z perspektywy czasu chyba słusznie) bo lać przestało dopiero wieczorem.
Wówczas Bartek pojechał na trening (pogoda go oszukała - zmókł), Grześ też pojechał (chyba bez deszczu, wracał po zmroku), ja odpuściłem bo wiedziałem, że dzisiaj będzie mój dzień.
A więc pojechałem. Cel ? - popedałować, zrobić przyzwoity wynik km/przewyższenie, nie zajechać się bo w sobotę start. Ważny dla mnie bo:
- pierwszy "maraton" w tym sezonie i pojedzie kilku moich znajomych do których będę mógł się przyrównać wynikiem i poznać odpowiedź czego mogę oczekiwać po sobie w kolejnych startach.
- wynik, który uzyskam z pewnością będzie dla mnie podstawą do negocjacji o zmianę sektora na Głuszycę (aktualnie mam ostatni - 7-dmy). Jeszcze w tym roku w edycji "Grabkowej" nie jechałem.
- jak się ma przydarzyć defekt i się przytrafi to nic się nie dzieje. A jak się nie przytrafi to i samopoczucie na Głuszycę będzie całkiem inne :)

No ale wracając do dzisiejszego treningu. Pierwsze 45 minut jakoś mi nie szło. Tętno niskie, w ogóle brak chęci do jazdy. Później nieco się rozkręciłem i suma sumarum fajnie wyszło. Po tętnie widać, że średnie jest przyzwoite, maksymalne jest dość niskie czyli na podjazdach nie żyłowałem, dystans jest dobry, prędkość średnia również, przewyższenie takie jak założyłem. Czyli taki porządniejszy rozruch. :) Jutro spróbuję delikatnie ok. 40 km z niewielkim przewyższeniem i pozostanie wypatrywać soboty. ;)

Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: navime.pl i ogólna mapka + profil:


Kategoria Treningi

Drugie podejście: trasa memoriału Jurka Zawadzkiego

  • DST 28.00km
  • Teren 28.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 19.76km/h
  • VMAX 50.31km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 176( 88%)
  • HRavg 165( 83%)
  • Kalorie 1580kcal
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 maja 2013 | dodano: 25.05.2013

Postanowiłem powalczyć raz jeszcze na trasie memoriału. Niestety dopiero po wykonanym treningu rozgryzłem tryb wyścigu. Trochę dramatycznie wyszło bo znów zajechałem się na maksa, a efekt tego jest taki:



Gdyby uwzględnić, że dzisiaj nie miałem tego "wozu" przerzucającego drewno przed którym 3 dni temu musiałem się zatrzymać to aby ocenić kiedy zrobiłem lepszy czas to potrzebowałbym chyba fotokomórki.
Dzisiaj mi się fatalnie jechało. Jednak pozostało zmęczenie z ostatniej jazdy i cały trening sprowadził się do rozmyślań czy już teraz zrezygnować, czy jeszcze ten jeden zakręt pojechać. Suma sumarum dojechałem z takimi rozmyśleniami do końca.
Przed sobotą już żadnych więcej wyścigów, jedynie wtorkowy trening z kolegami nadwyręży siły, ale już później będę "chwytał" świeżość.

Odnośnie Garmina to jak jechałem pętelki w trybie wyścigu to byłem mocno zdegustowany. Pokazywał aktualny czas jazdy + dystans i odliczany czas poprzedniej jazdy + dystans. Czyli taka trochę beznadzieja.
Jak skończyłem wyścig to uruchomiłem go raz jeszcze i rozpracowałem te wszystkie "ekraniki". No i jest rewelka. Pokazuje:
- na mapie położenie poprzedniej jazdy i aktualnej
- na profilu położenie poprzedniej jazdy i aktualnej
- różnicę w dystansie między oboma przejazdami.

