Maraton - Bielawa
-
DST
50.00km
-
Teren
50.00km
-
Czas
03:31
-
VAVG
14.22km/h
-
VMAX
59.90km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
HRmax
173( 87%)
-
HRavg
158( 80%)
-
Kalorie 3350kcal
-
Podjazdy
1670m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny maraton, który z uwagi na wiele zmian w moim życiu pojechałem tylko dlatego, że go wcześniej opłaciłem. Ostatnio moje życie zdominowała praca i "niesportowy" tryb życia. Bardzo niesportowy ... .
Ale ok, pojechałem. Jesteśmy na miejscu 8:30 - odbiór "pakietu startowego", przebieranie się pod autkiem i oczekiwanie na wyjazd na "rozgrzewkę":
Już między 9:00 a 10:00 było czuć, że będzie niesamowicie gorąco. Ale dla mnie to ok - wolę gorąco niż reanimację roweru po maratonie w deszczu. A w sytuacji jak jeszcze innym zawodnikom wysokie temperatury przeszkadzają to dla mnie jest jeszcze lepiej.
Dzisiaj znów zabrałem "stary rower" bo czemu nie ? - dalej go zarzynam zanim zdecyduję się na wymianę wielu komponentów i dalej jak na złość funkcjonuje (ale dla mnie to dobrze). Byłem pewien, że przed BA będę musiał co nieco go zreanimować, a tu przetrwał 5 startów i dalej działa. To dobrze, bo w przyszłości będę miał jak znalazł nowe koła, napęd, linki, pancerze, klocki itp., które już mam od dłuższego czasu kupione.
Przed startem w Bielawie jakaś tam "rozgrzewka" - ogólnie dramat. Ale nic - ustawiam się w sektorze startowym o 10:40 ... nie wiem po co (w pełnym słońcu) bo w planach jest i tak spokojna jazda.
Ale nic ... Bartek z kolei podjeżdża bezpośrednio przed startem i jego start z końca sektora 2 i mój z połowy sektora 3 to różnica może 30 sekund.
Jeszcze na dodatek oczekując na start rozładowała mi się mp3-ka ... co za syf
Ale wystartowaliśmy ... jadę spokojnie - wszyscy mnie wyprzedzają jak chcą . Po 500 m wyprzedza mnie Jacek. Myślę ... niemożliwe !!! - jest chyba bardzo źle. Podjeżdżam, jak nic ... Sufa.
Zamieniliśmy ze 3 zdania co on tu robi itp. i rozstajemy się. Odjeżdża, ale po kolejnych 500 m wyprzedzam go i już się nie widzimy.
Ogólnie profil trasy wyglądał tak:
czyli "nie w kij" dmuchał.
Przejechany ostatnio Bike Adventure w wariancie PRO wielu rzeczy mnie nauczył więc postanowiłem zacząć spokojnie. Do garmina (organizator standardowo dał dupy z trackiem) wgrywam swój przejazd z tamtego roku. Miały być dwie iluzjonistyczne zmiany (i były) więc jadę porównawczo względem przejazdu sprzed roku. No i wyszło gorzej - w ani jednym momencie trasy nie jechałem lepiej niż rok temu.
W tamtym roku pamiętam, że skurcze mnie zabiły w połowie trasy. Tym razem postanowiłem pojechać spokojniej (finalnie bez skurczy) i w zasadzie mi się to udało, ale patrząc na profil to w większości trasy jechałem gorzej niż rok temu. Przez 3/4 trasy miałem sytuację taką, że na każdym jednym podjeździe przejazd z poprzedniego roku był o jeden podjazd "do przodu" - czyli jak zaczynałem dany podjazd to na profilu widziałem, że rok temu ten podjazd już zaczynałem zjeżdżać. No nic ... miałem fragmenty w końcówce lepsze (to co rok temu wchodziłem "z buta" tym razem w pewnej części wjeżdżałem) ale finalnie pojechałem nieco gorzej (o ok. 7 minut).
Punktowo też tak wyszło - w zeszłym roku 365 pkt, a w tym 351 pkt - czyli gorzej.
Ogólnie trasę pokonałem na maksa swoich możliwości na dzień dzisiejszy. Wyszło jak wyszło. Finalny wynik to:
Czas: 3:31:00.
Ten wynik to:
- 79 miejsce w M3 na 204 (38% stawki)
- 191 miejsce w OPEN na MEGA na 516 zawodników (37% stawki).
Przegrałem z Bartkiem o 13:48 i z Adamem (tu totalne zdziwienie i smutek z mojej strony ) o 18 sekund !!. Na trasie się nie widzieliśmy (aczkolwiek na mecie Adam mówił, że mnie widział na podjeździe na trzy buki) ale na metę dojechałem przed nim. Jednak różnica w startach poszczególnych sektorów spowodowała, że przegrałem. Gratulacje dla Adama ... był iluzjonistycznie czy finalnie na mecie lepszy. 18 sekund przy naszych czasach (na poziomie trzech i pół godziny) to tyle co nic, ale przegrałem.
Co dalej ? - wyjeżdżam na wakacje (nad morze - Międzywodzie - na 10 dni) z samego rana w poniedziałek (bez roweru - zakaz od żony) więc w tym miesiącu już nie pojeżdżę. Żona ważna /postać/osobowość ... dominująca ... więc jest jak jest. Odpoczynek też i mi się przyda ... .
Kolejny start za 4 tygodnie w Szklarskiej Porębie. Mój dzisiejszy przejazd da mi sektor 4 (poprzedni Wałbrzych - sektor 5), ale dzięki wynikowi ze Zdzieszowic w Szklarskiej pojadę ostatni raz z sektora 3. Co dalej ? - zobaczymy ... może dla podbicia sektora zdecyduję się na "syfiarski" Poznań, a może nie. Decyzję podejmę po starcie w Szklarskiej ... .
Ogólnie nie ma dramatu - wyszło przeciętnie. W górskich maratonach stać mnie (dzisiaj) na to co pojechałem, zobaczymy jak to wyjdzie w generalce względem poprzednich lat (2012 - 55 miejsce, 2013 - 56 miejsce).
Porównanie naszych przejazdów - tu.
A teraz nieco fotek z trasy:
Autor fotki (Piotr Jakubiec):
Autor fotki (Tomek tbtomes):
Autor fotki (Ela Cirocka):
Autor fotki (Ela Cirocka):
Autor fotki (Tomek tbtomes):
Autor fotki (Tomek tbtomes):
Autor fotki (Piotr Jakubiec):
Autor fotki (Kasia L.):
Mapka:
Kategoria Maratony 2014
komentarze
A przy okazji... zapomniałem w ferworze walki zapytać... dałeś radę mapom?
Szklarska będzie fajna, zresztą znasz te tereny lepiej niż ja :-) Fajna opcja te porównywanie czasu przejazdu