Próba sił na trasie memoriału Jurka Zawadzkiego
-
DST
28.00km
-
Teren
28.00km
-
Czas
01:25
-
VAVG
19.76km/h
-
VMAX
48.94km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
HRmax
179( 90%)
-
HRavg
170( 85%)
-
Kalorie 1690kcal
-
Podjazdy
700m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ufff ... było ciężko. Ruszyłem z Piechowic na dojazdówkę do trasy. Wychodząc z domu byłem mocno naładowany energią, ale dojazd do Michałowic znacznie mnie uspokoił - czytaj "pozbawił nadmiaru energii" (a i tak starałem się jechać spokojnie). Później przejechałem zapoznawczo 3/4 pętli (z wyjątkiem tego odcinka płaskiego po drodze "pod Reglami"). Porobiłem troszkę zdjęć:
- Trzy Jawory - stąd będziemy jechać:
i po skręcie dalej w dół:
Kawałeczek dalej zaczyna się pierwszy podjazd i tu pierwsza przeszkoda na trasie w postaci zamkniętego szlabanu na samym końcu zjazdu. Przejeżdżając dwu-krotnie to miejsce szacuję, że wyhamowanie do zera i ponowne rozpędzenie roweru to jakieś 30 sekund straty. W tym miejscu zaczyna się podjazd o nachyleniu 4-5% który kończy się ostrym skrętem w prawo i atakiem podjazdu z "buta":
Oczywiście da się go wjechać, ale dla mnie korzystniejsze będzie pokonywanie go pieszo (szybki marsz). Zakręt dalej (zdjęcie robione z góry w dół ale jest to podjazd):
i znów kawałek dalej:
Na szczycie pierwszego wzniesienia zaczyna się zjazd:
Momentami troszkę telepało:
Na szczycie drugiego wzniesienia zaczynał się kolejny zjazd:
Podsumowanie trasy: sympatyczny szuter, momentami trochę luźnych kamieni lub mocno kamieniste zjazdy. W 3-4 miejscach trochę trocin i luźnego podłoża z uwagi na prace leśne (i to zawsze na podjazdach więc mocno wyhamowuje).
Warunki jazdy idealne - zero wiatru, 100% trasy suchutka (zresztą widać na fotkach). Naprawdę nie ma się do czego przyczepić - lepiej już nie będzie.
Po zakończeniu objazdu byłem bliski rezygnacji jeśli chodzi o próbę jazdy na czas. Jednak te 18 km z przewyższeniem 600 m. trochę mnie podmęczyły. Przypomniała mi się cała trasa, a co za tym idzie jak sobie wyobraziłem, że te 2 podjazdy musiałbym zrobić tempem wyścigowym jeszcze po 2 razy to mi chęci odchodziły. Suma sumarum jakoś się w sobie zebrałem i wystartowałem. Pierwsze okrążenie chyba pojechałem zbyt mocno bo na drugim już sił brakowało (przez chwilę nawet kołatało mi po głowie aby zrezygnować z drugiego okrążenia).
Po pierwszym okrążeniu miałem czas 43:00 więc może było warto spróbować zobaczyć co dalej z tego wyjdzie ... i sprawdziłem. Ciężkie chwile przeżywałem ale jakoś dobrnąłem do końca. Powtarzałem sobie: jeszcze kawałeczek, jeszcze troszkę, w końcu tysiące osób na blogu czeka na info ... . ;)
Podsumowanie: pojechałem całą trasę w warunkach idealnych i na 100% możliwości. Jednym słowem w "trupa" (zresztą średnie tętno 170 to zjawisko u mnie do tej pory niespotykane). Normalnie czas miałbym lepszy o (co najmniej) 30-45 sekund gdyby nie te 2 szlabany i na drugim okrążeniu na zjeździe (już do "mety") przy prędkości ok. 40-45 km/h na środku drogi stał jakiś pojazd przerzucający belki z prawej strony na lewą (koła miał mojego wzrostu, a do małych to ja nie należę :) ). Zmusiło mnie to do zatrzymania i ominięcia go rowem.
I tak było dość szczęśliwie bo jakby jechał w dół to musiałbym się za nim wlec i wówczas pomiar czasu były co najwyżej orientacyjny.
A teraz najważniejsze. Wynik ... czas ... 1:25:21 (bez odejmowania tych straconych sekund na dohamowaniach). Mimo, że w samoocenie pojechałem doskonale to myślę, że 1 czerwca w podobnych warunkach wynik jest do poprawienia. Największy zapas drzemie w tym, że w dniu startu pojadę tam autem (bez jakiś 600 m przewyższenia w nogach), ale też będzie można komuś na odcinku płaskim siąść na chwilę na kole, no i aspekt rywalizacji, który nie pozostaje bez znaczenia.
Są też zagrożenia związane ze zbyt szybkim startem, zakwaszeniem mięśni itp., ale i tak nie ma co dramatyzować bo normalnie jeżdżę MEGA a Memoriał to jedynie dystans MINI.
Statystyki z treningu: navime.pl
+ bikemap (niestety bez profilu z uwagi na problemy z portalem):
Kategoria Treningi
komentarze