Listopad, 2013
Dystans całkowity: | 322.00 km (w terenie 26.00 km; 8.07%) |
Czas w ruchu: | 13:56 |
Średnia prędkość: | 23.11 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.92 km/h |
Suma podjazdów: | 3980 m |
Maks. tętno maksymalne: | 190 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 182 (91 %) |
Suma kalorii: | 14400 kcal |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 53.67 km i 2h 19m |
Więcej statystyk |
Sprawdzian formy
-
DST
75.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
03:30
-
VAVG
21.43km/h
-
VMAX
59.74km/h
-
Temperatura
3.0°C
-
HRmax
185( 93%)
-
HRavg
166( 84%)
-
Kalorie 3750kcal
-
Podjazdy
1060m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzięki pomocy Jacka , który ma takiego samego Garmina jak ja i jest nieco dalej posunięty w jego obsłudze to i ja uczę się w większym stopniu wykorzystywać jego możliwości.
Dzisiaj wziąłem sobie jeden ze starszych treningów (dokładnie ten) i postanowiłem się na tej trasie pościgać z moim poprzednim przejazdem. Po co ? - zobaczyć w jakiej jestem formie po przerwie i jak to działa.
Zaczęło się w miarę ok. Na szczycie pierwszego podjazdu miałem 100 m przewagi, na szczycie drugiego już 130 metrów (czyli pewnie jakieś 45 sekund) i później zaczął się zjazd z Zachełmia do Podgórzyna ... w błocie pośniegowym i tu całą przewagę straciłem. U podnóża ostatniego podjazdu już wszystko się wyrównało i na ostatnim podjeździe ... nie dałem rady wytrzymać tempa.
Na szczycie Borowic miałem 300 metrów straty - tzn. 300 metrów podjazdu mi brakowało, kiedy mój przeciwnik rozpoczął zjazd.
Później na zjeździe do Sosnówki troszkę nadrobiłem i zaczął się ostatni fragment po płaskim. Tu również po kilku km nie byłem w stanie utrzymać tempa z mojego poprzedniego przejazdu. Na 45-tym km pierwszy skurcz.
Finalnie zrobiłem tę trasę w czasie 2:18 (2 godziny 18 minut) podczas gdy przejazd z sierpnia miał 2:15. Myślę, że nie jest źle. Widać, że przerwa troszkę mnie osłabiła, aczkolwiek uwzględniając warunki pogodowe jednego i drugiego przejazdu to jest ok. Temat potraktowałem na tyle poważnie, że średnie tętno wyniosło 170 ud/min (tyle samo co na maratonach) ... no i ten skurcz (w tym roku na treningu ani razu się do takiego stanu nie doprowadziłem).
Zysk z dzisiejszego treningu jest taki, że opanowałem tryb wyścigu w garminie i w przyszłości jak będę się czuł samotnie to włączę sobie siebie z "kiedyś" i będzie spoko (będzie nas dwóch).
Myślę, że dzisiejszy przejazd posłuży na wiosnę jako sprawdzian zmiany formy (jaką mam nadzieję wypracować w sezonie zimowym). Powtórzę go sobie na tej trasie przed pierwszymi maratonami i będzie super odpowiedzią na prezentowaną formę w sezonie startowym. Wtedy będzie można ocenić jaki wykonałem postęp (lub nie).
Po tym wyścigu pojechałem jeszcze trochę popedałować i w momencie "złapania" dwóch kolejnych skurczy obrałem kierunek powrotu do domu.
Teraz na drodze wyjątku po baaaardzo ciężkiej jeździe wypiję sobie grzańca
Warunki dzisiaj były bardzo ciężkie - mokro, zimno, śniegowato a na otwartych przestrzeniach mocno wietrznie. To tym bardziej mnie cieszy, że udało mi się wytrwać tyle czasu w siodle
Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: navime.pl i ogólna mapka + profil:
Kategoria Treningi
Test Friel'a
-
DST
21.00km
-
Czas
00:30
-
VAVG
42.00km/h
-
VMAX
53.26km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
HRmax
190( 95%)
-
HRavg
182( 91%)
-
Kalorie 650kcal
-
Sprzęt Elite
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wydostając się powoli z problemów zdrowotnych (jeszcze czasami coś tam kaszlę i sporadycznie pobolewa kręgosłup przy schylaniu i wstawaniu) postanowiłem zrobić test Friel'a abym mógł rozpocząć treningi z jakimś tam punktem odniesienia.
Na początku rozgrzewka:
5,8 km - obciąż. 3, czas 10:00, śr. prędkość 35,25 km/h, kadencja: 94 rpm, śr. tętno 155 bpm.
a następnie START:
15,27 km - obciąż. 3, czas 20:00, śr. prędkość 45,81 km/h, kadencja 96 rpm, przełożenie "blat-oś", śr. tętno 182 bpm
Ta ostatnia wspomniana wartość to moje tętno na progu mleczanowym !!