I to co jest najpiękniejsze to nie robi tego wg. wartości średniej tylko realnego poprzedniego przejazdu. W przyszłości z pewnością będę korzystał (okresowo) z tego trybu jazd w celu utrzymania przyzwoitego tempa jazdy i informacji czy jadę na rekord czy jednak jest strata, która się powiększa. Informacje wynikające z samopoczucia jazdy są często subiektywne, a tu mamy realne porównanie poprzedniego treningu względem teraźniejszego.

Statystyki treningu: navime.pl
+ bikemap:


Kategoria Treningi

Dojazd i powrót

  • DST 23.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:07
  • VAVG 20.60km/h
  • VMAX 60.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 168( 84%)
  • HRavg 142( 71%)
  • Kalorie 1520kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 maja 2013 | dodano: 25.05.2013

Dojazd i powrót do startu dla pętli Memoriału Jurka Zawadzkiego.

Dojazd:

Powrót:


Kategoria Treningi

Próba sił na trasie memoriału Jurka Zawadzkiego

  • DST 28.00km
  • Teren 28.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 19.76km/h
  • VMAX 48.94km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 179( 90%)
  • HRavg 170( 85%)
  • Kalorie 1690kcal
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 maja 2013 | dodano: 23.05.2013

Ufff ... było ciężko. Ruszyłem z Piechowic na dojazdówkę do trasy. Wychodząc z domu byłem mocno naładowany energią, ale dojazd do Michałowic znacznie mnie uspokoił - czytaj "pozbawił nadmiaru energii" (a i tak starałem się jechać spokojnie). Później przejechałem zapoznawczo 3/4 pętli (z wyjątkiem tego odcinka płaskiego po drodze "pod Reglami"). Porobiłem troszkę zdjęć:
- Trzy Jawory - stąd będziemy jechać:

i po skręcie dalej w dół:

Kawałeczek dalej zaczyna się pierwszy podjazd i tu pierwsza przeszkoda na trasie w postaci zamkniętego szlabanu na samym końcu zjazdu. Przejeżdżając dwu-krotnie to miejsce szacuję, że wyhamowanie do zera i ponowne rozpędzenie roweru to jakieś 30 sekund straty. W tym miejscu zaczyna się podjazd o nachyleniu 4-5% który kończy się ostrym skrętem w prawo i atakiem podjazdu z "buta":

Oczywiście da się go wjechać, ale dla mnie korzystniejsze będzie pokonywanie go pieszo (szybki marsz). Zakręt dalej (zdjęcie robione z góry w dół ale jest to podjazd):

i znów kawałek dalej:





Na szczycie pierwszego wzniesienia zaczyna się zjazd:

Momentami troszkę telepało:



Na szczycie drugiego wzniesienia zaczynał się kolejny zjazd:


Podsumowanie trasy: sympatyczny szuter, momentami trochę luźnych kamieni lub mocno kamieniste zjazdy. W 3-4 miejscach trochę trocin i luźnego podłoża z uwagi na prace leśne (i to zawsze na podjazdach więc mocno wyhamowuje).
Warunki jazdy idealne - zero wiatru, 100% trasy suchutka (zresztą widać na fotkach). Naprawdę nie ma się do czego przyczepić - lepiej już nie będzie.
Po zakończeniu objazdu byłem bliski rezygnacji jeśli chodzi o próbę jazdy na czas. Jednak te 18 km z przewyższeniem 600 m. trochę mnie podmęczyły. Przypomniała mi się cała trasa, a co za tym idzie jak sobie wyobraziłem, że te 2 podjazdy musiałbym zrobić tempem wyścigowym jeszcze po 2 razy to mi chęci odchodziły. Suma sumarum jakoś się w sobie zebrałem i wystartowałem. Pierwsze okrążenie chyba pojechałem zbyt mocno bo na drugim już sił brakowało (przez chwilę nawet kołatało mi po głowie aby zrezygnować z drugiego okrążenia).
Po pierwszym okrążeniu miałem czas 43:00 więc może było warto spróbować zobaczyć co dalej z tego wyjdzie ... i sprawdziłem. Ciężkie chwile przeżywałem ale jakoś dobrnąłem do końca. Powtarzałem sobie: jeszcze kawałeczek, jeszcze troszkę, w końcu tysiące osób na blogu czeka na info ... . ;)

