inne
Dystans całkowity: | 130.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 13:42 |
Średnia prędkość: | 10.24 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.60 km/h |
Suma podjazdów: | 1090 m |
Maks. tętno maksymalne: | 171 (87 %) |
Maks. tętno średnie: | 144 (73 %) |
Suma kalorii: | 2900 kcal |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 43.33 km i 3h 25m |
Więcej statystyk |
Koniec z bikestats.pl
Wczoraj chciałem poprawić szablon swojego bloga i go popsułem. Nie zrobiłem kopii - a korekta miała być kosmetyczna. No cóż ... bywa. Wczytałem jakiś inny szablon (ten widoczny teraz), ale on mi się nie podoba, zdjęcia dziwnie pozycjonuje itp. itd. Tak więc kończę z pisaniem tutaj - opisy i zdjęcia będę wstawiał na connect garmin i na strava. Papa.
Kategoria inne
Trenażer i fikcja związana z connect garmin i odznakami.
-
DST
41.00km
-
Czas
01:16
-
VAVG
32.37km/h
-
VMAX
58.30km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
HRmax
142( 72%)
-
HRavg
131( 67%)
-
Kalorie 850kcal
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Tacx Neo
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zacznę od connect garmin i odznak. Ktoś to wymyślił w celu rywalizacji, wzajemnego motywowania siebie itp. tylko, że to wszystko fikcja. Zasady zdobywania wielu odznak są niejasne (np. "Podejmij wyzwanie i w okresie 22–24 stycznia zarejestruj 5 km biegów." - to znaczy łącznie czy w jednej aktywności ?), a do tego część jest po prostu debilna (np. "Zarejestruj jedno pływanie w jardach, a drugie w metrach" lub "zarejestruj aktywność z ćwiczenia oddechu"), a część jest po prostu źródłem oszustw i nadinterpretacji (jakieś 3/4 z nich).
Oto przykład: mamy wyzwanie: "Ukończ maraton w jednej aktywności" - i teraz się zastanówmy o co chodzi. Każdy normalny wie, że chodzi o pokonanie dystansu 42,195 m, ale oczywiście nie wiadomo jak - w aktywności "chód" ? - może "spacerowanie", a może "bieg" (uliczny, przełajowy, może wirtualny, z przeszkodami, na bieżni, lekkoatletyczny ?), a może przejechanie tego dystansu na rowerze też wchodzi w grę ? No niby tak - "ukończ maraton" - czyli rower też ? Oczywiście chodzi o bieganie i tylko w tym wariancie zdobywa się odznakę. Co robią "kolekcjonerzy odznak" ? - zgrywa taki jeden z drugim trening rowerowy i oznacza jako bieganie i pach wpada odznaka. Albo idzie sobie człowiek na narty biegowe - przebiega 35 km i oznacza trening jako "bieg narciarski", następnym razem cudem przebiega 43 km i to już nie jest dla niego "bieg narciarski" tylko "bieganie" - i pach odznaka maratonu zdobyta !! WOW !!! Punkty z odznaki i sama odznaka jest odnawialna, więc za chwilę wpada kolejne 8 pkt i kolejne ....
Kolejna sprawa - żeby zdobywać wspomniane odznaki i rywalizować ze sobą trzeba mieć sprzęt garmina i to w zasadzie bezwzględnie zegarek. On strasznie faworyzuje w rywalizacji. Prosty przykład - mam liczniki rowerowe - garmin 705, garmin 520 i pomiar mocy garmin vector 2. Przez 8 lat ciężko i dużo jeździłem na dworze, na trenażerze, wyścigi, na różnych rowerach, z różnym wysiłkiem, różną długością itp. itd. i okazuje się, że żeby zdobyć odznakę za "trening aerobowy", odznaki "intensywność", odznaki za "kilometry na rowerze treningowym" odznaki za "chodzenie" itp. itd. to trzeba mieć pierdzielony zegarek - bez tego się nie da. Jak założyłem zegarek na rękę to w ciągu doby wpadło mi 8 odznak, a już myślałem, że już optymalnie wyżyłowałem "system".