Powiem szczerze, że uzyskana wartość mocno mnie zaskoczyła. Spodziewałem się czegoś w pobliżu 175 bpm, a tu wyszło aż 182 bpm. To niezwykle pocieszające
Testu powtarzać nie zamierzam (to nie na moje zdrowie), pojechałem na maksa, ledwo dałem radę dotrwać do końca.
Wg. tabelek w książce Friel'a uzyskane strefy tętna wyglądają następująco:
strefa 1 - 118-143 bpm (lekka modyfikacja, koniec strefy -5 bpm)
strefa 2 - 144-155 bpm (lekka modyfikacja, koniec strefy -5 bpm)
strefa 3 - 156-167 bpm (lekka modyfikacja, koniec strefy -5 bpm)
strefa 4 - 168-179 bpm
strefa 5 - 180-197 bpm (koniec strefy 5c).
Koniec stefy 5c jest na 197 - czyli zakładam, że to HRmax (u siebie strefy 5a, 5b, 5c połączyłem stosując lekkie uproszczenie). Ciekawe jest, że do tej pory właśnie takie tętno miałem wszędzie wpisane jako tętno maksymalne (kiedyś wyciśnięte z pulsometru). A jeśli tak, to nie mam żadnych podstaw aby powątpiewać w realność dzisiejszych pomiarów.
I na koniec ciekawostka. Na podstawie prędkości średniej (45,8 km/h), obciążenia (3) oraz tabelki mocy do mojego trenażera:
wychodzi, że ten test pojechałem na mocy 350 [W], a w ostatniej minucie jechałem już na mocy powyżej 400 [W]. To chyba dobry wynik, prawda ?
Dokładny zapis z dzisiejszej jazdy (przycisk "wyświetl szczegóły"):
Kategoria Treningi, Test Friela, Trenażer
Dramat na koniec ... :(
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj miałem pojechać ostatni trening przed końcem sezonu i planowanym odpoczynkiem. Wczoraj sobie nawet mapki obejrzałem jaki obrać kierunek aby zrobić 100+ km. Wstępnie sobie zaplanowałem Przełęcz Okraj, a na miejscu by się zobaczyło co dalej. No i wszystko legło w gruzach bo o ile wczoraj tylko pobolewało mnie gardło, o tyle dzisiaj już boli znacznie bardziej (no i coś tam w krzyżu chrupnęło - żona mówi, że to ze starości).
Cały czas zerkam za okno i ubolewam nad tym jaka fajna dzisiaj pogoda i co by można było pojechać. Cały czas też myślę: "a może jednak pojadę" i chwilę później odpowiadam sobie: "nie ma mowy". A wszystko przez to, że tak rzadko mam dzień wolny i możliwości aby wyskoczyć na rower w wariancie "no limit time".
Ostatnim razem jak mnie bolało gardło i pojechałem na rower to zakończyło się to problemami z zatokami i kolejnymi następstwami, dzięki którym trafiłem tutaj (to akurat jedyny pozytyw w tym wszystkim).
Raczej szkoda ryzykować zdrowiem na ten ostatni wyjazd bo jeszcze się skończy czymś poważniejszym. Jak sobie przypomnę 3 tygodnie antybiotyku, ciągłe wizyty u lekarzy, zagrożenie punkcją itp. to od razu łatwiej podejmować mi takie decyzje (o rezygnacji z dzisiejszej jazdy).
Gdyby nie te wspomniane zatoki to nie miałbym trenażera, nie miałbym garmina, nie trafiłbym na bikestats. Tak ... to wtedy szukałem alternatywy do treningów zimowych i z nudów siedząc na zwolnieniu zapragnąłem kupić sobie nawigację i wówczas w aspekcie statystyk robionych km trafiłem tutaj. No i poznałem Was ... a najbardziej Bartka (bez podtekstów proszę)
No dobra ... koniec tych sentymentów. Plan jest taki:
wracam do treningów w najbliższy dzień wolny od pracy - czyli 30 listopada (jak będzie pogoda pozwalająca na trening na dworze) lub 1 grudnia (bez względu na pogodę - wówczas na chomiku). 1 grudnia wrócę też do spożywania białka, BCAA, magnezu (i przed każdym treningiem L-karnityna), żeby później łatwiej nam było wrócić do dyskusji na temat skurczów maratonowych i że to niekoniecznie muszą być braki minerałów.
Prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu wrócę do treningów z jakimś planem treningowym i nie będzie to tak jak w przeszłości, że skupię się na kręceniu dla samego faktu kręcenia. Niestety z uwagi na zerwane więzadło krzyżowe w kolanie aspekt treningów sprowadza się tylko i wyłącznie do rowera i basenu (i z tych obu form będę korzystał).
Kategoria Z życia wzięte ...
