Kwiecień, 2014
Dystans całkowity: | 560.00 km (w terenie 208.00 km; 37.14%) |
Czas w ruchu: | 25:45 |
Średnia prędkość: | 21.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.40 km/h |
Suma podjazdów: | 8070 m |
Maks. tętno maksymalne: | 181 (91 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (84 %) |
Suma kalorii: | 25800 kcal |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 46.67 km i 2h 08m |
Więcej statystyk |
Na trasie Memoriału ... cudu nie było.
-
DST
54.50km
-
Teren
27.00km
-
Czas
02:36
-
VAVG
20.96km/h
-
VMAX
66.40km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
HRmax
175( 88%)
-
HRavg
155( 78%)
-
Kalorie 2850kcal
-
Podjazdy
1000m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Było kilka dni przerwy, pojawił się głód roweru i z wielką przyjemnością dzisiaj wsiadałem na rower. Ruszając spod domu naprawdę czułem moc i postanowiłem udać się na trasę Memoriału i coś pojeździć.
Sumarycznie trening na trasie przerodził się w jazdę "na maksa" (mój odwieczny pierdzielony problem - może powinienen całą tę swoją aparaturę kontrolno pomiarową zostawiać w domu, albo chociaż wozić w plecaku ? ) i o ile myślałem, że jestem w dobrej formie to jednak trasa to zweryfikowała na moją niekorzyść. Czas jazdy niestety też to potwierdził.
Nie przejechałem dzisiaj tego krótkiego odcinka dojazdowego do pętli jak i powrotu do mety. W zeszłym roku w najlepszym czasie przejazdu tej trasy te 2 odcinki dojazdowe zajęły mi odpowiednio 4 i 2,5 minuty. Czyli na dobrą sprawę do dzisiejszego przejazdu należy ten czas dodać (6:30 minuty) i przyrównać się do rekordu: 1:25:00.
Jak wyszło ?:
- pierwsze okrążenie: czas 39:50, Vśr: 19,7 km/h, Vmax: 49,4 km/h, śr. tętno: 166 ud/min, max. tętno: 175 ud/min
- drugie okrążenie: czas 40:59, Vśr: 19,2 km/h, Vmax: 49,1 km/h, śr. tętno: 168 ud/min, max. tętno: 175 ud/min
Sumarycznie to daje czas 1:21:49 + 6:30 = 1:28:19 i nawet jak odejmę jakąś bonifikatę za opuszczony szlaban na obu okrążeniach, wyhamowanie do zera, przechodzenie pod nim to i tak jest ŹLE !!!
Z tętna też jestem zadowolony - średni w przedziale 166-168 - to tyle ile uzyskiwałem na maratonach w zeszłym roku. Ciężko szukać usprawiedliwienia bo nawet trasa idealnie sucha ... chyba się starzeję i taka kolej rzeczy.
W sobotę zmierzę się z dotychczasowym rekordem - nie będzie "dojazdówki", będzie tryb wyścigu w garminie + rywalizacja na trasie, może też dyspozycja dnia dopisze i skończy się dobrze. Ale tak czy siak 1:25:00 to będzie wynik graniczny (jeśli trasa nie ulegnie zmianie bo wówczas ciężko cokolwiek ze sobą porównywać).
Jutro coś delikatnie popykam w pierwszej strefie, w piątek odpoczynek i może w sobotę cud się zdarzy.
Może jednak ktoś na mnie postawi w rywalizacji z Arielem ... ?
Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie:
Navime.pl + mapka:
Kategoria Treningi
Termy # 5
-
Aktywność Pływanie
Basen, jacuzzi, sauny.
Kategoria inne
Ciężko szło, ale jakoś ukręciłem.
-
DST
104.00km
-
Teren
16.00km
-
Czas
04:35
-
VAVG
22.69km/h
-
VMAX
54.80km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
HRmax
166( 84%)
-
HRavg
140( 71%)
-
Kalorie 4750kcal
-
Podjazdy
1430m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj bez formy. Nie chciałbym mieć takiej za tydzień na Memoriale. Znów jestem zmęczony - praca, dzieci, a do tego doszedł ostatnio zakup nowej wersalki więc starą trzeba było rozłożyć, porąbać i transportować na odcinku mieszkanie-piwnica-auto-rodzice. Trochę mnie to sponiewierało. Zresztą za chwilę robię jeszcze jeden (ostatni) kurs.
Po moim dzisiejszym tętnie widać, że jest bryndza. Max wyszedł 166 ... tyle co średni w wariancie wyścigowo-maratonowym.