Oczywiście to nie koniec problemów - rejestrowanie treningów w systemach bardziej inteligentnych niż connect garmin też nie wchodzi w grę - czyli aktywności rejestrowane przez strava i zwift nic nie wnoszą ... albo wnoszą tematy uznaniowo. I tu ciekawostka. Dostałem odznakę "Przejedź 50 mil na rowerze treningowym." na podstawie treningu na zwift, a nie miałem do dzisiaj odznak "Przejedź 10 mil na rowerze treningowym." i "Przejedź 20 mil na rowerze treningowym." Fajnie co ? Codziennie tyle przejeżdżam, ale nie - odznak brak. Dzisiaj je wymusiłem - wiecie jak ? - zarejestrowałem aktywność jazdy na rowerze w miejscu zegarkiem. Mimo, że zwift jest lepszy bo uwzględnia chociażby profil trasy, podjazdy, zjazdy itp. to nie - na tej podstawie tych dwóch odznak nie będzie - trzeba to zrobić tym idiotycznym zegarkiem i w zasadzie zdublować te 2 treningi żeby oszukać w statystykach bo jedno zalicza odznaki, a drugie ma większą wartość merytoryczną z tego co zmierzyło. Jak te 50 mil zarejestrowało zwiftem to nie wiem ... Zobaczcie to co napisałem na zrzutach:
Kolejna, chyba najgorsza fikcja. Powiedzmy, że macie do przejechania lub przebiegnięcia 500 km, a macie zrobione tylko 1 km. Okazuje się, że to żaden problem - edytujecie aktywność zmieniacie cyfrę 1 km na 500 km czy ile tam chcecie i po kilku sekundach wpadają odznaki, za wyzwanie, które w między czasie macie kliknięte i za wszystko co sobą obejmuje pokonanie tych 500 km.
A najgorsze jest to, że część odznak już zostaje na stałe nawet jeśli z powrotem zmienicie 500 km na 1 km. To jest po prostu szok. To nie jest do sprawdzenia przez nikogo - wpadła odznaka za 500 km ale nie ma powiązania z aktywnościami. Zobaczcie:
Śmieszne jest to, że jeszcze przedwczoraj miałem w tej odznace liczone km z trenażera - czyli tak jak miało być i było ponad 600 km zrobionych. Nagle przestało to liczyć i spadłem na 0 km. Jak zgrałem dzisiaj 41 km z trenażera przez zegarek to pojawiło się 41/812 km ... jednym słowem SYF.
I jeszcze dla porównania - wyzwanie sprzed kilkunastu dni, zaliczone na podstawie jazd na trenażerze i zwift:
I to ma być normalne, że jedno liczy, a drugie takie samo i nie liczy ... dziadostwo !!
Takich problemów jest więcej ... ale szkoda czasu na pisanie o czymś co jest tak "zdupione", że zabiło jakikolwiek sens zdrowej i sprawiedliwej rywalizacji. A szkoda bo pomysł ciekawy, ale widać z jednej strony, że organizacyjnie nikt tego nie ogarnął, brak jakichkolwiek sensownych zasad, jest faworyzowanie zegarków i sprzętu garmina względem chociażby liczników rowerowych czy innego sprzętu a także konkurencyjnych portali do treningu, a nie faktycznie potwierdzonych osiągnięć. Do tego fakt, że pole do oszukiwania (edycja wartości w treningach) jest tak olbrzymie, że straciło to wszystko jakikolwiek sens.
Nawet ta zabawa w odznaki dla samego siebie jest też słaba. Bo człowiek przejedzie 100 km, prawie umrze z wycieńczenia, a odznaki nie dostanie. Z kolei ktoś inny uruchomi start w zegarku, po 4-rech godzinach zatrzyma, zgra to jako trening na rowerze i wpadnie odznaka, za 4 godziny jazdy - co kilka dni temu zrobiłem i faktycznie śmierć już była blisko. Ehhhh - można by dalej o tym pisać, przejść na temat rejestrowania kroków i reszty dlaczego komuś liczy kroki podczas jazdy rowerem, dlaczego nie liczy kroków kiedy zegarek jest na ręce z kulą (vivoactive), dlaczego (i z czego) liczy kroki podczas aktywności kiedy ręka jest w kieszeni (vivactive3) itp. itd. Szkoda czasu ...