Podsumowanie: pojechałem całą trasę w warunkach idealnych i na 100% możliwości. Jednym słowem w "trupa" (zresztą średnie tętno 170 to zjawisko u mnie do tej pory niespotykane). Normalnie czas miałbym lepszy o (co najmniej) 30-45 sekund gdyby nie te 2 szlabany i na drugim okrążeniu na zjeździe (już do "mety") przy prędkości ok. 40-45 km/h na środku drogi stał jakiś pojazd przerzucający belki z prawej strony na lewą (koła miał mojego wzrostu, a do małych to ja nie należę :) ). Zmusiło mnie to do zatrzymania i ominięcia go rowem.
I tak było dość szczęśliwie bo jakby jechał w dół to musiałbym się za nim wlec i wówczas pomiar czasu były co najwyżej orientacyjny.

A teraz najważniejsze. Wynik ... czas ... 1:25:21 (bez odejmowania tych straconych sekund na dohamowaniach). Mimo, że w samoocenie pojechałem doskonale to myślę, że 1 czerwca w podobnych warunkach wynik jest do poprawienia. Największy zapas drzemie w tym, że w dniu startu pojadę tam autem (bez jakiś 600 m przewyższenia w nogach), ale też będzie można komuś na odcinku płaskim siąść na chwilę na kole, no i aspekt rywalizacji, który nie pozostaje bez znaczenia.
Są też zagrożenia związane ze zbyt szybkim startem, zakwaszeniem mięśni itp., ale i tak nie ma co dramatyzować bo normalnie jeżdżę MEGA a Memoriał to jedynie dystans MINI.

Statystyki z treningu: navime.pl
+ bikemap (niestety bez profilu z uwagi na problemy z portalem):


Kategoria Treningi

Dojazd, rozpoznanie, powrót.

  • DST 27.00km
  • Teren 13.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 17.61km/h
  • VMAX 45.70km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 165( 83%)
  • HRavg 136( 68%)
  • Kalorie 1540kcal
  • Podjazdy 630m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 maja 2013 | dodano: 23.05.2013

Znowu bikemap nawalił więc jak się naprawi to dołożę ślady GPS.
Ogólnie nic ważnego bo jedynie dojazd do Michałowic, 3/4 pętli Memoriału i element powrotu do domu.

Trasa GPS - dojazd:


Trasa GPS - powrót:


Kategoria Treningi

Odpoczynku ciąg dalszy.

  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 maja 2013 | dodano: 22.05.2013

Dzisiaj jeszcze odpoczynek, ale jutro już pojadę na trening. Okaże się, czy 2 dni przerwy spowodowały powrót "sił i świeżości". Na jutro w planach był trening z Grzesiem na pętli Memoriału Jurka Zawadzkiego, ale niestety Grześ zapomniał o uroczystości rodzinnej i pojadę sam. Żeby uatrakcyjnić trening (i zdobyć motywację) to plan mam taki:
- spokojnie dojechać na start.
- spokojnie objechać jedno okrążenie, żeby sobie przypomnieć trasę i warunki jakie aktualnie na niej panują.
- wystartować na czas pełną trasę Memoriału - czyli pojechać dwa kolejne okrążenia ze startem i metą dokładnie w tych samych punktach jak było rok temu.
W tym roku trasa będzie identyczna - profil i mapka zostały opublikowane te same.
Warunki w tamtym roku były bardzo dobre: bez wiatru, sucho i ciepło. Na jutro liczę, że będzie sucho i że wiatr w lesie nie będzie odgrywał znaczenia.
Wyniki z tamtego roku dla porównania i jako punkt odniesienia:
Czas zwycięzcy: 1:03:41
[...]
Czas Grzesia: 1:12:12
[...]
Mój czas: 1:39:49