W najbliższych trzech dniach nie będę jeździł więc dzisiaj chciałem zrobić setkę. Udało się, ale uszło ze mnie życie. Już samo ukręcenie jej na oponach Nobby Nic 26x2,25 DD z owijkami jest wyczynem. Toczy się to jak czołg. Pojechałem też kilka podjazdó żeby sumarycznie jakoś to wyglądało.
Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie:
Navime.pl + mapka:
Kategoria powyżej 100 km, Treningi
Między ulewami.
-
DST
22.00km
-
Czas
00:46
-
VAVG
28.70km/h
-
VMAX
39.90km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
HRmax
158( 80%)
-
HRavg
139( 70%)
-
Kalorie 850kcal
-
Podjazdy
80m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tylko na 22 km starczyło czasu między jedną a kolejną ulewą. No nic - lepsze to niż nic
Trening:
Kategoria Treningi
aquapark # 19
-
Aktywność Pływanie
Basen, jacuzzi, sauny, masaż wodny.
Kategoria inne
Z deszczu pod rynnę ...
-
DST
50.50km
-
Teren
44.00km
-
Czas
02:26
-
VAVG
20.75km/h
-
VMAX
50.30km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Kalorie 2600kcal
-
Podjazdy
1070m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś ostatnio przypodobały mi się treningi w czasie ok. 2:30. Miękinia - 2:31, kolejny trening po tym maratonie - 2:32, wczorajszy 2:32, dzisiejszy ... ha tylko celowo żeby nie było, że jeżdżę identycznie czasowo to niech będzie 2:26.
Tytuł wpisu sugeruje, ze padało - nic bardziej mylnego. Miało coś popadać i postanowiłem pojeździć w bliskim sąsiedztwie domu, ale nie padało. Tytuł odnosi się poprzez porównanie dzisiejszej do wczorajszej jazdy, ale mija się on mocno z rzeczywistością. Wczorajsza jazda dość mocno mnie podłamała, ale po dzisiejszej to mógłbym to określić jako: "
z piekła do nieba".
Na dzisiaj zaplanowałem Górzynieckie lasy gdzie na wypadek deszczu po 10 minutach mógłbym być w domu. Brakowało mi trochę wizji jak to pokręcić żeby kilometraż wyszedł przyzwoity, żeby się w ogóle jakoś zmobilizować więc przypomniała mi się jazda na czas jaką kiedyś uwskuteczniałem na odcinku: Piechowice-Górzyniec-Polana Czarownic-Krokusy-Rozdroże Izerskie. Powiedzmy sobie szczerze, że chodzi o kolejny przejazd na trasie z wynikiem dość wyśrubowanym .
Z mapy i profilu ta trasa wygląda tak:
Dla nie lubiących klikać na drodze wyjątku gotowy profilek:
W dystansie to jest 18,3 km i 580 m przewyższenia. Jest więc co cisnąć.
Kiedyś (chyba w zeszłym roku) zrobiłem na tej trasie wynik 1:03:30. Wielokrotnie próbowałem go poprawić (i może nawet mi się to minimalnie udało, aczkolwiek nie kojarzę tego momentu) ale pamiętam jedno:
uznałem, że zejście poniżej godziny jest nierealne. Dzisiaj pojechałem tę trasę w czasie 59:01 !!
Średnie tętno z przejazdu pomiarowego wyniosło: 155 ud/min.
Celowo dzisiejszy trening rozdzieliłem na dwie części ponieważ w przyszłości powyższy przejazd przyda mi się do próby poprawienia wyniku z wirtualnym partnerem (chociaż dzisiaj na to patrzę mocno sceptycznie).
Ogólnie przejazd zaczął się od niezobowiązujących porównań czasowych w różnych miejscach trasy. Wypadałem na nich bardzo dobrze więc postanowiłem kontynuować. Na Polanie Czarownic już wiedziałem, że jadę mocno na rekord. Czasy tutaj poprzednio oscylowały w okolicach 25-26 minut, a dzisiaj 23 minuty. To wymusiło walkę o końcowy wynik ... .