Dzisiejsza aktywność:
Kategoria Trenażer, Treningi, inne
Spacery pooperacyjne między 15 a 31 grudnia
-
DST
29.00km
-
Czas
09:14
-
VAVG
19:06min/km
-
Aktywność Chodzenie
Spacerki pooperacyjne o kulach. Łącznie wyszło 29 km.
Kategoria inne
Szczęście w nieszczęściu.
Dzisiaj kolejna wizyta w Kamiennej Górze. Są dobre wiadomości - widać początek jakby zrostu więc jest pierwsza zmiana na prześwietleniu RTG na plus. A przy okazji nic się nie zepsuło. Dodatkowo dostałem zgodę, żeby po 4,5 miesiącach zwolnienia wrócić do pracy (siedzącej, przy komputerze itp.) - teraz jeszcze tylko został lekarz medycyny pracy na mojej drodze. Prawdopodobnie się uda i wrócę sobie do pracy zawodowej, chodząc o jednej kuli, wspierając się barierkami, ścianami itp. Drugą kulę mam odstawić, a z tą jedną po 2-3 tygodniach też tak jakby powoli odstawiać - jeśli dam radę. Na początku po mieszkaniu ... . Globalnie oczywiście temat raczej niemożliwy bo o ile po mieszkaniu powiedzmy, że może lekko opierając się po ścianach to może i tak (ale jeszcze tego nie widzę), ale już takie wejście po schodach czy zejście to jest inny świat !! - nawet nie ogarniam tego teoretycznie. Ale nic na siłę bo spitolić wszystko będzie bardzo łatwo i wtedy już będzie tragedia. Oczywiście dalej muszę mega uważać, chodzić ostrożnie i zobaczymy po kolejnych 6 tygodniach bo wtedy kolejna wizyta w Kamiennej - lekarz widzi wariant, że spotkamy się za 6 tygodni, a ja będę bez kul - szczerze ? - nie widzę tego w ogóle. Ale może ? - niedawno patrząc na schody nie widziałem możliwości jak zejść lub wejść o jednej kuli. Stałem przed schodami i myślałem w której ręce kula, którą nogą zacząć i w jakiej kolejności. Nie wykminiłem wówczas tematu, a dzisiaj potrafię ... . Sumarycznie jest wreszcie światełko w tunelu, mimo, że temat zrostu będzie się ciągnął teoretycznie do roku czasu (nie zapytałem czy od początku mojej "dolegliwości" czy "od dzisiaj"). Ehhhh - daleka droga jeszcze przede mną, ale wreszcie coś pozytywnego po tylu miesiącach "zapaści". Z tego powodu dzisiaj brak treningu ... a skupię się na: Jutro z entuzjazmem powrót do jazd na trenażerze i dalszej walki.
Kategoria inne
Powrót do zdrowia - c.d.
Dłuższy wpis, pisany na raty z publikacją dzisiaj czyli po 6 tygodniach od operacji i pierwszym kontrolnym RTG. Jest to kontynuacja zdarzenia z 8 czerwca 2019 r. i mojego wpisu. Z uwagi, że słowa te piszę ponad 3 tygodnie przed tą chwilą to efekt prześwietlenia i rokowań będzie na dole - czyli na końcu wpisu. Oby pozytywny. A więc po wyjściu ze szpitala i odbytej operacji rozpocząłem fazę spacerków w celu jakieś rehabilitacji, ograniczenia zaniku mięśnia, doświadczenia ruchu itp. W pierwszych dniach było to 200 m, w kolejnym 300 m, w kolejnym więcej i gdzieś po 10 dniach już liczyłem to w km. Dzisiaj w trzecim tygodniu od operacji spaceruję po ok. 2-3 km dziennie. Kilka zrzutów:
Oczywiście całe to chodzenie odbywa się w odciążeniu uszkodzonej nogi i liczę na to, że dobry wynik pierwszego RTG pozwoli mi na "awans" w tej materii polegający, że już powoli dojdzie jej obciążenie i w kolejnych krokach leczenia pozbędę się kul - w sensie w kolejnych miesiącach. A kiedy to nastąpi tego nikt na razie nie wie. W każdym bądź razie chodzę i bardzo na siebie uważam.
