Góry jednak mnie zabiją ... .
-
DST
65.00km
-
Czas
02:37
-
VAVG
24.84km/h
-
VMAX
53.40km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
HRmax
179( 94%)
-
HRavg
145( 76%)
-
Kalorie 3200kcal
-
Podjazdy
1030m
-
Sprzęt Szoszon
-
Aktywność Jazda na rowerze
113 kg wagi i jazda po górach, albo co najmniej mówiąc pod górę to już nawet podczas czytania brzmi boleśnie. To mnie zabije. Po wczorajszej walce z kołami w aucie i popołudniowym treningu dzisiaj obudziłem się z potężnymi zakwasami mięśni nóg, rąk i wszystkiego co ma mięsień. W planach na dzisiaj był "klocek w pionie" i zacząłem ten trening od dużego "G" (G - jak góry). Po około 70-80 minutach już miałem taki profilek :
I na tym etapie już byłem mocno ujechany. Postanowiłem trochę pojeździć po płaskim z drobnymi hopkami - myślałem, że może ten planowany klocek jakoś bym dopykał - coś na wzór nie jeździć pod górę ale jednak go zrobić. Udałem się na Staniszów - podjazd zrobiony, zjazd i KAPEĆ. Nosz kurde ... debiut szosowy w wymianie dętki i test pompki ile "tosz to" może tego powietrza wpompować :
Wyszło całkiem nieźle i na połowicznie napompowanym kole pojechałem dalej. Oczywiście uraz psychiczny już był cały czas - czy nie będzie kolejnego kapcia itp. itd.
Z Jeleniej w kierunku Piechowic już było ciężko - raz że zmęczenie, uraz psychiczny to jeszcze pojawił się wiatr ... a dokładnie "pod wiatr". To przewyższenie też mi nie dawało spokoju więc zahaczyłem o Podgórzyn i później w Piechowicach o kawałek podjazdu pod Michałowice. Byłem tak ujechany, że w ogóle jakimś cudem wycisnąłem 967 m przewyższenia i nie było opcji żebym "dobił" do tych 1000 m. Po prostu ujechałem się na 200%. Kochana strava oczywiście przeliczyła przewyższenie i wyszło 1034 m więc git.
Chyba błąd wyszedł w tym, że wziąłem za mało picia (0,7 l) i jedzenia (2 małe banany). Kolejny błąd to ubiór - długie spodnie, koszulka z długim rękawem + bluza z długim rękawem + kurtka "zimowa" wręcz ... . Wyprzedzały mnie dziewczyny (na tej pionowej ściance na Zachełmiu - kurde śmignęły mi ... ) ubrane w krótkie spodenki i bluzy, a ja ubrany jak wówczas kiedy była temperatura na minusie. Momentami było chłodno, ale za ciepło się ubrałem.
Fotka "na mecie":
A teraz już relaks ... przeżyłem.
P.S.
Zapomniałem podczas wymiany dętki zatrzymać czas więc na stravie czas i prędkość średnia rozjechana.
Kategoria Treningi
komentarze