21 dni minęło ... jak jeden dzień.
-
DST
48.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
23.80km/h
-
VMAX
58.50km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
HRmax
176( 89%)
-
HRavg
155( 78%)
-
Kalorie 2150kcal
-
Podjazdy
730m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od ostatniego treningu (czyli startu w Bielawie) minęło 21 dni podczas których nie jeździłem. Co robiłem ? - imprezowałem i nic poza tym. Miło mieć świadomość, że otwierasz z rana oczka, pierwsze co, to browarek z lodóweczki lub szklaneczka whisky i cały dzień to luz bluz. Wieczorkiem pizza, lokalik z piwkiem na świeżym powietrzu itp. itd. Zresztą nie będę tego opisywał bo to anty sportowe, a tu każdy się żyłuje i takie refleksje nie są na miejscu, a nawet mogą (wręcz) irytować i doprowadzić do jakieś wewnętrzno-ustrojowej "burzy" w Waszych organizmach... Tak ... teraz też piję piwko.
Z nowości to zrobiłem się gruby (nawet się nie ważę bo nie chcę przeżyć jakiegoś szoku bądź zawału). Trochę schudnę to się zważę ... może po maratonie w Szklarskiej. Ale nie ma co się rozwodzić, każdego roku w wakacje jest to samo więc to tak jakby norma.
No ale dzisiaj pierwszy trening po przerwie. Napiszę wprost: dałem z siebie maksa bo chciałem też sprawdzić gdzie jestem. Niestety ... brzuszysko nieco przeszkadza, ale jakoś poszło. O tym, że potraktowałem temat poważnie niech świadczy pomiar tętna - tętno średnie z dzisiaj: 155 bpm, a dla porównania na ostatnim maratonie miałem 158 bpm.
Jak wyszło ? - ano jakoś wyszło ... nie ma dramatu, aczkolwiek to nie to samo co 2-3 miesiące wstecz.
Mapka:
Kategoria Treningi