Pobawimy się w wytypowanie mojego wyniku na jutro ? ;)

P.S.
No i chyba najwyższa pora aby spróbować jutrzejszy przejazd zapisać jakoś jako kurs (wyścig) i 1 czerwca spróbować się pościgać nie tylko z innymi, ale też ze swoim (jutrzejszym) przejazdem.
Instrukcja do garmina mówi coś takiego:
---
Innym sposobem wykorzystania Edge'a do własnych treningów jest utworzenie "wyścigu" w oparciu o wcześniej zarejestrowaną trasę treningu. Możesz wówczas ponownie pokonać taką trasę próbując osiągnąć lub przekroczyć poprzednio ustalone cele. Przy tym typie treningu możesz też używać Virtualnego Partnera.
---
Ciekaw jestem jak to zadziała - czy te "poprzednio ustalone cele" to fizycznie mój przejazd - czyli prędkość i czas zależne od położenia na trasie, czy może parametry które mogę podać na starcie (czas, prędkość) i będę miał wówczas porównanie ze średnią na zadanym odcinku ? (tak to działa jak uruchamiam wyścig ale bez odniesienia do konkretnej trasy, a jedynie do czasu jazdy lub dystansu).
Czyli np. jak mu (garminowi) podam, że chcę trasę (30 km) przejechać w 1,5 godziny to wylicza mi średnią prędkość 20 km/h i od pierwszego do ostatniego metra (bez względu na podjazdy i zjazdy) będzie odnosił mój przejazd do tej średniej). Ciekawe czy w przypadku wskazania mu przejechanej wcześniej trasy jest w stanie sobie odczytać parametry z każdego punktu zarejestrowanego przejazdu i porównać go z aktualnym ? To byłoby coś wielkiego ... ale czy tak jest ?



Kompletny brak sił.

  • DST 40.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 24.24km/h
  • VMAX 55.71km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 153( 77%)
  • HRavg 129( 65%)
  • Kalorie 1870kcal
  • Podjazdy 410m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 maja 2013 | dodano: 20.05.2013

W najbliższych dniach (2-3) robię przerwę od treningów. Po tętnie wnioskuję, że jestem zamęczony (chyba tymi ostatnimi treningami z dużymi przewyższeniami). W tym miesiącu zrobię jeszcze jeden mocny trening z Grzesiem (mam nadzieję) i reszta jazd to już będzie delikatniej i bardziej po płaskim. Wkrótce pierwsze starty - 1,8,16,23 czerwca więc trzeba zbierać siły.
Dzisiaj dodatkowo wiatr wiał nieubłaganie ... może za te kilka dni przynajmniej przestanie wiać (bo to, że będzie chłodniej to wiadomo).

Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: navime.pl
i ogólna mapka + profil:


Kategoria Treningi

Dwa klocki w pionie i kawałek trzeciego ;)

  • DST 86.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:05
  • VAVG 16.92km/h
  • VMAX 57.01km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 176( 88%)
  • HRavg 142( 71%)
  • Kalorie 5480kcal
  • Podjazdy 2272m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 maja 2013 | dodano: 18.05.2013