Jeszcze wracając do wypadku to dostałem od Ariela kilka fotek z miejsca gdzie się przewróciłem:
W wyniku upadku uszkodziłem kierownicę (zakładam, że to na mostku się przekręciło) i połamałem tylne koło:
Innych usterek nie zlokalizowałem - pewnie w praktyce się jeszcze okaże, ale rower wizualnie wygląda ok.
W między czasie (2 lipca) dotarły do mnie zamówione na przełomie marca stroje klubu oobikes.com w ramach którego z kolegami miałem jeździć/trenować/reprezentować barwy począwszy od maratonu w Trutnovie (na którym nie dane mi było wystartować).
Zamówione stroje, współfinansowane przez Ariela (po raz kolejne wielkie podziękowania) prezentują się na mnie tak:
Zauważyliście to co większość ? - schudłem. Jak to piszę to ważę 100 kg. Pewnie z mięśnia sporo uciekło, ale i tak waga jest fajna.
W kolejnym etapie wierząc, że wszystko będzie ok zacząłem się interesować kołem. Dokładnie obręczą. Okazuje się, że takowa jest nie do dostania. No więc zacząłem szukać koła do kupienia. Znów problem - wszędzie jeśli już to do kupienia jest komplet. W trakcie poszukiwań trafiłem na stronę producenta moich kół (FFWD) i wyczytałem, że dla kół na gwarancji w przypadku takich wypadków jak mój można skorzystać z opcji "crash replacement service" - czyli naprawieniu koła w ramach serwisu gwarancyjnego !! Super sprawa - na stronie jest napisane:
"FFWD
oferuje najlepszy serwis po-sprzedażowy! W przypadku gdy miałeś pecha,
uczestniczyłeś w kraksie i Twoje koło się uszkodziło FFWD oferuje Ci
obręcz za połowę ceny detalicznej. I to przez dwa lata od daty zakupu.
FFWD oferuje także serwis naprawczy. FFWD naprawi Twoje koło za 50 euro (w cenie także szprychy)."
"Fajność" tego rozwiązania się skończyła po kilku mailach - między innymi tym :
"Jeżeli interesuje pana wymiana na obręcz z nowej kolekcji w innym kolorze i z
innymi parytetami, to możemy spróbować, z Crash Replacement to i tak koszt w
granicach 1800-2000 zł", a gdybym chciał kupić samą obręcz (już bez crash replacement) to "cena około 500 eur". !!!! I ja wrażenia ... ? - finalnie jeszcze tego samego dnia udało mi się nabyć poprzez serwis olx.pl komplet identycznych kół jak miałem (te same piasty, szprychy, obręcze - jedynie w kolorze nie czarno-czerwone tylko czarno-białe, z przebiegiem 3000 km) w cenie wymiany obręczy zaproponowanej przez serwis FFWD.
W tym momencie jak to piszę to koła do mnie jadą więc kolejna aktualizacja wpisu za kilka dni - czyli patrząc z perspektywy Was osób czytających tutaj poniżej. Na koniec wpisu dnia dzisiejszego jeszcze wspomnę, że dążąc do zrostu tego mojego złamania jestem jakby na diecie. Jem dużo białka - na poziomie ok. 120 g/doba (czyli serki wiejskie, mleko, jogurty, ryba, galaretki z kurczaka i indyka itp.). Zero alkoholu i piwka (wszak piwko to nie alkohol, ale też zero). Fajnie nie jest, ale to akurat najmniejszy powód do zmartwienia w tym momencie.
