birdas prowadzi tutaj blog rowerowy

"Trzy świnki" ... i głupek :(

  • DST 85.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 17.59km/h
  • VMAX 55.30km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 175( 88%)
  • HRavg 146( 74%)
  • Kalorie 4250kcal
  • Podjazdy 2040m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 czerwca 2014 | dodano: 19.06.2014

Trzy świnki" to takie kamyki, a głupek to ja. Czterdziestka na karku, dwa fakultety skończone a ja zapier*** ...  po jakiś jagodzinach ... ale do tego dojdziemy.
Wyjechałem chwilę po 10:00 z zamiarem przejechania ok. 100 km i zrobienia przewyższenia ok. 2k. Start z Piechowic kierunek na Polanę Czarownic, powrót do drogi na Rozdroże, lekki zjazd, znów podjazd i finalnie jestem na Rozdrożu.
Jest ok - jadę dalej: kierunek Kopalnia Stanisław. Wjechałem całą trasę bez podpórki (mam głównie na myśli podjazd na sine skałki).   Wszystko ok - kilka fotek na samej Kopalni:





Następnie zjazd do Jakuszyc i podkusiła mnie jedna z dróg - szutrowa, mocno zarośnięta i kamienista. Jadę ale w pewnym momencie droga nawróciła i znów wylądowałem w Jakuszycach przy samej granicy. No nic - miałem wyjście awaryjne więc przekraczam granicę i 500 m. za nią jest asfalt pnący się mocno do góry. Super - dzisiaj miało być dużo do góry ... .
Jadę - sprawdzę co jest dalej w miejscu jak się on (czyli asfalt) kończy. No więc pedałuję. Na samym szczycie zaczyna się droga szutrowa, która szybko się kończy i co ? - i nic - dookoła jagodziny i kosodrzewina.
W tym miejscu wyglądało to tak:

Po zrobieniu tej prostej widok na kierunek skąd przyszedłem:

I kolejna prosta:

Oczywiście co 50 metrów stoją też słupki graniczne. Myślę (chociaż to chyba określenie mocno na wyrost ) idę dalej - wzdłuż słupków. Mijam jeden, drugi, dziesiąty, pięćdziesiąty i zaczynam się wkurzać. Z jednej strony mogę tak iść w nieskończoność (a może zaraz mnie jakaś ekipa z KPNu zwinie ?), z drugiej strony jak pomyślę ile już przeszedłem to aż mnie wzdryga na samą myśl powrotu.

A oczywiście nawierzchnia (heheh - nawierzchnia jest widoczna na zdjęciach) taka, że z buta się ciśnie w jedną jak i w drugą stronę.  Nie ma możliwości żeby jechać. No i tak sobie prowadzę rower myśląc co dalej ? W pewnym momencie doszedłem do bagna.  Jakoś je obszedłem mocząc sobie buty i stopy, ale dramatu nie ma - oby nie trzeba było tędy wracać. No i idę. Kolejnych kilkadziesiąt słupków i zaczynam mocno się wkurzać.  Miałem jeździć, trenować, a nie biegać z rowerem po zboczach zarośniętych jagodzinami i kosodrzewiną. W jednym miejscu jestem już zdecydowany wracać ... ale znów na samą myśl ile przeszedłem to myślę: ostatnia prosta i jak nie zobaczę na horyzoncie czegoś dającego nadzieję to wracam.
Ta prosta wyglądała tak:

U jej końca fotka w drugą stronę:

No i na końcu drogi dostrzegłem w tle jakieś schronisko.  No więc gibam dalej. Doszedłem na szczyt góry i widzę, że jeszcze tylko mnie czeka zejście w dół (na samym dole oczywiście kolejna przeprawa przez bagno) i wejście zboczem do góry. No i sobie wszedłem.
Po wejściu na kolejną górę zrobiłem zdjęcie skąd przyszedłem (to ta przecinka wśród kosodrzewiny)  :

I lekkie zbliżenie (widzicie te białe słupki graniczne ? ). U dołu ten fragment polany to oczywiście kolejne bagno, które musiałem przebyć:

