birdas prowadzi tutaj blog rowerowy

Dramat na koniec ... :(

  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 listopada 2013 | dodano: 11.11.2013

Dzisiaj miałem pojechać ostatni trening przed końcem sezonu i planowanym odpoczynkiem. Wczoraj sobie nawet mapki obejrzałem jaki obrać kierunek aby zrobić 100+ km. Wstępnie sobie zaplanowałem Przełęcz Okraj, a na miejscu by się zobaczyło co dalej. No i wszystko legło w gruzach bo o ile wczoraj tylko pobolewało mnie gardło, o tyle dzisiaj już boli znacznie bardziej (no i coś tam w krzyżu chrupnęło - żona mówi, że to ze starości).
Cały czas zerkam za okno i ubolewam nad tym jaka fajna dzisiaj pogoda i co by można było pojechać. Cały czas też myślę: "a może jednak pojadę" i chwilę później odpowiadam sobie: "nie ma mowy". A wszystko przez to, że tak rzadko mam dzień wolny i możliwości aby wyskoczyć na rower w wariancie "no limit time".
Ostatnim razem jak mnie bolało gardło i pojechałem na rower to zakończyło się to problemami z zatokami i kolejnymi następstwami, dzięki którym trafiłem tutaj (to akurat jedyny pozytyw w tym wszystkim).
Raczej szkoda ryzykować zdrowiem na ten ostatni wyjazd bo jeszcze się skończy czymś poważniejszym. Jak sobie przypomnę 3 tygodnie antybiotyku, ciągłe wizyty u lekarzy, zagrożenie punkcją itp. to od razu łatwiej podejmować mi takie decyzje (o rezygnacji z dzisiejszej jazdy).
Gdyby nie te wspomniane zatoki to nie miałbym trenażera, nie miałbym garmina, nie trafiłbym na bikestats. Tak ... to wtedy szukałem alternatywy do treningów zimowych i z nudów siedząc na zwolnieniu zapragnąłem kupić sobie nawigację i wówczas w aspekcie statystyk robionych km trafiłem tutaj. No i poznałem Was ... a najbardziej Bartka (bez podtekstów proszę)
No dobra ... koniec tych sentymentów. Plan jest taki:
wracam do treningów w najbliższy dzień wolny od pracy - czyli 30 listopada (jak będzie pogoda pozwalająca na trening na dworze) lub 1 grudnia (bez względu na pogodę - wówczas na chomiku). 1 grudnia wrócę też do spożywania białka, BCAA, magnezu (i przed każdym treningiem L-karnityna), żeby później łatwiej nam było wrócić do dyskusji na temat skurczów maratonowych i że to niekoniecznie muszą być braki minerałów.
Prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu wrócę do treningów z jakimś planem treningowym i nie będzie to tak jak w przeszłości, że skupię się na kręceniu dla samego faktu kręcenia. Niestety z uwagi na zerwane więzadło krzyżowe w kolanie aspekt treningów sprowadza się tylko i wyłącznie do rowera i basenu (i z tych obu form będę korzystał).


Kategoria Z życia wzięte ...


