Z deszczu pod rynnę ...
-
DST
50.50km
-
Teren
44.00km
-
Czas
02:26
-
VAVG
20.75km/h
-
VMAX
50.30km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Kalorie 2600kcal
-
Podjazdy
1070m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś ostatnio przypodobały mi się treningi w czasie ok. 2:30. Miękinia - 2:31, kolejny trening po tym maratonie - 2:32, wczorajszy 2:32, dzisiejszy ... ha tylko celowo żeby nie było, że jeżdżę identycznie czasowo to niech będzie 2:26.
Tytuł wpisu sugeruje, ze padało - nic bardziej mylnego. Miało coś popadać i postanowiłem pojeździć w bliskim sąsiedztwie domu, ale nie padało. Tytuł odnosi się poprzez porównanie dzisiejszej do wczorajszej jazdy, ale mija się on mocno z rzeczywistością. Wczorajsza jazda dość mocno mnie podłamała, ale po dzisiejszej to mógłbym to określić jako: "
z piekła do nieba".
Na dzisiaj zaplanowałem Górzynieckie lasy gdzie na wypadek deszczu po 10 minutach mógłbym być w domu. Brakowało mi trochę wizji jak to pokręcić żeby kilometraż wyszedł przyzwoity, żeby się w ogóle jakoś zmobilizować więc przypomniała mi się jazda na czas jaką kiedyś uwskuteczniałem na odcinku: Piechowice-Górzyniec-Polana Czarownic-Krokusy-Rozdroże Izerskie. Powiedzmy sobie szczerze, że chodzi o kolejny przejazd na trasie z wynikiem dość wyśrubowanym .
Z mapy i profilu ta trasa wygląda tak:
Dla nie lubiących klikać na drodze wyjątku gotowy profilek:
W dystansie to jest 18,3 km i 580 m przewyższenia. Jest więc co cisnąć.
Kiedyś (chyba w zeszłym roku) zrobiłem na tej trasie wynik 1:03:30. Wielokrotnie próbowałem go poprawić (i może nawet mi się to minimalnie udało, aczkolwiek nie kojarzę tego momentu) ale pamiętam jedno:
uznałem, że zejście poniżej godziny jest nierealne. Dzisiaj pojechałem tę trasę w czasie 59:01 !!
Średnie tętno z przejazdu pomiarowego wyniosło: 155 ud/min.
Celowo dzisiejszy trening rozdzieliłem na dwie części ponieważ w przyszłości powyższy przejazd przyda mi się do próby poprawienia wyniku z wirtualnym partnerem (chociaż dzisiaj na to patrzę mocno sceptycznie).
Ogólnie przejazd zaczął się od niezobowiązujących porównań czasowych w różnych miejscach trasy. Wypadałem na nich bardzo dobrze więc postanowiłem kontynuować. Na Polanie Czarownic już wiedziałem, że jadę mocno na rekord. Czasy tutaj poprzednio oscylowały w okolicach 25-26 minut, a dzisiaj 23 minuty. To wymusiło walkę o końcowy wynik ... .
Dlaczego to zrobiłem i czy to było mądre ? - nie wiem, ale wiem jedno: nastawienie psychiczne do kolejnych treningów i przede wszystkim startów musi być u mnie dobre. Nigdy podczas startu nie zrobię dobrego wyniku jeśli będę miał w pamięci, że ostatni trening wyszedł syfiarsko lub poprzedni start nie poszedł. Teraz stając na starcie do Memoriału nie będę myślał - jak tu kurde pojechać, żeby chociaż zbliżyć się do wyniku z poprzedniego roku (żeby nie było pośmiewiska), tylko moje nastawienie będzie już takie: dopieprzę taki wynik, że już nigdy nie przejdzie mi przez myśl jego poprawa.
Do Memoriału już żadnych czasówek nie będzie, jedynie dotrwanie w dobrej kondycji i zdrowiu ... .
Dzisiaj jedna fotka - na rozdrożu po ustanowieniu rekordu (nawet zadyszki nie złapałem ):
Dobra - po zjechaniu w dół, jeszcze raz wjechałem na Krokusy, i postanowiłem jeszcze raz pyknąć Polanę Czarownic. Przed podjazdem na Polanę spostrzegłem, że bidon wyparował. Postanowiłem go odnaleźć i znów wypadło na podjazd na Krokusy - bidonu nie ma. Zjazd i ponownie na Rozdroże. 2 km przed Rozdrożem bidon się znalazł więc mogłem zjechać w dół i raz jeszcze pyknąć tę Polanę Czarownic. Trening sumarycznie wyszedł mocno interwałowy.
Druga część treningu w stravie:
i profil całości dzisiejszej jazdy:
Kategoria Treningi
komentarze
teraz jeszcze myślę jak dostać się ze Szklarskiej do Jakuszyc bez jazdy po tym głównym asfalcie. ale chyba nic nie ma i będę musiał jechać na Wysoki Kamień tym podjazdem
ciekawi mnie bardzo ta trasa memoriału, czyli są tam jakieś elementy techniczne? bo je od jakiegoś czasu bardzo polubiłem ;P