birdas prowadzi tutaj blog rowerowy

Maraton - Polanica Zdrój

  • DST 51.00km
  • Teren 51.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 16.45km/h
  • VMAX 50.24km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 182( 91%)
  • HRavg 169( 85%)
  • Kalorie 4500kcal
  • Podjazdy 1170m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 września 2013 | dodano: 14.09.2013
Uczestnicy

Uffff - dobrze, że przetrwałem kolejny start. Wyjazd z Piechowic o 6:20 z Grzesiem i jego tatą, a o 8:45 byliśmy na miejscu. Całą drogę lało, na miejscu to samo. W aucie siedzieliśmy do 10:00 kiedy opady powoli zanikały. Szybkie szykowanko do maratonu, spotkanie z Bartkiem i plan na krótką rozgrzewkę i tu pierwsze opóźnienie związane ze śrubą którą wymieniłem po treningu do Świeradowa. Całe siodełko się chybotało i dobrze, że znalazły się klucze aby je dokręcić bo bym na pewno maratonu nie ukończył. Po dokręceniu improwizacja rozgrzewki i powrót na start do swoich sektorów. O 11:00 ruszyliśmy. Początkowo asfaltem i kostką, cały czas pod górę. Jechałem dość spokojnie powtarzając sobie: jedź spokojnie, jedź spokojnie. Na 8-mym km (zaraz za rozjazdem dystansów) na pierwszym zjeździe musiałem zrobić pierwszy postój bo kask był tak luźny ze spadał mi na oczy. Tutaj straciłem ok. minuty i ok. 30 miejsc. Zresztą już w tym momencie ledwo się zatrzymałem. Pojechałem na starym rowerze z ledwo hamującymi V-brake'ami i jak obręcze dotknęły błota i wody to skuteczność hamowania była bliska zeru. Żeby się zatrzymać musiałem dohamowywać butami po podłożu :) Poprawiłem naciąg pasków kasku (nie w tą stronę) i pojechałem dalej. I tu nastał pierwszy moment, który bądź co bądź spowodował uśmiech na mej twarzy. Otóż dostrzegłem schodzącego pod prąd Bartka z zerwanym łańcuchem. :) Przykra sprawa, wykrakałem, ale w tym momencie od razu pomyślałem o zakładzie o pizzę, który miałem w tym momencie już wygrany.
Nie mam żadnych wątpliwości, że Bartek jest poza moim zasięgiem więc jakaś pociecha z zaistniałej sytuacji była. Pizzę wygrałem, jedna pozycja w Open wyżej - czyli dramatu nie ma. ;) Bartek powiedział, że już w tym momencie miał nade mną 7 minut przewagi. Uwzględniając nawet różnicę w startach sektorów (on - sektor 1, ja sektor 2) oraz mój postój to i tak 5 minut już było bez dwóch zdań.
No nic - pojechałem dalej bo co miałem zrobić ? Spinki ani skuwacza nie miałem - gdybym miał to dałbym Bartkowi, ale też nie sądzę aby podjąłby się samodzielnej naprawy jako debiut w tym temacie. Pewnie na tym etapie wyścigu ja również temat bym odpuścił. Pojechałem dalej ale jeszcze przez pewien czas zastanawiałem się czy Bartek mimo wszystko jakimś cudem nie wyskoczy zza pleców. :)
Jak zaczęły się płaskie odcinki (kałuża na kałuży) to jechałem na kole z odwróconą głową bo waliło niesamowicie błotem po oczach. Tempo było mocne.
Na ok. 15 km kolejny postój i regulacja paska od kasku - tym razem w dobrą stronę. Było ok, ale w drugiej połowie dystansu raz jeszcze musiałem tę korektę wykonać.
Na 25 km powrócił mój odwieczny problem. Jeszcze nie skurcze, ale nogi się zrobiły miękkie jak z waty. Zacząłem odpuszczać i od tego momentu leciałem cały czas w w stawce w dół. Zresztą wcześniej na podjeździe było to samo. Jedyny moment, kiedy wyprzedzałem pojedyńcze osoby to były zjazdy w lesie (nawet jakbym chciał jechać wolniej to problem z hamulcami cały czas się nasilał). Klamki zaciśnięte na maksa, a i tak innych wyprzedzałem. I tak sobie jechałem i jechałem tracąc kolejne pozycje. Z miejsc pomiaru czasu wynika co prawda coś odwrotnego (pierwszy pomiar - 145 miejsce, drugi 136, na mecie 137) więc tłumaczę to sobie tym, że Ci co mnie wyprzedzali, albo łapali defekty, albo zjechali na GIGA. Między wspomnianym 25 km a metą (51 km) kombinowałem z ekranikiem na garminie aby nie widzieć ile pozostało do mety, a wzorowałem się rysowanym profilem. Zapamiętywałem różne punkty i zerkałem kiedy wypadną poza ekran (skala 4 cm - każdy cm po 7 km). Czyli po 28 km początek wypadał poza ekran, wtedy liczyłem, że jak "ten punkt" wypadnie poza ekran to będzie kolejne np. 3 km. Kilka razy przełączyłem się na ekranik dystansu i później żałowałem bo od razu bo do mózgu docierała informacja "jejku - jeszcze 17 km" itp.
Finalnie skurcz mnie złapał na 4 km przed metą ale jakoś "dowegetowałem" do mety. Dobrze, że sumaryczne przewyższenie wyszło o ponad 200 m mniej niż zapowiadał org.
Na mecie poznałem wyniki:
Czas: 3:06:28
Miejsce w M3: 52 (najlepsze w tym roku), a zarazem najgorsze bo w stawce: 52/76 (68%).
Miejsce w Open: 137 (najlepsze w tym roku), a zarazem najgorsze w stawce: 137/211 (65%).
Zdobytych punktów: 347, co przy innych górskich maratonach wygląda jak wygląda (Głuszyca - 343, Bielawa - 365, Szklarska - 349).
Dużo osób widząc jakie będą warunki nie przyjechała, lub nie wystartowała, lub pojechała Mini (rezygnując z Mega). Wyszło jak wyszło. Na pocieszenie założę, że na Mega pojechali desperaci lepsi ode mnie. To też jest jakąś tam zaletą bo skoro frekwencja była byle jaka, to i wielu potencjalnych rywali w generalce może jej nie zrobi, lub przynajmniej nie poprawi jakiegoś z poprzednich wyników mając np. nadmiar startów.
Przed startem zajmowałem 76 miejsce w generalce M3, zobaczymy za kilka dni o ile pozycji odnotuję awans.