Jeszcze zanim o kołach (jadą kurierem) to w kolejnym dniu zrobiłem spacerek na poziomie 4 km - na tzw. lody. Może dwie fotki z tego wydarzenia:
No dobra, kolejny dzień i wspomniany zakup kół. Dojechały. Wizualnie wszystko jest ok, są jak nowe, z szybko zamykaczami, dętkami, oponkami, a nawet pokrowiec dostałem. Wyglądają idealnie więc tylko się cieszyć. Kiedyś przełożę kasetę ze starego koła na nowe i zobaczę czy będę jeździć w kolorystyce czerwono - białej (przednie koło z poprzedniego zestawu, a tylne z nowego) czy biało - białej ... ale to daleka przyszłość. Koła:
Znów kilka dni minęło i powoli myślami zmierzam do wizji trenażera. Za tydzień remont, instalacja zasilania na balkonie, docelowo będzie uchwyt na monitor, listwa zasilająca itp. A skoro już o tym wspomniałem to wymyśliłem, że stary monitor 19'' (który do teraz używam przy kompie) trafi na balkon do zwifta, a do komputera i grania w CS'a kupiłem taką oto używkę :
Fajny, prawda ? - też w zasadzie jest w drodze, za kilka dni do mnie dojdzie. Aktualnie zostało 12 dni do zdjęcia RTG.
No i mamy 26-ty lipca - dzień wyjazdu na konsultacje do Kamiennej Góry - czyli 6 tygodni po operacji. Jeszcze wspomnę, że monitor dotarł i wszystko jest ok i że ruszona została procedura przygotowania balkonu pod przyszłą jazdę interaktywną - ale o tym też będzie wpis w przyszłości jak poznam więcej szczegółów. Na razie stary monitor, uchwyt, listwa zasilająca, laptop, wentylator są punktem wyjścia do zakupu trenażera. I ostatnie zdanie odnośnie moich spacerków: w tym miesiącu o kulach przeszedłem 60 km ... sporo.
Ale teraz meritum. W szpitalu doszło do pewnej konsternacji i różnicy w interpretacji pewnych zapisów w wyniku czego wyglądało to inaczej niż myślałem. Np. lekarz do którego trafiłem uznał, że zapis "noga w odciążeniu" oznacza, że noga ma mieć 0 kg obciążenia podczas funkcjonowania w minionych 6 tygodniach do dzisiaj. Zalecenia jego na teraz by były żebym przez tydzień obciążał ją 10 kg i w każdym kolejnym tygodniu dokładał po 5 kg. No i wszystko się spitoliło, jak lekarz usłyszał, że ja od miesiąca obciążałem nogę na poziomie 30 kg (tyle pokazała waga podczas normalnego mojego kroku u kulach). No i wtedy lekarz jakby się zbiesił i dalsza konsultacja była "dziwna". Z drugiej strony na moje stwierdzenie, że rehabilitant w 3-ciej dobie po operacji pokazywał mi jak wchodzić i schodzić po schodach i że średnio to się ma do tego, żeby noga ziemi nie dotykała. No nic - w związku z tym, że czasu się cofnąć nie da podsumuję wizytę w punktach bo już nawet nie chcę wchodzić w szczegóły różnej polemiki z lekarzem i opisu jak ta konsultacja wyglądała. Wychodząc, ze szpitala jeszcze zamieniliśmy 3 zdania z lekarzem co mnie operował i stanęło na tym, że jest ok i nic się nie stało. Efekt spotkania w punktach:
1) Skoro czasu cofnąć się nie da to mam przez tydzień chodzić jak do tej pory i w każdym kolejnym tygodniu dołożyć do nacisku po ok. 5 kg. Czyli nie cofamy się w założeniach bo to już bez sensu tylko kontynuujemy temat w przód.
2) Termin następnej wizyty i kolejnego zdjęcia za 6 tygodni czyli 6 września - do tego czasu kolejne zwolnienie L4.
3) Zdjęcie RTG w przekroju osiowym jest ok, śruby się nie przesunęły, nie ma luzu, zrostu pełnego nie ma, a ten częściowy może i jest, a jeśli jest to normalny jak u każdego pacjenta. Raczej to dobra wiadomość.
