Memoriał 2014 - trening.
-
DST
51.00km
-
Teren
35.00km
-
Czas
02:32
-
VAVG
20.13km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Kalorie 2550kcal
-
Podjazdy
1050m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wybrałem się dzisiaj na trasę Memoriału żeby się zmierzyć z wynikiem z najlepszego treningu z minionego roku. Wydawało mi się, że jestem w dobrej dyspozycji ale przejazd sprzed roku po prostu mnie pokonał (delikatnie mówiąc). Albo jestem słabszy niż rok temu, albo może miniona choroba, przemęczenie fizyczne lub psychiczne z ostatnich wydarzeń odegrało znaczenie, a może świąteczne obżarstwo ... nie wiem. Widząc co się dzieje chciałem przerwać jazdę, ale jakoś domęczyłem ją do końca żeby poznać wynik. Odrzuciłem z porównania ostatnie 500 m zjazdu lejem do mety bo wyglądał tak (zasługa quadów i motorów ):
- zjazd z głównej drogi:
- pierwsze metry (jeszcze jak Cię mogę):
i dalej:
Całość ma z 300 metrów i na Memoriale trzeba będzie trasę poprowadzić jakoś inaczej bo ten odcinek jest raczej nieprzejezdny.
Sam mój dzisiejszy przejazd zacząłem od uzyskania przewagi. Po 5 km wynosiła ona 80 metrów (co przy prędkości ponad 30 km/h da pewnie z 10 sekund). I tu pierwszy postój bo był zamknięty szlaban (a dokładnie dwa, ale drugi rok temu też był zamknięty). Po ich pokonaniu wyszło dystansem na 0. Czyli w wyniku dodatkowego zatrzymania i przechodzenia pod szlabanem poleciała ta cała przewaga. Ale ok - jadę dalej - odliczę sobie te 10 sekund i drugie 10 na kolejnym okrążeniu. Jestem na zero i lecę pierwszy podjazd. Pojawia się strata - 3, 5, 7 metrów. Czym dalej tym gorzej. Nie miałem sił podjeżdżać to po swojemu, dużymi krokami prowadzenie roweru. Nawet nie miałem siły podbiegać, a w zeszłym roku to robiłem. No nic, strata się powiększała i na końcu pierwszego podjazdu już wynosiła ponad 100 m. Tylko, że te 100 metrów to była końcówka podjazdu. W momencie kiedy mój porównawczy przeciwnik rozpoczął zjazd, a ja miałem te 100 metrów do podjechania to już natychmiast zrobiło się 400-500 m. No nic - jadę. Kolejny podjazd i kolejna strata. Na końcu pierwszego okrążenia było już ponad 800 metrów straty. Co prawda na zjeździe więc wkrótce na płaskim już zszedłem do tych 400 m. Drugie okrążenie nie poszło lepiej. Strata jeszcze większa, do tego stopnia, że jak byłem na szczycie ostatniego podjazdu to już na liczniku widziałem stratę w dystansie rzędu 1,8 km. Dramat. Dojechałem do miejsca gdzie widać powyższe błoto i zmierzyłem czas. Sumaryczna strata po przeliczeniu na czas lekko ponad 1:30, ale stąd do mety jeszcze jest ponad 500 m. W domu z posiadanych przejazdów odjąłem ten ostatni odcinek i suma sumarum wyszło łącznie 2:20 - no powiedzmy 2 minuty odliczając te szlabany. To jest chyba najmniejszy wymiar kary (jak jechałem to myślałem, że będą z 4 minuty), ale dystansem to olbrzymia odległość.
Cały bieżący tydzień ma przelotnie padać. Pewnie jeszcze na trasie się pojawię, ale przejazdów wyścigowych do 3 maja nie będzie. Nie będę zarzynał organizmu i się denerwował czemu jest jeszcze gorzej. Może na Memoriale forma dopisze.
Poniżej mapka jedynie z przejazdu trasy Memoriału, resztę (dojazd i powrót) doliczyłem do statystyk całości treningu.
Średnie tętno z poniższego przejazdu wyniosło 163 ud/min.
Mapka:
Kategoria Treningi
komentarze
@Tomq74 - porównywanie tętna różnych osób nie ma sensu, bo każdy ma inne wartości, dlatego też te uniwersalne wzory na tętno są bez sensu :-)
te błotko mnie trochę zaniepokoiło, bo miałem nadzieję na fajny i przyjemny wyścig, ale jak mówisz, że jest go niewiele, to super :-)