Paskudna dzisiaj pogoda (pewnie w większości Polski dość pochmurno, chłodno no i ten mocny przeszkadzający wiatr), ale już wcześniej zaplanowałem na dzisiaj mocny trening więc trzeba było spróbować. Najwyżej w przypadku deszczu bym go przerwał, ale po czasie okazało się, że nie było to konieczne.
Cel to było poprawienie wyniku w przewyższeniu. Już wcześniej sobie wymyśliłem absurdalną trasę obejmującą Kopalnię, Petrovkę i Odrodzenie jako trzy punkty do zaliczenia, i z każdego z nich zjazd możliwie jak najniżej aby rozpocząć pełen podjazd do kolejnego celu. Zmieniłem jedynie kolejność tych lokalizacji. Pierwszy z nich (najbardziej odległy od domu) to Odrodzenie. Znany Wam temat ponieważ mój poprzedni wpis nawiązywał do niego.
Już na etapie Cieplic jak spojrzałem na góry to wiedziałem, że gdyby zapytać 10-ciu losowych turystów czy chcieliby tam teraz być to z pewnością wszyscy odpowiedzieli by, że NIE. Też tak samo bym odpowiedział, ale też przypomniało mi się co mówiłem do żony wychodząc z domu:
"dzisiaj będą jeździli tylko prawdziwi mężczyźni, a kobiety zostaną w domach".
Trochę bez przekonania ale w tym momencie moja odpowiedź brzmiała: jadę!
Szczerze to miałem jeszcze nadzieję, że przebiję dętkę i nie będę musiał tam jechać ... a zaoszczędzony czas z treningu spędzę w ogródku piwnym w Parku Norweskim (oczywiście zmieniając tam dętkę) ;)
Chyba wielu kolarzy łapie takie defekty bo zawsze z ulicy widzę, że jest ich tam co najmniej kilku.
No nic ... na szczycie Borowic mżawka ... kurde niedobrze, ale pewnie dalej może być już tylko gorzej. A co mi tam szkodzi - najwyżej zawrócę i będę uciekał przed deszczem. Nachylenie w drugą stronę jest takie, że w Cieplicach byłbym przed nim :)
Rozpocząłem znajomy podjazd, poczytałem sobie na asfalcie co tam ludzie wypisują ... no i po ok. 15 minutach walki z samym sobą, asfaltem o nachyleniu >20%, mżawką, wreszcie dojechałem na górę. Nawet nie było zimno ... dopóki nie zobaczyłem jak ubrani byli turyści wysiadający z autobusu. Spojrzałem na siebie i zrobiło się mi zimno. Ale też byłem z siebie zadowolony bo pierwszy cel osiągnąłem. Pyknąłem na szybko 3 fotki krajobrazowe (to będą polskie kikuty):






Jeśli jeszcze w tym momencie ktoś z Was nie pomyślał sobie o mnie w kategoriach "postać z problemem natury psychicznej" to dodam, że mój drugi cel znajduje się tuż obok. Tylko problem jest inny - teraz trzeba zjechać te 800 m przewyższenia w dół i już ze świadomością stanu pogody rozpocząć ponowne wjeżdżanie do góry.
Zjechałem na dół (w Przesiece już widoczek był taki):


Z Podgórzyna przez Zachełmie dostałem się do Sobieszowa i zacząłem tę jazdę do góry. W lesie w miejscu w którym zaczyna się Petrovka zrobiłem 2 ostatnie zdjęcia:




Oczywiście w tym miejscu znów mocna mżawka, ale stwierdziłem "może wyżej będzie lepiej" więc "lecim" ;). Petrovki nie wyjechałem. W kilku miejscach koło się uśliznęło i był STOP.
Po znalezieniu miejsca z nachyleniem poniżej 20% wsiadałem na rower i znów pedałowałem. W jednym najstromszym miejscu nawigacja ześwirowała bo pokazywała nachylenie 45%. Bzdura (bo w tym miejscu jest niecałe 23-24%) - sprawdzone wielokrotnie licznikiem VDO. Całej Petrovki nie męczyłem (końcówka polega na niesieniu roweru na plecach). Moim celem było dojechanie do drogi prowadzącej do Szklarskiej Poręby (wysokość 1000 m. n.p.m). Zjazd był katastrofą poprzez te przepusty do odprowadzania wody pomontowane co 15 metrów i wystające na 10 cm w górę. Jakoś zmęczyłem ten zjazd (odbiłem w pewnym momencie na Michałowice) i później pojechałem na Grzybowiec. Z Grzybowca kolejny trudny zjazd techniczny w kierunku Piechowic (na mapie w wielu miejscach widać, że jechałem całkowicie po lesie, po łąkach i polach).
Z Piechowic ruszyłem w kierunku celu nr. 3 (Kopalnia), ale już nie dojechałem. Odbiłem na Polanę Czarownic, "zaliczyłem" jeszcze Krokusy i zjechałem do domu. Po wyniku kcal (5480) domyślacie się, że miałem już dość.

