birdas prowadzi tutaj blog rowerowy

Maraton - Poznań

  • DST 64.50km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 28.67km/h
  • VMAX 53.50km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 185( 93%)
  • HRavg 174( 88%)
  • Kalorie 3200kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 września 2014 | dodano: 07.09.2014
Uczestnicy

Uffff ... wróciłem. Ciężka sprawa tak pyknąć autem (jako pasażer) w jeden dzień ok. 700 km i zaliczyć start. A w drodze powrotnej jeszcze 5 piwek.
Ale od początku. Dojechaliśmy na miejsce chwilę przed 9:00. Tradycyjnie odbiór "pakietu startowego", jedzonko, powoli przygotowanie do startu. O 10:00 udałem się na "niby rozgrzewkę". O 10:25 już stałem przed wejściem do sektora, aby być z przodu. O 10:30 już byłem w drugim szeregu sektora 3, a kilka minut później dołączył do mnie Bartek. Do 11:00 były "śmichy i hihy" na różne tematy i było ok.
Przypomnę, że w związku z różnymi zbiegami okoliczności (zatrucie w Wałbrzychu i nie dojechanie do mety w Szklarskiej Porębie) aktualna sytuacja wymusiła na mnie ten nieszczęsny daleki wyjazd do Poznania w celu "dozbierania" startów do generalki. Od tego dzisiejszego startu też uzależniałem swoją przyszłość maratonową w kolejnym sezonie.  Początek po ciężkiej zimie wypadł fajnie, a później wszystko się rozpieprzyło (jak zawsze w okresie wakacyjnym). W efekcie tego jest moja aktualna dyspozycja na poziomie wegetacji, aczkolwiek zdarzają się przebłyski dobrej formy.
Oczekiwania względem Poznania to było wywalczenia sektora 2 na pozostałe dwa starty w tym sezonie i co najważniejsze na pierwszy start w przyszłym sezonie. Taki wynik mocno by mnie podbudował i dodał motywacji do pracy w okresie zimowym. Żona jak usłyszała o wizji sektora 2 to mnie wyśmiała ... no ale nic - pojechałem. Pomyślałem sobie jeszcze: "w ostateczności sektor 3 nie będzie dramatem w obliczu tego, że po kolejnych dwóch startach (bez Poznania) to popłynąłbym do sektora 4, a może i 5)".
Chwilę po 11:00 wystartowaliśmy. Bartek od razu wyskoczył do przodu, a ja jakoś tam kręciłem na kole innych. Na początku konkretnie mnie przytkało i trochę odpuściłem. Od startu było 7 km asfaltu i "w peletonie" się jechało bardzo fajnie. Czołówka mocno pracowała, a reszta spokojnie "na kole".  Bartek coś tam próbował pociągnąć, ale szybko się wyleczył z tego pomysłu. Po 5-ciu km porwany peleton sektora 3 ponownie się scalił i zrównałem się z Bartkiem. Myślę sobie jest ok ... 5 km poszło i jestem koło Bartka więc jest super. Z drugiej strony wszyscy byli koło Bartka więc dotychczasowy przejazd niewiele wnosił, bo ani ja nie miałem jakieś straty do czołówki, ale też nie miałem żadnej przewagi nad resztą. Teoretycznie był pewien znaczący zysk: strata do potencjalnego zwycięzcy (a sektory 1 i 2 jechały też w grupach z różnicą 30-45 sekund czyli tak jak to wynikało z ich startu) też była żadna, a to jest wyznacznikiem uzyskiwanych pkt i co najważniejsza wyznacznikiem tak istotnego dla mnie i innych sektora. 
Ale jedziemy ... rozpoczął się 8-my km. i pierwszy zjazd do lasu. Skręcam, widzę stromy podjazd, zrzucam łańcuch z przodu i jednocześnie na lżejsze przełożenie z tyłu i co ? - łańcuch spada z największej zębatki kasety i się zakleszcza między nią, a szprychami.  Zatrzymuję się, zbiegam na pobocze i walczę. Koło nie chce się obrócić, ani w przód ani w tył, łapię łańcuch i próbuję go wyrwać. Wreszcie się udaje, ale cały sektor 3 mi odjeżdża, a sektora 4 jeszcze nie widać.  Kurde, zostałem sam. Dramat - w Szklarskiej nie przekroczyłem mety aby nie stracić sektora 3, ustawiłem się w Poznaniu przy taśmie żeby nie stracić kontaktu z czołówką szybko jadącego sektora, a tu już na pierwszym podjeździe wszystko się spitoliło. Wskakuję na rower i podejmuję decyzję aby gonić końcówkę sektora 3. Mam do nich straty jakieś 30 sekund. Nie wiem czy to było mądre bo wydawało się, że te ostatnie osoby są blisko, ale cisnąłem za nimi sam na tętnie 180 i dojście kogokolwiek przede mną wydłużyło się mierząc w dystansie na kolejne kilometry.  Jak już kogoś doszedłem to musiałem trochę odpocząć na kole i co dalej ? - kolejny awans musiał spowodować przyspieszenie. I znów byłem to ja. Wyskakiwałem zza pleców i w trupa cisnąłem (nawet nikt nie próbował jechać za mną).