4) Mam napinać mięśnie uda i cierpliwie czekać na efekty bez świrowania i bez prób przyśpieszenia czegokolwiek bo się nie da tego przyśpieszyć, a każda taka próba zadziała dokładnie odwrotnie.
5) Jest szansa na "pełen" zrost za 6 tygodni, wtedy bym (przynajmniej tak to zrozumiałem) pozbył się kul i jakby wrócił do pracy. Ale to się okaże za 6 tygodni. Jest taka szansa, ale się okaże. Jak to stwierdzono: "porozmawiamy o tym za 6 tygodni".
6) Mogę wsiąść na rower treningowy i kręcić pedałami bez obciążenia.YEA !!!! Z uwagi, że mam remont w domu i mieszkam u mamy to w perspektywie najbliższych 4 tygodni będę chciał skompletować i ruszyć z tematem kręcenia na rowerku. Akurat noga się do tego czasu jeszcze doleczy, a swoją drogą rower treningowy a trenażer to jednak nie to samo. Dzisiaj nie jestem w stanie wsiąść na rower szosowy + trenażer więc jeszcze poczekam, aczkolwiek już zaczynam szukać trenażera do zakupu (może się trafi jakaś okazja na elite drivo 2 lub tacx neo bo te 2 egzemplarze rozważam). Akurat to też raczej dobrze, że nie jestem w domu bo bym stwierdził, że jazda z nachyleniem 0%, a 1% to żadna różnica i znając życie (i wyznając tę filozofię) po kilku dniach jechałbym już 5%. I wówczas może bym jeszcze coś faktycznie spitolił. A to byłby błąd ... więc wytrwam te 3-4 tygodnie (niech stracę), sumarycznie na pewno wyjdzie na plus ... .
7) Dostałem skierowanie na rehabilitację na termin nieznany w szpitalu w Kamiennej (14 dni). Minimalny czas oczekiwania na nią to 2-3 miesiące, no chyba, że ktoś nie przyjedzie/zrezygnuje to wówczas może zadzwonią i będzie szybciej. Jak przyjdzie co do czego to się okaże czy skorzystam, czy w aktualnym momencie będzie ona możliwa, potrzebna itp. Hipotetycznie zakładam, że skorzystam w końcu ma mi przyśpieszyć odzyskanie pełni sprawności... .
8) Zastrzyki, które sobie robiłem codziennie (neoparin) idą w odstawkę.
No i chyba tyle ... jest jak jest, jakoś idzie do przodu. Irytuje mnie fakt, że minęło 6 tygodni i minie kolejne 6 tygodni i może już w miarę będę chodził lub nie. To jest kupa czasu, aczkolwiek jak słyszę lub czytam, że ludzie po 12-stu czy 15-stu miesiącach nie mają pełnego zrostu to mój przypadek brzmi jak bajka. Tak więc raczej nie mogłem oczekiwać niczego więcej po tych 6-ściu tygodniach więc kontynuujemy temat i do kolejnego wpisu (odnośnie trenażera). Najgorsze jest to, że ten zrost to kwestia loteryjna - zrośnie się lub nie. Nie ma się na to wpływu - zrośnie się lub nie ... u jednego tak, a u innego nie. Wiek, tryb życia, dieta itp. itd. to powiedziałbym, że ma znaczenie na poziomie 3%, a pozostałe 97% to ... szczęście. Zobaczymy za 6 tygodni ... .
Waga dzisiaj 99,4 kg.
Kategoria inne, Z życia wzięte ...
Ostatni raz :(
-
DST
60.00km
-
Czas
02:12
-
VAVG
27.27km/h
-
VMAX
62.60km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
HRmax
171( 87%)
-
HRavg
144( 73%)
-
Kalorie 2050kcal
-
Podjazdy
890m
-
Sprzęt Szoszon
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wpis po 10-ciu dniach kiedy wypisali mnie ze szpitala. A więc uległem wypadkowi w trakcie objazdu (z Arielem) trasy maratonu w
Trutnovie. W wyniku upadku złamałem szyjkę główki kości udowej. Przeszedłem operację w
Kamiennej Górze (wcześniej trafiłem do szpitala w Trutnovie) gdzie
wkręcono mi 3 śruby (każda po ok. 11 cm) scalając kość udową z szyjką i główką ratując mnie od endoprotezy biodra. Najbliższe 6 miesięcy (i
zrost tej szyjki - oby był) pokaże czy odzyskam sprawność i czy jeszcze
kiedyś będę normalnie chodził i jeździł na rowerze.