Teraz pozostanie najprzyjemniejsze: odtworzenie spalonych kcal przy użyciu napojów regenerujących "inaczej" - czego i Wam z okazji kończącej się soboty życzę. :)

Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: navime.pl
i ogólna mapka + profil:


Kategoria Treningi

"Wytrwajcie do końca wy konie"

  • DST 60.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 19.15km/h
  • VMAX 57.24km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 184( 92%)
  • HRavg 145( 73%)
  • Kalorie 3010kcal
  • Podjazdy 1440m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 maja 2013 | dodano: 15.05.2013

Wczoraj pojechałem mocny trening więc dzisiaj postanowiłem pobawić się troszkę w fotografowanie, aby pokazać Wam moje okolice (w których mieszkam i jeżdżę). Trening zacząłem od "stałego punktu programu", czyli wjazdu na Michałowice. Z góry widok na Piechowice (które są gdzieś tam za lasem :) ):


Po obróceniu się o 180 stopni widok na góry:

i z lekkiego zbliżenia:

Następnie zjechałem przez Jagniątków do Sobieszowa i kilometr dalej rozpocząłem podjazd pod Zachełmie (akurat była okazja lekko porywalizować z Panami z M6 na rowerach szosowych). Na szczycie Zachełmia (byłem przed nimi) taki widoczek (na Jelenią Górę):

Następnie zjechałem do Podgórzyna i wspiąłem się przez Przesiekę na szczyt Borowic. Dobre miałem tempo bo Panowie szosowcy jechali tam gdzie ja, ale oni od razu z Zachełmia do Przesieki, a ja zjechałem do Podgórzyna i musiałem mocno gonić pod górę. Nie dogoniłem ich, ale czekali na szczycie i jak dojechałem to szczerze gratulowali, bo sami dojechali chwilę przede mną. Krótko porozmawialiśmy i ruszyłem na podjazd dnia: wspomniane jakiś czas temu Odrodzenie. Bardzo ciężko było, ale wyjechałem na sam szczyt. Dużo pomogli turyści bo mocno kibicowali i patrzyli z podziwem. No i wiadomo, że wówczas żaden kolarz nie odpuści ... serce wypluje, ale się nie zatrzyma. No i tak jechałem walcząc ze sobą. Kilka fotek z podjazdu (oczywiście robione w drodze powrotnej):

Powyższa fotka robiona z góry w dół. Końcowy chyba najgorszy podjazd z nachyleniem ok. 23%. Ze zdjęcia tego nie widać, ale naprawdę masakra.
I kolejne ... :


Zdjęcia nie oddadzą nachylenia, ale wyobraźcie sobie, że po zrobieniu 2-3 takich "prostych" to jak na liczniku pojawia się nachylenie 15% to wówczas człowiek odpoczywa.
Z Odrodzenia taki widoczek na czeską stronę:


Podejrzewam, że to też jest czeskie:


Nasza strona wygląda tak (powiedzmy sobie szczerze: połamane, łyse kikuty i "byle jakość"):



Zjeżdżając w dół jeszcze pyknąłem taką fotkę:

i jeszcze siebie na tle tego wąwozu i zbocza:

Po zjechaniu w dół (i "zjechaniu klocków hamulcowych) pojechałem przez Borowice i Sosnówkę w kierunku domu. Na koniec jeszcze widok na zbiornik wody pitnej w Sosnówce (z widokiem na góry):


Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: navime.pl
i ogólna mapka + profil:


Kategoria Treningi