birdas prowadzi tutaj blog rowerowy

Po górkach ... było wyjątkowo :)

  • DST 135.00km
  • Czas 05:40
  • VAVG 23.82km/h
  • VMAX 60.80km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 185( 93%)
  • HRavg 143( 72%)
  • Kalorie 5600kcal
  • Podjazdy 1730m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 marca 2014 | dodano: 09.03.2014
Uczestnicy

Dzisiejsza jazda zgodnie z wczorajszym założeniem odbyła się w grupie 6-ścio osobowej. Pojechał Mateusz, Paweł, Marcin, Rafał, Marek i ja. 
Z Mateuszem (Jelenia Góra), Pawłem (Kowary) i ze mną (Piechowice) umówiliśmy się na start o 9:30 z Kowar. Ja wyjechałem nieco wcześniej więc wydłużyłem sobie "dojazdówkę', ale też nieziemsko zmarzłem.  Przez pierwszą godzinę jechałem z zaciśniętymi pięściami bo nie byłem w stanie wytrzymać bólu. Wiem, że można było założyć rękawiczki zimowe, ale co później ? - przy +10/15 stopniach już by się nie przydały.  Było wówczas mniej więcej tak:


Trzy kilometry dalej (czyli kilka minut później) już było znacznie lepiej:

Ale nic dotarłem na miejsce spotkania, był już Mateusz, o czasie przyjechał Paweł i ruszyliśmy na przełęcz Okraj.
Jeszcze zdążyłem upamiętnić na fotce Mateusza:

Już po pierwszych 500 metrach wiedziałem, że dzisiejsza jazda mnie zaboli. Mateusz wiedziałem jak jeździ, Paweł w zasadzie też ... po przeczytaniu opisu i wrażeń Ariela z ostatniego ich wspólnego treningu ... ale chłopaki super się zachowali i widząc, że nie trzymam tempa zwolnili i jechaliśmy sobie wspólnie.  Z mojej perspektywy (rower 26'' MTB, z oponami 1,75 slicki) to myślę, że tempo na przełęcz było całkiem przyzwoite.  Nigdy nie jeździłem na szosie, ostatnio trenuję z szosowcami i zawsze będę trochę odstawał. Tzn. nie zawsze ... pod koniec sezonu kupię sobie rower szosowy więc w przygotowaniach do kolejnego sezonu będę miał chociaż rower dostosowany do ogółu. 
Ale fajnie, miałem sobie dać wycisk więc wszystko szło zgodnie z planem - jechaliśmy do góry, tempo było takie jakie dawałem radę utrzymać i było super. 
Na szczycie czekali na nas pozostali. Wtedy już razem rozpoczęliśmy zjazd za granicą Państwa Polskiego. Każdy zjazd ma to do siebie, że kiedyś się kończy i trzeba będzie pokonać tę samą trasę w odwrotnym kierunku.  Ale nic - jedziemy. 19 km szybkiego zjazdu, nawrót z małą pętelką i gibanie z powrotem. I to już była u mnie walka z samym sobą.  Tempo znów było dostosowane do mnie ... tzn. uwzględniając maksa jakiego byłem w stanie wycisnąć. Wielokrotnie wychodziłem na prowadzenie żeby dostosować tempo "pod siebie". Za każdym razem jak ktoś inny prowadził (Mateusz) to prędkość rosła i rosła ... i nie utrzymywałem koła całej grupy.  Mam też tak, że nie mogę jechać ostatni. Jak tylko w danej grupie ląduję na końcu to odchodzą mi siły, chęci do jazdy. W między czasie zażyłem też shota BCAA, próbowałem odskoczyć w jednym miejscu i w ogóle zaplanowałem, że na Okraj nie wjadę ostatni.  Wkrótce okazało się, że nie było na to szansy.
Finalnie towarzyszył mi Peweł i tak sobie jechaliśmy. Na Okraj dojechaliśmy z kilku minutową stratą (3-5 minut).
Na Przełęczy Okraj wspólna fotka:

Później już zjazd w kierunku na Kowary, gdzie po drodze każdy z nas odbił w swoją stronę. Ja z Mateuszem pojechaliśmy jeszcze na Jelenią Górę i Łomnicę i po jakimś czasie dowlokłem się do Piechowic (Mateusz pojechał ze mną). Tak sobie z "Matim" pogadaliśmy i jestem pełen podziwu, że wybierając się na taki trening (a przecież kierunek i trasa była znana) pojechał z jednym bidonem i w dodatku napełnionym do połowy. Szok !!
Na koniec jeszcze jeden dość istotny szczegół: pobiłem dotychczasowy rekord życiowy w dystansie Zrobiłem 135 km (dotychczasowy rekord to 128 km). Poprzedni rekord ustanowiłem jakieś 20 lat temu (za czasów technikum) z dwójką kolegów na trasie Piechowice-Jabloniec-Piechowice. To ciężką trasa (duże przewyższenie) więc cieszę się, że nowy rekord też nie jest po płaskim.