Dlaczego to zrobiłem i czy to było mądre ? - nie wiem, ale wiem jedno: nastawienie psychiczne do kolejnych treningów i przede wszystkim startów musi być u mnie dobre. Nigdy podczas startu nie zrobię dobrego wyniku jeśli będę miał w pamięci, że ostatni trening wyszedł syfiarsko lub poprzedni start nie poszedł. Teraz stając na starcie do Memoriału nie będę myślał - jak tu kurde pojechać, żeby chociaż zbliżyć się do wyniku z poprzedniego roku (żeby nie było pośmiewiska), tylko moje nastawienie będzie już takie: dopieprzę taki wynik, że już nigdy nie przejdzie mi przez myśl jego poprawa.
Do Memoriału już żadnych czasówek nie będzie, jedynie dotrwanie w dobrej kondycji i zdrowiu ... .
Dzisiaj jedna fotka - na rozdrożu po ustanowieniu rekordu (nawet zadyszki nie złapałem ):
Dobra - po zjechaniu w dół, jeszcze raz wjechałem na Krokusy, i postanowiłem jeszcze raz pyknąć Polanę Czarownic. Przed podjazdem na Polanę spostrzegłem, że bidon wyparował. Postanowiłem go odnaleźć i znów wypadło na podjazd na Krokusy - bidonu nie ma. Zjazd i ponownie na Rozdroże. 2 km przed Rozdrożem bidon się znalazł więc mogłem zjechać w dół i raz jeszcze pyknąć tę Polanę Czarownic. Trening sumarycznie wyszedł mocno interwałowy.
Druga część treningu w stravie:
i profil całości dzisiejszej jazdy:
Kategoria Treningi
Memoriał 2014 - trening.
-
DST
51.00km
-
Teren
35.00km
-
Czas
02:32
-
VAVG
20.13km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Kalorie 2550kcal
-
Podjazdy
1050m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wybrałem się dzisiaj na trasę Memoriału żeby się zmierzyć z wynikiem z najlepszego treningu z minionego roku. Wydawało mi się, że jestem w dobrej dyspozycji ale przejazd sprzed roku po prostu mnie pokonał (delikatnie mówiąc). Albo jestem słabszy niż rok temu, albo może miniona choroba, przemęczenie fizyczne lub psychiczne z ostatnich wydarzeń odegrało znaczenie, a może świąteczne obżarstwo ... nie wiem. Widząc co się dzieje chciałem przerwać jazdę, ale jakoś domęczyłem ją do końca żeby poznać wynik. Odrzuciłem z porównania ostatnie 500 m zjazdu lejem do mety bo wyglądał tak (zasługa quadów i motorów ):
- zjazd z głównej drogi:
- pierwsze metry (jeszcze jak Cię mogę):
i dalej:
Całość ma z 300 metrów i na Memoriale trzeba będzie trasę poprowadzić jakoś inaczej bo ten odcinek jest raczej nieprzejezdny.
Sam mój dzisiejszy przejazd zacząłem od uzyskania przewagi. Po 5 km wynosiła ona 80 metrów (co przy prędkości ponad 30 km/h da pewnie z 10 sekund). I tu pierwszy postój bo był zamknięty szlaban (a dokładnie dwa, ale drugi rok temu też był zamknięty). Po ich pokonaniu wyszło dystansem na 0. Czyli w wyniku dodatkowego zatrzymania i przechodzenia pod szlabanem poleciała ta cała przewaga. Ale ok - jadę dalej - odliczę sobie te 10 sekund i drugie 10 na kolejnym okrążeniu. Jestem na zero i lecę pierwszy podjazd. Pojawia się strata - 3, 5, 7 metrów. Czym dalej tym gorzej. Nie miałem sił podjeżdżać to po swojemu, dużymi krokami prowadzenie roweru. Nawet nie miałem siły podbiegać, a w zeszłym roku to robiłem. No nic, strata się powiększała i na końcu pierwszego podjazdu już wynosiła ponad 100 m. Tylko, że te 100 metrów to była końcówka podjazdu. W momencie kiedy mój porównawczy przeciwnik rozpoczął zjazd, a ja miałem te 100 metrów do podjechania to już natychmiast zrobiło się 400-500 m. No nic - jadę. Kolejny podjazd i kolejna strata. Na końcu pierwszego okrążenia było już ponad 800 metrów straty. Co prawda na zjeździe więc wkrótce na płaskim już zszedłem do tych 400 m. Drugie okrążenie nie poszło lepiej. Strata jeszcze większa, do tego stopnia, że jak byłem na szczycie ostatniego podjazdu to już na liczniku widziałem stratę w dystansie rzędu 1,8 km. Dramat. Dojechałem do miejsca gdzie widać powyższe błoto i zmierzyłem czas. Sumaryczna strata po przeliczeniu na czas lekko ponad 1:30, ale stąd do mety jeszcze jest ponad 500 m. W domu z posiadanych przejazdów odjąłem ten ostatni odcinek i suma sumarum wyszło łącznie 2:20 - no powiedzmy 2 minuty odliczając te szlabany. To jest chyba najmniejszy wymiar kary (jak jechałem to myślałem, że będą z 4 minuty), ale dystansem to olbrzymia odległość.