Jak doganiałem kolejny pociąg to byłem tak zajechany, że chyba tylko jakimiś nadprzyrodzonymi mocami ledwo utrzymywałem koło ostatniego jadącego zawodnika.  Wtedy też modliłem się, żeby nie zrobili zmiany bo by mi odjechali. Tak cisnąłem przez blisko 25 km od startu i doprowadziłem się do stanu, że już marzeniem było utrzymać tempo grupki w której jechałem. Fajnie wyszło, bo było nas momentami ok. 10-15 osób. Szybko też zauważyłem, że lepiej jechać w pierwszej połówce bo zdarzało się, że jadąc na np. 12-tej pozycji, osoba jadąca na 5-tej nie utrzymała koła i sprawa się komplikowała. Wówczas wyskakiwałem i znów w trupa goniłem tych co odjechali żeby nie spadać "w hierarchii". W takich większych grupach "łykaliśmy" pojedyńczych kolarzy, którzy albo się do nas przyłączali albo odpadali. Mniej więcej od 35 km już byłem wykończony ... moja jazda sprowadzała się do utrzymywania tempa grupy, często powodując, że zaczynałem do nich tracić 3-5-7 metrów. Wtedy liczyłem na jakiś ostrzejszy zakręt, jakiś kawałek zjazdu żeby spróbować coś zaoszczędzić na dohamowaniu grupy, a wiadomo, że czym więcej osób jedzie tym mniej płynnie pokonują tego typu trasę.  Na duchu mnie podtrzymywało tempo jazdy - przez większość trasy średnia prawie 30 km/h. Super ... czym bliżej mety tym bardziej byłem zdesperowany żeby jeszcze coś z siebie wykrzesać i że już tak blisko meta, że muszę dać radę. Na trasie poza przygodą z początku, straciłem jeszcze (w okolicach 30 km) ok. 30-45 sekund na karambolu zawodników jadących przede mną. Wtedy wylądowałem na prowadzeniu w grupce (raczej fajnie, bo już też wtedy prawie "podpierałem boki") i przez kolejny km, tempo w moim wykonaniu raczej nie było porywające.  Jak mnie wyprzedziły dwie osoby i nadały tempo to znów trzeba było walczyć o życie. Ogólnie to kontakt z moją grupą w której jechałem straciłem na schodach na ok. 6-7 km przed metą. Zbieganie po nich wyszło mi gorzej, wszyscy odjechali, a ja zostałem z jednym zawodnikiem, który jechał dobrym, aczkolwiek spokojnym tempem. Wtedy też czułem powoli nadchodzące skurcze (od ok. 5 km wcześniej) więc się nie wydurniałem i jechałem za nim. Kusiło, aby go wyprzedzić, ale dobrze zrobiłem, że odpuściłem. Jedynie 1 km przed metą pojechałem w trupa, ale gość i tak był mocniejszy na finiszu. Tak dojechaliśmy do mety ... ja z czasem: 2:15:27
Od razu namierzyłem Bartka i pytam jaki miał czas. Dokładnie to wyprzedził mnie o 3:42 - Ha !!!
Jest nieźle ... przychodzi SMS z wynikiem i wymiękłem.
- miejsce OPEN: 99/422 (23% stawki). Nigdy nie byłem w setce !! - to jest rekord życiowy !!
- miejsce w M3: 30/138 (21% stawki) - kolejny rekord życiowy
- pkt do generalki - 433 (dotychczasowy rekord życiowy 403 pkt, a z tego sezonu najlepszy wynik to 384 pkt). Po prostu nokaut !!
A na koniec najlepsze ... policzyłem sobie sektor ... celem i marzeniem byłby 2, a wyszedł ? ... tak ... wyszedł sektor 1 !!!! 
Dość szczęśliwie bo czas gorszy o 1 minutę już dałby sektor 2.
Suma sumarum ... to najlepszy wynik sportowy w życiu i to jest też sytuacja która spowoduje, że zima będzie mocno przepracowana, bo sektor 1 za rok we Wrocławiu (prawdopodobnie bo Wrocław jest od zawsze) do czegoś zobowiązuje, prawda ?
Chyba też dzisiaj trafiłem z doskonałą formą. Tętno średnie 174 bpm to też wartość jaką nie uzyskałem na żadnym tegorocznym starcie.
Porównanie przejazdu mojego i Bartka tu.