komentarze
birdas
| 17:57 sobota, 23 listopada 2013 | linkuj Dzięki. Przetestuję w przyszłości :)
zorro
| 17:07 sobota, 23 listopada 2013 | linkuj Zapomniałem, ale do mikstury jeszcze żółtko z kurzego jajka należy dodać.
zorro
| 16:55 sobota, 23 listopada 2013 | linkuj Ja robię sobie na coś takiego miksturę. Bierze się słoiczek, nalewa się do połowy spirytus albo wódkę. Wyciska się do tego cytrynę albo dwie. Dwie łyżki miodu. Wszystko wymieszać. Nawet jak nie pomoże to nieźle smakuje ;-) Trzy łyżki przed snem.
birdas
| 11:29 środa, 20 listopada 2013 | linkuj Za czosnkiem to ja zbytnio nie przepadam.
Pewnie już byłbym zdrowy gdybym spędził tydzień na L4, ale takiej możliwości to ja nie mam - zbyt dużo etatów i brak możliwości aby to co przepadnie jakoś nadrobić bo już nie będzie kiedy. No i to co się lekko wykuruję popołudniami i w nocy to następnego dnia do południa "zaprzepaszczam" i tak to się za mną ciągnie.
Ale popatrzmy na to przez aspekt pozytywu: liczę, że zgodnie z planem na 1 grudnia wszystko wróci do normy :)
lea
| 11:01 środa, 20 listopada 2013 | linkuj k4r3l - mniami. Ja na całodniowe trasy rowerowe dość często przygotowuję sobie podobny makaronik. Do tego dorzucam jeszcze wędzoną pierś z kurczaka i uprażone ziarna słonecznika, a zamiast świeżych pomidorów dodaję suszone z oliwą. No i oczywiście czosnek, czosnek i jeszcze raz czosnek! :D Pyyyycha. Kopa energetycznego to takie cudo ma niesłychanego:))
k4r3l
| 10:51 środa, 20 listopada 2013 | linkuj Mnie przeszło w miarę szybko, a po ostatniej 6h jeździe w temp. 0-5 nic mi (odpukać:) nie jest. Czosnek, dużo czosnku! ;) Nie ma dnia, żebym nie miał czosnku a to w kanapce a to w makaronie (polecam makaron z pomidorami, oliwkami, bazylia, papryka, oregano, serem żółtym i całą główką posiekanego czosnku!) Nie dość, że zdrowe to jeszcze smaczne:D Powodzenia!
lea
| 10:45 środa, 20 listopada 2013 | linkuj Ałć! Szczerze Ci Marcin współczuję. Sam fakt choroby jest irytujący. A dla kogoś kto nieprzyzwyczajony jest do sportowej bezczynności, fakt rezygnacji z ruchu jest co najmniej podwójnie dotkliwy:(
Na farmakologii nie znam się nic a nic. Jeśli coś mnie zaczyna dopadać od razu faszeruję się czosnkiem, gorącym mlekiem z miodem, czosnkiem i masłem, czarodziejskimi miksturami cytrynowo-miodowo-czosnkowymi(a jakże!).
A odchudzanie - po prostu zły czas jest na to. Osłabiony chorobą organizm niekoniecznie czuje chęć na dodatkowe obciążanie się ubytkiem masy. Wyzdrowiejesz to i masa zacznie spadać szybciej.
Głowa do góry i jeśli to tak długo trwa to może czas do lekarza...?
birdas
| 10:37 środa, 20 listopada 2013 | linkuj Kataklizm okrutny już jest blisko. Mija 12-sty dzień a ja dalej tego gardła nie mam zdrowego. Piję herbatki z miodem, tabletki do ssania, już nawet zacząłem spożywać Sal ems Factitium. Na dodatek w tym samym okresie coś mi się stało z krzyżem (czy czymś w tych okolicach) i ledwo się poruszam. Smaruję to maścią (dicloziaja), a dzisiaj już nawet sięgnąłem po tabletki Diclac żeby tak bardzo nie bolało. A na koniec sobie zostawiłem najlepsze: od 1 listopada się odchudzam i dzisiaj się ważyłem. Efekt ? - 3 tygodnie odchudzania (zero alkoholu) i waga o 0,4 kg mniejsza :( Wiadomo, że picie herbat z miodem nie pomaga w odchudzaniu, ale czas upływa a ja stoję w miejscu. :(
lea
| 10:14 środa, 20 listopada 2013 | linkuj Też, jak k4r3l, spodziewałam się jakiegoś kataklizmu okrutnego. Dobrze, że to "tylko" gardło. Choć rozumiem oczywiście Twoją frustrację.
birdas
| 18:22 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj Tak - jest zimno aczkolwiek sucho. Gdybym był zdrowy i miałbym dzisiaj jeździć to nie byłoby problemu. Mam mnóstwo ubrań w których jeździłem przy ponad -10 stopniach i dawałem radę. Takie dzisiejsze +5 stopni to w miesiącach styczeń-luty nierealne. W zasadzie wówczas człowiek marzy o chociaż -5-ciu. :)
Już przebolałem brak dzisiejszego treningu, ale za to zdrowotnie jest na pewno o wiele lepiej niż gdybym jeździł.
Tomq74
| 16:00 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj Dobrze że odpuściłeś. Trzeba mieć tez pewne granice rozsądku a mimo ładnej pogody jest zimno jak cholera. Ja wczoraj wyskoczyłem na małe bajabongo i byłem cały mokry a potem zamarzłem...nic przyjemnego
birdas
| 11:33 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj A czyż to nie dramat ? - wcięło mi dzisiejszą setkę przy całkowicie bezwietrznej pogodzie. :(
Ja sobie wziąłem paracetamol, mam tabletki do ssania, dużo piję i powinno się udać.
k4r3l
| 11:27 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj Straszysz tym tytułem, a tu tylko gardło :D Miałem to samo tydzień temu (też mnie zbierało) i pogoda też była zajebista na kręcenie, ale chcąc uniknąć antybiotyków odpuściłem i jakoś się wykurowałem aspiryna, jakieś pastylki do ssania, plus dużo czosnku:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa apang
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]