Podsumowanie:
- pojechałem z mp3 i momentami muzyka dodawała mi "skrzydeł", ale przełożenia na wynik ciężko doszukiwać.
- fajnie, że start bez defektu bo jakikolwiek defekt przekreśla szansę na poprawienie wyniku w generalce z 2011 roku (55 miejsce) bo nie będę miał żadnego startu w zapasie. Od początku zakładałem, że pojadę 6 startów (a 6 jest liczone do generalki) więc 5/6 planu udało się zrealizować. Pozostał jeszcze Świeradów, który o wszystkim zadecyduje. Bartek, który miał zapas startów znajduje się teraz w identycznej sytuacji jak ja, bo w Głuszycy pojechał mini, a dzisiaj nie ukończył. Finalnie ma 5 startów na Mega i teraz musi w Świeradowie liczyć na szczęście związane z pomyślnym ukończeniem maratonu (bez defektu).
A czy takie będzie miał to za kilka dni "wywróżę" ;)
- podczas jazdy pojawiały się defekty typu przeskakujący łańcuch, brak możliwości zrzucenia łańcucha na najmniejszą zębatkę z przodu itp. co mam nadzieję, że było spowodowane błotem, aczkolwiek jak podejmę działania z doprowadzeniem roweru do stanu używalności to się okażę. No i ta ciągła utrata wzroku przez lądujące w spojówkach oka błoto. Ale warunki dla wszystkich były te same więc traktuję to jako cechę charakterystyczną maratonu, a nie próbę wytłumaczenia bądź co bądź wyniku poniżej oczekiwań.

Maraton w Świeradowie będzie z sektora 4. Bartek pojedzie nadal z 1 bo wczorajszy start w jego przypadku to tak jakby go nie było.