Kilka fotek:


Fotka autorstwa Eli Cirockiej:





Fotka autorstwa tbtomes:


Fotka autorstwa Kasi Rokosz:






Fotka autorstwa tbtomes:

Fotka autorstwa robinnn:

Fotka autorstwa Eli Cirockiej:


 
Mapka:


Kategoria Maratony 2014


komentarze
birdas
| 18:45 środa, 10 września 2014 | linkuj Dzięki Agnieszko. :)
Aga | 18:25 wtorek, 9 września 2014 | linkuj Gratulacje Marcinku :)
birdas
| 06:51 wtorek, 9 września 2014 | linkuj Niewątpliwie będę zmierzał do realizacji tego o czym wspomniałeś. A jak wyjdzie w praktyce to ... czas pokaże ... . ;)
krzywy
| 05:28 wtorek, 9 września 2014 | linkuj Gratuluje, teraz będziesz miał jeszcze większą motywację do cięższych treningów a z nimi w parze przyjdą kolejne dobre wyniki :)
birdas
| 21:08 poniedziałek, 8 września 2014 | linkuj Ojjj ... to mało powiedziane. Ale to normalne. Każdy tak ma, że w przypadku słabszych wyników, kiedy jakoś ciężko wszystko idzie, a trafia się nagle ni z tego ni z owego taki prezent to odzyskujesz chęci i wiarę w to, że jeszcze można spróbować to wykorzystać lub coś osiągnąć.
Miejsce w generalce też dodaje skrzydeł bo mam do poprawienia 54-tą pozycję, a aktualnie jestem 47 (a brakuje jednego startu i jeden jest liczony jako ten Wałbrzyski, a pamiętasz co tam się stało).
zorro
| 18:58 poniedziałek, 8 września 2014 | linkuj Jak jeden start potrafi dodać skrzydeł :-)
birdas
| 14:29 poniedziałek, 8 września 2014 | linkuj Dzięki Panowie. Jeszcze mi się przypomniało, że na żadnym z trzech bufetów się nie zatrzymałem. Pierwszy uciekł z tytułu gonienia tych przede mną, na drugim i trzecim nikt z mojej grupki się nie zatrzymał więc i ja pognałem do przodu.
Start z pierwszego sektora można potraktować jako rozgrzewkę we własnym tempie, a uczepić się sektora 2 ... . ;) No nic ... mimo wszystko cieszę się, że tam awansowałem ... . Zresztą pierwszy sektor to nie będą same wycinaki bo w zaistniałej sytuacji będą tam też tacy jak ja (no powiedzmy, nieco lepsi bo ja załapałem się tam jako jeden z ostatnich). Jak dla mnie aspekt motywacyjny na zimę jest najważniejszy.
Tomq74
| 12:43 poniedziałek, 8 września 2014 | linkuj Miało być zajebiście i jest . Brawo. Ja też 433 nigdy nie miałem (chyba) a przynajmniej w tym sezonie. Pewnie w końcu wystartujesz z 1 sektora tylko żeby wtedy stres cie nie wykończył...wiesz o czym mówię. Do startów z czuba też trzeba mieć obycie ;)