Na koniec gorące pozdrowienia i podziękowania dla Pawła za towarzystwo w większości podjazdów. Super z Ciebie facet i gdybyśmy mogli w przyszłości od czasu do czasu gdzieś wyskoczyć to byłoby wspaniale (ja co prawda już wkrótce przejdę w wariant MTB ale nigdy nic nie wiadomo). Dzięki wielkie.       
A teraz już sobie piję (regeneruję się) przy użyciu whisky.

Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: Navime.pl + mapka:


Kategoria powyżej 100 km, Treningi


komentarze
Ra1984
| 19:28 poniedziałek, 10 marca 2014 | linkuj Dobra jaaazda nigdy nie jest zła..... szaaaa-cunn :)
Pozdrawiam :D
birdas
| 05:05 poniedziałek, 10 marca 2014 | linkuj Jeszcze odniosę się do podanych różnic czasowych wjazdu na Okraj między szosą i MTB. Mój kolega przeczytał ten wpis i odpisał mi na maila, że nie ma analogii między jednym, a drugim wjazdem bo trasa MTB jest prowadzona terenem i jest krótsza niż szosowa.
zorro
| 20:16 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj Cóż mogę rzec, cytat Flanelosa oddaje sprawę najlepiej: "Fajnie że wreszcie Wiesz jak to z Nimi jechać...". A to, że Mateusz miał ćwierć litra wody na 100km to żadna nowość, przyzwyczajaj się.
birdas
| 19:56 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj Ryjek przy aktualnych prognozach to za 2 tygodnie to już nigdzie śniegu nie będzie. W terenie nie wiem jak jest, pewnie głównym wyznacznikiem będą bieżące opady deszczu. Paweł dzisiaj wspominał, że kierunek na Zielonkę nie jest jeszcze w idealnym stanie suchości :)
Tomku trening z szosowcami jest super. No i ma jedną niepodważalną zaletę: nie ma ryzyka, że będziesz na kogoś musiał czekać :))
Fuji54
| 19:51 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj Fajnie, że będziesz miał szosę.
To sobie pośmigamy.
Regeneruj się.
Miłego tygodnia w pracy.
Do następnego razu.
birdas
| 19:49 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj Dzięki.
Popatrzyłem na wyniki wjazdu na Okraj z minionego roku i różnica między szosą a MTB to 1,5 minuty. Spodziewałem się różnic znacznie większych :/
Tomq74
| 19:45 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj Ładnie Marcinie....dostać po tyłku od szosowców to czysta przyjemność...ale już to wiesz ;)
ryjek
| 19:41 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj Szacun, że jeździsz z chłopakami na szosach i mocno nie odstajesz, niezły trening na początku sezonu.
Wybieram się za dwa tygodnie z większą ekipą w Karkonosze z bazą w Mala Upa. Na zdjęciach widzę, że na Okraju nie ma śniegu, a jak jest na bocznych drogach, da się pojeździć po okolicznym terenie?
Mountventoux
| 19:36 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj Gratulacje z życiówki! Przy takim przewyższeniu i jeździe na takim rowerze to jest coś. Dałeś radę kolego! Pewnie że jeszcze będzie okazja razem pojeździć:)
birdas
| 18:36 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj Kuba chyba wszystko jest kwestią treningu i przyzwyczajenia. Nie sądzę abyśmy w genach dziedziczyli umiejętności na zasadzie: "ten na MTB", "ten na szosę", a ten "na jedno i drugie" :).
k4r3l
| 18:17 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj Noo i to jest jazda ;) Ja dziś pierwszy raz siedziałem na szosie - jak dla mnie kosmos niepojęty, hehe. Bałbym się tym jechać :DDDD
birdas
| 17:10 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj Rafał ja w ogóle jak prześledzisz mój np. miniony rok to może z 1-2 razy zdarzyło się żebym jeździł z kimś. Zawsze sam. Dopiero w tym roku dzięki BS poznałem chłopaków z JG (+ wcześniej Bartka ze Świeradowa) i dzisiaj Was. Wszyscy jeździcie tylko na szosie, a ja jestem "zawodnik MTB". Gdyby nie łagodna zima to byśmy się pewnie nie zgadali bo ja już wkrótce (tydzień, maksymalnie dwa) wrócę do opon typu 2,2 lub 2,25 i będę trenował w terenie przed pierwszymi startami. Ale tak jak pisałem sprawię sobie szosę więc w przyszłości będę miał jakąś alternatywę.
Flanelos
| 17:02 niedziela, 9 marca 2014 | linkuj Piękny dystans i przewyższonko i fajnie, że pobiłeś swoją życiówkę dystansową przy okazji tak sympatycznego wyjazdu grupowego jak dziś. Oby do następnego i owocnej regeneracji!
Ja pobiłem rekord jeśli chodzi o liczebność grupy z którą jechałem. Wcześniej było to 5 osób.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa nogei
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]