Na razie 6 tygodni noga musi być w odciążeniu i będzie pierwsze zdjęcie RTG, które odpowie na większość pytań typu "co dalej".
Kilka fotek:
Kategoria Treningi, inne, Z życia wzięte ...
Szoszon ...
Wpis bez treningu bo wydarzyło się coś nowego. Od roku nie potrafiłem się zmobilizować do odchudzania ... a efektem sukcesu miał być zakup szosy. Prawdopodobnie bym nie schudł i roweru nie zakupił ... standard. W porozumieniu z Mikołajem (to taki ktoś co przynosi prezenty grzecznym dzieciom, lata po niebie z reniferami i takie tam ... ) postanowiłem wejść w układ typu: ja kupię szosę, a on ją dostarczy. Układy typu: "Mikołaju przynieś mi szosę ... proszę ... " nie działały więc postanowiłem mu dopomóc.
A więc właśnie dzięki portalowi allegro stałem się posiadaczem sprzętu "lekko używanego" w "idealnym stanie" w wariancie:
---
Rower: ROSE CARBON PRO RS 3000
rama carbonowa (rozmiar 61cm)
widelec carbonowy Rose
koła 28''
obręcze kół aluminiowe DT Swiss R1500
opony Vittoria RUBINO PRO
napęd 30 biegów / kaseta 10 rzędowa Shimano ULTEGRA
przednia przerzutka Shimano ULTEGRA
tylna przerzutka Shimano ULTEGRA
hamulec przedni Shimano ULTEGRA
klamko manetki Shimano ULTEGRA
mechanizm korbowy Shimano ULTEGRA
hamulec tylni Shimano ULTEGRA
piasta przednia koła Shimano ULTEGRA
piasta tylna koła Shimano ULTEGRA
kierownica aluminiowa FSA Compact
sztyca siodełka aluminiowa Rose
---
Zdjęcie poglądowe z aukcji wygląda tak:
No i teraz już mało radosny finał wpisu:
wracam poważnie do tematu korekty wagi.
Plan minimum do wiosny to -20 kg ... maksimum ... -25 kg ... zobaczymy.
Ruszam 1 grudnia, a do tego czasu relax.
Kategoria inne
Kill on the devil hill
Wycieczka do Karpacza na Kill on the devil hill - czyli sprint na szczyt skoczni narciarskiej "Orlinek" połączony z 50 m przeprawą wodną. Trasa wyglądała tak:
Oczywiście nasze (byłem z Asią) uczestnictwo ograniczyło się do kibicowania, ale może gdyby coś poćwiczyć i schudnąć to za rok ... kto wie.
Kilka fotek myślę, że najlepiej opiszą temat:
W drodze powrotnej jeszcze obiadek:
P.S.
Podobno zwycięzca (ten sam co rok temu) miał czas 3 minuty
Kategoria inne
Śnieżka z Olą
-
Aktywność Chodzenie
Wycieczka z Olą na Śnieżkę. Najpierw wyciągiem z Karpacza na Kopę i już na miejscu widok na kotlinę:
Następnie spacerkiem w kierunku Domu Śląskiego i w górę:
Po pewnym czasie i ja się doczołgałem na górę :
Później ponownie zejście na Kopę i wyciągiem na dół.
Dobrze nam poszło ... .
Kategoria inne
Grzybobranie
-
Aktywność Chodzenie
Dzisiaj 5 godzin biegania po lesie za grzybami. Szkoda, że nie wziąłem garmina lub nie uruchomiłem stravy w telefonie. Ciekaw byłbym dystansu i przewyższenia. Grzyby zbierałem w lesie w Górzyńcu i dotarłem prawie do Kopańca. Ilość nie powala, ale liczy się aktywny wypoczynek.
Kategoria inne