Cały bieżący tydzień ma przelotnie padać. Pewnie jeszcze na trasie się pojawię, ale przejazdów wyścigowych do 3 maja nie będzie. Nie będę zarzynał organizmu i się denerwował czemu jest jeszcze gorzej. Może na Memoriale forma dopisze.
Poniżej mapka jedynie z przejazdu trasy Memoriału, resztę (dojazd i powrót) doliczyłem do statystyk całości treningu.
Średnie tętno z poniższego przejazdu wyniosło 163 ud/min.
Mapka:
Kategoria Treningi
Koniec full'a ... na razie :(
-
DST
50.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
02:32
-
VAVG
19.74km/h
-
VMAX
35.60km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
HRmax
177( 89%)
-
HRavg
144( 73%)
-
Kalorie 2250kcal
-
Podjazdy
850m
-
Sprzęt Nowy
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeszcze nie ozdrowiałem w 100% ale już chyba można zacząć coś jeździć. Dzisiaj miałem w planach trasę Memoriału Zawadzkiego i jakiś porównawczy przejazd z najlepszym z minionego roku, ale jak wjechałem do lasu w Jagniątkowie to błoto tam panujące mnie odstraszyło. Wybrałem wariant asfaltowy mimo, że też był mokry. Nie to co teraz - patelnia i pełne słońce na dworze, ja jak wyjechałem z domu o 9:00 to było zimno, ponuro i mokro. Na zjeździe z Michałowic podkusił mnie ten leśny zjazd na którym trenowałem bicie rekordów kilka tygodni temu. Chciałem zobaczyć w jakim czasie na fullu bym to zjechał - za pierwszym razem.
Na tym 1 km zdążyłem mocno ubłocić rower, dwa razy ledwo co wyratowałem się z lotu przez kierownicę i 3 razy wypadłem z optymalnej trasy na pobocze (raz nawet się zatrzymałem). Ale czasowo zszedłem z 2:32 na 2:07. To też pokazuje jaką moc na zjazdach daje full.
Później trochę asfaltów i w końcówce podkusił mnie jeszcze "Zamek Chojnik". Na podjeździe coś mi łańcuch o coś tarł i coś mocno skrzypiało. Zatrzymałem się w jednym dość widokowym miejscu:
i postanowiłem zerknąć co trze. No i znalazłem. Zawias od strony korby się ułamał. Ten od którego gniazdo wielokrotnie z ojcem odbudowywaliśmy bo wybijał się carbon. No nic, trudno - znów na tym gnieździe pojawił się luz, więc wkrótce miałbym znów z ramą problem. Teraz będzie okazja poszukać i kupić nową ramę ... tym razem aluminiową i przełożyć wszystkie komponenty.
P.S.
Skompletowałem w 100% galerię zdjęć z maratonu w Miękini - zapraszam.
Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie:
Navime.pl + mapka:
Kategoria Treningi
Termy # 4
-
Aktywność Pływanie
Basen, jacuzzi. Dzisiaj przepłynąłem 36 basenów, a byłem standardowo z Olą.
Kategoria inne
Memoriał Jurka Zawadzkiego
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nadal jestem chory, nie trenuję i walczę o przetrwanie ... ale chociaż napiszę w innym temacie. Dzisiaj odwożąc Olę do przedszkola na tablicy ogłoszeń (w przedszkolu) ujrzałem informację o Memoriale Jurka Zawadzkiego.
W zeszłym roku bardzo dużo trenowałem do tego startu i finalnie nie wystartowałem.
Mam do dzisiaj w Garminie zapis najlepszego z przejazdów treningowych, może będzie okazja do porównania z jakimś przejazdem z tego roku.
Trasę znam na pamięć, każdy jej metr, do 3 maja poznam jeszcze rozkład każdego jednego kamyczka i nawet miejsca w których mrówki przechodzą z jednej strony lasu na drugą.
Liczę, że przyjaciel Bartek i Ariel również ten termin uwzględnią w swoim harmonogramie startowym.
Pełne informacje dostępne tu (mapa, profil, regulamin).
Kategoria inne