Fotki z maratonu (część autorstwa Elżbiety Cirockiej, Katarzyna Rokosz, mugfull, bikelife):

















Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: navime.pl i ogólna mapka + profil:


Kategoria Maratony 2013


komentarze
birdas
| 06:39 wtorek, 17 września 2013 | linkuj Po aktualizacji generalki zajmuję 61 miejsce. W Świeradowie jednak trzeba będzie walczyć o każdy punkcik bo już teraz widzę, że końcowy wynik za sezon, który mam szansę osiągnąć to w rozpiętości 6-ściu punktów jest 5-ciu zawodników.
Powyżej wstawiłem fotki z maratonu w Polanicy.
No i oczywiście nastąpił spadek do sektora 4.
birdas
| 17:58 niedziela, 15 września 2013 | linkuj No jak nie zbierasz generalki to uwzględniając wspomnianą kostkę, odległość i warunki pogodowe to też bym nie pojechał. A organizacyjnie to wszystko coraz gorzej. Można poczytać na forum BM.
zorro
| 17:46 niedziela, 15 września 2013 | linkuj No na to wychodzi :-P jakbym miał sprawną kostkę w prawej nodze to bym pojechał. Ale ja się mogę wypinać tylko lewą nogą i bałem się kolejnych urazów z tego powodu.
birdas
| 15:03 niedziela, 15 września 2013 | linkuj Przestraszyłeś się pogody ?
zorro
| 12:51 niedziela, 15 września 2013 | linkuj No to gratulacje. Twoja relacja tylko potwierdza słuszność mojej rezygnacji z maratonu. To właśnie przez takich jak ja miałeś słaby wynik w procentach ;-)
birdas
| 07:01 niedziela, 15 września 2013 | linkuj Bartek na pewno super pojedzie, ale o jakiś spektakularny wynik będzie ciężko. To będzie finałowa edycja więc przyjedzie czołówka wszystkich kategorii wiekowych (i dystansów) i czasy zwycięzców będą "z kosmosu". Zakłady ? - ja pewnie standardowo z żonką o pizzę ;)
Warunków atmosferycznych się nie boję bo posiadam kompletny strój zimowy i może być nawet minus 10 stopni to spokojnie dam radę. No chyba, że w sposób nieświadomy strój zostanie źle dobrany do warunków panujących w różnych miejscach trasy.
Tomq74
| 23:00 sobota, 14 września 2013 | linkuj Tylko żeby wam "jajca z zimna nie odpadły" ...mnie to na bank grozi i to razem z siodełkiem ;)))
Tomq74
| 22:58 sobota, 14 września 2013 | linkuj O kurcze...ale walka będzie....Bartek pewnie na 200% szarpnie... Idą zakłady jakieś na ten wyścig?
birdas
| 22:54 sobota, 14 września 2013 | linkuj 28 września (czyli za 2 tygodnie) w Świeradowie Zdroju pod domkiem Bartka :)
Tomq74
| 22:52 sobota, 14 września 2013 | linkuj A tak na poważnie to kiedy masz finałowy maraton i gdzie?
Tomq74
| 22:42 sobota, 14 września 2013 | linkuj Wiem wiem :) Ale mam chrapkę na to M5 :) Wiesz jaka jest grupa twardzieli w mojej lidze? Dosłownie ELITA.... :) Pytam się takiego jednego debeściaka po maratonie w Sobkowie.." I jak tam poszło?" A on mi na to... " Dzisiaj się nie ścigałem i jechałem na lajta...tylko 2gi niestety" :)))k***wa szacun i no koment ;)
birdas
| 22:31 sobota, 14 września 2013 | linkuj Nie chcę psuć miłej atmosfery, ale myślałem o innej górce. ;) Ale oczywiście wiesz co miałem na myśli ... :)
Tomq74
| 22:23 sobota, 14 września 2013 | linkuj No tak :) Z górki do M5 a tam można powalczyć o NR 1 :)
birdas
| 22:20 sobota, 14 września 2013 | linkuj Gratulacje ... chociaż to będzie teraz już z "górki" ;)
Tomq74
| 22:15 sobota, 14 września 2013 | linkuj Co my tu myślimy o M4 ? ;) Sezon 2014 lada moment a w sumie za 1.5 miesiąca trzeba zacząć się przygotowywać....Dla mnie to będzie przełom psychiczny bo 40 mi stuknie...
birdas
| 22:07 sobota, 14 września 2013 | linkuj Nie wiem jak będzie - przeprowadziłem symulację. Zawsze to zysk wskakując jako najmłodszy do M4 niż będąc najstarszym w M3. :))
Tomq74
| 22:05 sobota, 14 września 2013 | linkuj Trzymam kciuki za ten sukces. Skąd wiesz jak będzie w M4? Wbrew pozorom myślę że w M4 jest łatwiej bo nie walczysz z koksami i terminatorami tylko z tymi co dożyli do tej kategori :)))