Wodopad Podgórnej
-
DST
54.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:37
-
VAVG
20.64km/h
-
VMAX
57.91km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
HRmax
175( 88%)
-
HRavg
146( 73%)
-
Kalorie 2700kcal
-
Podjazdy
1000m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem inne plany, ale jak zwykle w trakcie jazdy je zmieniłem. Odwiedziłem z przypadku "Wodospad Podgórnej". Chwilę wcześniej miałem taki oto widoczek z Przesieki:
Później zjeżdżałem mocno technicznym zjazdem do samego wodospadu. A to sam wodospad:
Były nawet osoby, które postanowiły się wykąpać:
Później ruszyłem w kierunku Borowic szlakiem żółtym:
Wyjechałem w Borowicach i dalej już głównymi asfaltami dokończyłem trening o zbliżonych parametrach do tych co miałem na dzisiaj zaplanowane.
P.S.
Bateria w garminie wytrzymuje 10 godzin.
Ogólna mapka + profil:
Kategoria Treningi
Idzie zima
-
DST
40.00km
-
Czas
01:36
-
VAVG
25.00km/h
-
VMAX
43.99km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
HRmax
164( 82%)
-
HRavg
146( 73%)
-
Kalorie 1550kcal
-
Podjazdy
270m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj z braku czasu, przy silnym wietrze postanowiłem pojeździć po płaskim. Zresztą co tu dużo mówić: w ostatnich tygodniach każdy trening to był w błocie lub po mokrym i już miałem serdecznie dość grzebania przy rowerze. Po sobotnim jeżdżeniu w deszczu wcięło mi klocki z tyłu i wczoraj 1,5 godziny mordowałem się z nowymi żeby to zamontować i tak wyregulować aby nie tarły o obręcze (a i tak chyba delikatnie trą). Dzisiaj jakikolwiek podjazd pod górkę to zaczynał się mokry asfalt i już miałem przed oczyma kolejne czyszczenie roweru. O nie !!! Nawrót i jazda po suchym - czyli po płaskim. A co - jakby nie patrzeć 11 razy zrobiłem Agrykolę ;)
Poza tym, powiedzmy sobie szczerze: aspekt jazdy w górach powoli zanika jeśli chodzi o ten rok:
Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: navime.pl i ogólna mapka + profil:
Kategoria Treningi
Chomik na odczepnego.
-
DST
30.00km
-
Czas
00:57
-
VAVG
31.58km/h
-
VMAX
47.39km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
HRmax
154( 77%)
-
HRavg
130( 65%)
-
Kalorie 950kcal
-
Sprzęt Elite
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie powiem żebym dzisiaj jeździł dla przyjemności, ale coś tam pomęczyłem:
10 km - obciąż. 2: czas 17:09, śr. prędkość 34,96 km/h, kadencja: 105 rpm
10 km - obciąż. 3: czas 23:01, śr. prędkość 26,07 km/h, kadencja: 104 rpm
10 km - obciąż. 2: czas 16:56, śr. prędkość 35,43 km/h, kadencja: 107 rpm
W między czasie (czytaj: dzisiaj) z myślą o przerwie zimowej i nowym sezonie kupiłem sobie:
- okulary Uvex Crow Pro:
- nakładkę/podkładkę/pokrowiec żelowy na siodełko (w aspekcie zimy i chomika):
- suszarkę do butów żebym nie musiał tak jak dzisiaj jeździć w mokrych (bo zapomniałem wysuszyć po sobotnim deszczu):
- oświetlenie Kelly's nightwatch LED, abym mógł dokończyć trening lekko po zmierzchu:
Kategoria Treningi, Trenażer
Misz masz ... ale stówkę masz :)
-
DST
102.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
04:46
-
VAVG
21.40km/h
-
VMAX
61.92km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
HRmax
179( 90%)
-
HRavg
150( 75%)
-
Kalorie 4800kcal
-
Podjazdy
1650m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z rana w ramach rozgrzewki pojechałem na Michałowice (u góry mocna mżawka), zjechałem do Sobieszowa (było ok). Wjechałem na Zachełmie (mżawka), zjechałem w dół było ok. Pojechałem na spotkanie z kolegą (10:00). Udaliśmy się w kierunku na Kopaniec z planami związanymi z Rozdrożem Izerskim.
Po drodze znów lekka mżawka:
Na Rozdrożu Izerskim już mocno padało (zostałem sam). Kierunek na kopalnię też nie wyglądał optymistycznie:
Tutaj nawet po asfaltach nie było radośnie (brak przedniego błotnika bo chyba twórca Reby World Cup nie przewidział, że ktoś może do niej chcieć zamontować błotnik). Udałem się w kierunku Zakrętu Śmierci ale jednak szutrówkami leśnymi. W szklarskiej znów deszcz i w zasadzie wszędzie powyżej 600 m. n.p.m było to samo. Pokręciłem jeszcze po okolicznych mieścinach i udało mi się uchwycić tęczę:
Jeszcze pod samym domem taka panorama:
ale oczywiście żeby panoramę obejrzeć to proponuję kliknąć tutaj.
Reasumując: strasznie przemokłem, standardowo rower się ubłocił, ale wyszedł ciekawy dystans i przewyższenie, z czego należy się cieszyć :)
Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: navime.pl i ogólna mapka + profil:
Kategoria powyżej 100 km, Treningi