Dramat na koniec ... :(
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj miałem pojechać ostatni trening przed końcem sezonu i planowanym odpoczynkiem. Wczoraj sobie nawet mapki obejrzałem jaki obrać kierunek aby zrobić 100+ km. Wstępnie sobie zaplanowałem Przełęcz Okraj, a na miejscu by się zobaczyło co dalej. No i wszystko legło w gruzach bo o ile wczoraj tylko pobolewało mnie gardło, o tyle dzisiaj już boli znacznie bardziej (no i coś tam w krzyżu chrupnęło - żona mówi, że to ze starości).
Cały czas zerkam za okno i ubolewam nad tym jaka fajna dzisiaj pogoda i co by można było pojechać. Cały czas też myślę: "a może jednak pojadę" i chwilę później odpowiadam sobie: "nie ma mowy". A wszystko przez to, że tak rzadko mam dzień wolny i możliwości aby wyskoczyć na rower w wariancie "no limit time".
Ostatnim razem jak mnie bolało gardło i pojechałem na rower to zakończyło się to problemami z zatokami i kolejnymi następstwami, dzięki którym trafiłem tutaj (to akurat jedyny pozytyw w tym wszystkim).
Raczej szkoda ryzykować zdrowiem na ten ostatni wyjazd bo jeszcze się skończy czymś poważniejszym. Jak sobie przypomnę 3 tygodnie antybiotyku, ciągłe wizyty u lekarzy, zagrożenie punkcją itp. to od razu łatwiej podejmować mi takie decyzje (o rezygnacji z dzisiejszej jazdy).
Gdyby nie te wspomniane zatoki to nie miałbym trenażera, nie miałbym garmina, nie trafiłbym na bikestats. Tak ... to wtedy szukałem alternatywy do treningów zimowych i z nudów siedząc na zwolnieniu zapragnąłem kupić sobie nawigację i wówczas w aspekcie statystyk robionych km trafiłem tutaj. No i poznałem Was ... a najbardziej Bartka (bez podtekstów proszę)
No dobra ... koniec tych sentymentów. Plan jest taki:
wracam do treningów w najbliższy dzień wolny od pracy - czyli 30 listopada (jak będzie pogoda pozwalająca na trening na dworze) lub 1 grudnia (bez względu na pogodę - wówczas na chomiku). 1 grudnia wrócę też do spożywania białka, BCAA, magnezu (i przed każdym treningiem L-karnityna), żeby później łatwiej nam było wrócić do dyskusji na temat skurczów maratonowych i że to niekoniecznie muszą być braki minerałów.
Prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu wrócę do treningów z jakimś planem treningowym i nie będzie to tak jak w przeszłości, że skupię się na kręceniu dla samego faktu kręcenia. Niestety z uwagi na zerwane więzadło krzyżowe w kolanie aspekt treningów sprowadza się tylko i wyłącznie do rowera i basenu (i z tych obu form będę korzystał).
Kategoria Z życia wzięte ...
komentarze
Na farmakologii nie znam się nic a nic. Jeśli coś mnie zaczyna dopadać od razu faszeruję się czosnkiem, gorącym mlekiem z miodem, czosnkiem i masłem, czarodziejskimi miksturami cytrynowo-miodowo-czosnkowymi(a jakże!).
A odchudzanie - po prostu zły czas jest na to. Osłabiony chorobą organizm niekoniecznie czuje chęć na dodatkowe obciążanie się ubytkiem masy. Wyzdrowiejesz to i masa zacznie spadać szybciej.
Głowa do góry i jeśli to tak długo trwa to może czas do lekarza...?