Mountventoux
| 11:54 poniedziałek, 8 września 2014 | linkuj Ręce same składają się do oklasków. Brawo!!
birdas
| 07:37 poniedziałek, 8 września 2014 | linkuj Adam:
No będę próbował sprawić żebyśmy jednak na trasie się nie spotkali (sektor 1-4 to jednak trochę ludziska do wyprzedzenia jest). Ja będę leciał mocno w dół ale będę chciał zatrzymać się na poziomie sektora 3-4, i zakładając, że Ty pojedziesz też na poziomie sektora 3-4 to będę miał jeszcze zapas czasu z jakim wyruszę wcześniej na trasę.
Teraz sektory 1-2-3-4 będą mocno przeludnione i w lesie na singlach będziesz miał więcej zabawy z wyprzedzaniem :)

Ariel:
No tak ... mamy szansę się spotkać na trasie (i to dość szybko), chociaż liczę, że w wyniku zaniedbania treningów i wagi będziesz tak samo beznadziejny jak ja (w górach).
Z pewnością będę walczył do upadłego z tytułu "nagrody sektorowej" z wczorajszego przejazdu. :)
No i nadal widzę to tak, że pomimo słabszych startów i kichowatego okresu to za rok ruszę na trasę z sektora 1 co się dotychczas nigdy nie zdarzyło. Nawet z sektora 2 nigdy nie zaczynałem sezonu. Już się nie mogę doczekać zimy ;)

Bartek:
W takim razie postaram się to wziąć pod uwagę. Myślę, że obaj w zimie wykonamy mnóstwo pracy i przyszły sezon też potraktujemy poważnie i jakaś etapówka może się trafić ;)
barblasz
| 06:50 poniedziałek, 8 września 2014 | linkuj spokojnie on zawsze jest na wakacjach , łatwo się nie wymigasz ;)
zorro
| 20:43 niedziela, 7 września 2014 | linkuj Po pierwsze gratulacje! Ja nie miałem na BM nigdy takiego wyniki w punktach chyba, ale muszę to sprawdzić. A po drugie fajnie będzie Cię wyprzedzić w Polanicy, bo startuję z drugiego sektora ;-)
adhed
| 20:30 niedziela, 7 września 2014 | linkuj gratulacje! wyjazd wyszedł wyśmienicie czyli opłacało Wam się jechać :-)

z samego czuba startujesz, będę miał co gonić w Polanicy i w Świeradowie haha :D
birdas
| 20:20 niedziela, 7 września 2014 | linkuj Wystarczy, że będzie w okresie roku szkolnego i ... z mojej strony jest po zawodach. Nauczyciele nie mają tzw. urlopu do wykorzystania kiedy chcą.
barblasz
| 19:51 niedziela, 7 września 2014 | linkuj no no teraz challeng w przyszłym roku - nie ma zmiłuj ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa losis
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]