birdas
| 22:00 sobota, 14 września 2013 | linkuj Tak. A ja mam szansę w tym roku poprawić najlepszy dotychczasowy wynik. :) Za kilka lat w M4 nastąpi (może) progres. :)
Tomq74
| 21:45 sobota, 14 września 2013 | linkuj Co roku poziom wzrasta szybciej niż nadążamy wytrenować i każdy udany start to sukces a nawet ukończenie to sukces.... latka lecą i łatwiej nie będzie...
birdas
| 21:21 sobota, 14 września 2013 | linkuj Dokładnie. W dzisiejszych czasach coraz trudniej realizować swoje marzenia i hobby (zresztą sam wiesz jak jest). Należy się cieszyć z tego w czym się bierze udział i dziękować za to, że coś się udało, że będą z tego jakieś miłe wspomnienia patrząc z perspektywy czasu. Przeciętny wynik pozostanie historią, a wspomnienia i fotki pozostaną na lata.
birdas
| 19:20 sobota, 14 września 2013 | linkuj Dzięki - wynik wyszedł mocno średni. Gdyby mi ktoś go zaproponował przed startem to pewnie bym go wziął w ciemno bo te kilka pkt w te czy we wte może nie mieć finalnie znaczenia, a jednak wynik do generalki jest i to jest sukces. Mógł być defekt i żegnaj.
Chomikowanie w czasie 2-3 h jest nierealne, może uda się to jakoś ilością treningów zastąpić, a nie czasem. Kondycyjnie problemu chyba nie było - raczej brak sił. Dotychczas w roku nie przekroczyłem 4098 km więc aktualny wynik km w tym roku może mnie na tym etapie już mocno zmęczył. V-brake to moja wina i już w Karpaczu wiedziałem, że to nie działa. Klocki mam kellys''a - czyli coś porządniejszego. Problem jest, że szczęki hamulca (XT) mają dobre 5-7 lat i już nie odbijają więc jest do wyboru: albo hamują ale cały czas klocki trą o obręcz, albo nie trą ale hamulec w deszczu nie dociska bo klamka dotyka kierownicy. Pewnie po sezonie wymienię szczęki na nowe.
Tomq74
| 19:05 sobota, 14 września 2013 | linkuj Gratulacje za ukończenie Marcinie. Ogólnie nie wyszło źle no ale nad kondycją trzeba będzie popracować tej zimy i to raczej na "wytrzymałość" ;) Czyli chomik 2-3 godziny :) Co do v-breaków to kłania się przygotowanie roweru do startu. Klocki 2 lub 3 mieszankowe i stajesz w miejscu nawet w błocie i wodzie. Ja się nigdy nie zawiodłem na V-kach ale dobra regulacja i porządne klocki niezbędne. Ja używam CLARKsa CPS959 Mtb V-brake 72mm polecam
birdas
| 19:04 sobota, 14 września 2013 | linkuj Dobrze, że się nie zabiłem z tymi V-kami. :)
Skuwanie łańcucha to faktycznie jakaś skomplikowana filozofia nie jest, jak się ma jakieś doświadczenie w tym temacie. Pamiętam jak kiedyś na drugim etapie BA zerwałem łańcuch i poratowany skuwaczem musiałem sam dochodzić co i jak. Ogólnie skułem łańcuch ale źle go poprowadziłem przez jedno z oczek przerzutki (nie chodzi o kółko tylko o ten nie wiadomo po co jest taki "dupelek" poniżej wyższego kółka). Wówczas ciągle łańcuch o niego tyrkotał. Okazuje się, że warto zwrócić uwagę jak jest łańcuch prowadzony póki jeszcze to działa. W późniejszym okresie jeszcze kilkukrotnie popełniałem ten błąd przy podmianie łańcucha na inny. W przyszłym roku u Golonki Bartek planuje zaliczyć kilkudniówkę więc pewnie do tego czasu dojdzie do wniosku, że skuwacz i ewentualna umiejętność skucia łańcucha to taka sama ważna umiejętność jak wymiana dętki, a wcale nie jest bardziej skomplikowana.
k4r3l
| 18:42 sobota, 14 września 2013 | linkuj Górski maraton w deszczu to jedna wielka niewiadoma, tym bardziej należy się cieszyć z jazdy bez defektu i to jeszcze na v-kach ;)) Przerabiałem skuwanie/skracanie łańcucha w naprawdę podłych warunkach i szczerze to żadna filozofia, byle się nie śpieszyć, żeby nie spieprzyć ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa yslap
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]