Wychodzę wreszcie z kosodrzewiny na drogę (z rowerem pod pachą), ludzie się na mnie patrzą jak na jakiegoś debila.  Ja w zasadzie jestem szczęśliwy bo wylądowałem na utwardzonej drodze (z buta zrobiłem 5 km).
Ale nic - dochodzę do schroniska pytam:
- gdzie ja jestem ... ?
- odpowiedź: Szrenica.
Eeeeee ... no nic - kilka fotek krajobrazowych:



i rowerek:

następnie zahaczyłem obok o wspomniane w tytule "trzy świnki":


i zjazd rowerem przez Halę Szrenicką do wodospadu Kamieńczyk i w kierunku domu. Oczywiście zjazd ze Szrenicy w tempie żółwia ze względu na ludzi, nawierzchnię i nachylenie. 
Przy okazji mam już oba zestawy gumek hamulcowych do wymiany bo je ścięło na tym zjeździe do zera. Po Wałbrzychu miały być wymienione ale chciałem je jeszcze trochę "doeksploatować" i tak je "ekploatowałem", że niewiele brakowało i bym ze Szrenicy schodził na nogach.  
Na koniec po zjeździe do Piechowic zebrałem się jeszcze w sobie i zrobiłem podjazd pod Michałowice, delikatny pod Pakoszów i raz jeszcze Górzyniec.  
Ogólnie wymęczyłem te 2k w pionie, w dystansie niestety nie dobiłem do tych 100 km przez sporą stratę czasową związaną ze spacerowaniem wśród jagodzin (jagód brak - jakby kogoś to interesowało ). Dzisiaj to była taka symulacja przeciętnego etapu BA ... zobaczymy jak będzie z formą jutro, aczkolwiek ma padać więc też nie wiem czy coś wyjdzie z planowanej przejażdżki.

Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: Navime.pl + mapka:


Kategoria Treningi


komentarze
birdas
| 15:18 piątek, 20 czerwca 2014 | linkuj Czyżby taka nużąca ? :/
Ujmijmy to tak: trenowałem element (bardzo prawdopodobny) w związku z podjazdami na BA - czyli ciśnięcie z buta ;)
zorro
| 06:37 piątek, 20 czerwca 2014 | linkuj No właśnie, doczytałem tą relację w końcu przy którymś z kolei podejściu i idę do pracy. Też kiedyś często tak łaziłem bez sensu ;-) Ostatnio zdarzyło mi się na Skalnik "wjeżdżać" od złej strony. W praktyce rower niosłem na plecach.
birdas
| 05:25 piątek, 20 czerwca 2014 | linkuj Pojechaliście duży kawał dalej niż planuję przynajmniej za pierwszym razem. :)
Ja już nie realizuję żadnych planów treningowych bo nie mam na to czasu. Jeśli mam możliwość to wsiadam na rower i jadę, jeśli nie, to nie.
Ty masz cały czas wakacje więc z pewnością zrobisz wiele fajnych "wycieczek" a my ludzie pracujący ... do pracy :(
adhed
| 19:56 czwartek, 19 czerwca 2014 | linkuj sorki, myslałem, że pokaże, a faktycznie zły link, ten jest dobry -> http://www.endomondo.com/workouts/257776389/3122949

teraz kończę ostatni "cykl treningowy" przed BA, ale lipa wyjdzie, bo w planie machnąłem się o jeden tydzień hah :-) i nie będę miał planowanego tygodnia rege między BikeAdventure a tymi treningami. W przyszłym tygodniu jadę na wycieczkę szkolną rowerową, a potem 3 dni zlot forum rowerowego, a miały być dwa tygodnie takie dość luźne (tak sobie ułożyłem wg Biblii Friela).

na bikestats opisuję tylko co ciekawsze, a ostatnio był same standardowe trasy :P

tam w Szklarskiej są super szlaki, właśnie ja chciałbym się wybrać bardziej po tych legendardych odcinkach - maraton Karpacz itp bo rok temu tam jeździłem na Festiwalu Rowerowym w takich warsztatach i chciałbym teraz na nowo się z nimi zaznajomic
birdas
| 19:38 czwartek, 19 czerwca 2014 | linkuj Możesz doprecyzować kiedy jechałeś tego Szyszaka ? - bo link wskazuje na aktualne treningi. Swoją drogą to jesteś jakiś rzeźnik patrząc na ilość Twoich aktywności w ostatnim czasie. A na blogu cisza ... ;)
Można bez jakiegokolwiek ryzyka pocisnąć, z najwyższego punktu trasy Memoriału drogą do góry (po tych kamolach) i zobaczyć gdzie się wyjdzie :)
adhed
| 19:28 czwartek, 19 czerwca 2014 | linkuj mam tutaj trasę -> http://www.endomondo.com/workouts/user/3122949

ogólnie fajna wycieczka, widoki niesamowite (pogoda rano była fatalna "na dole", ale jak wjechaliśmy na Szrenicę, to chmury były niżej, a tam świeciło słońce), jednak to właśnie taki luźny wypad na jesień jak dla mnie. Za dużo prowadzenia roweru, teraz wolałbym pojeździć gdzieś niżej w okolicach Przesieki i Borowic na przykład, a potem po sezonie sobie tak pospacerować po szczytach :D

Ja chce w końcu objechać czeskie Izery, bo są też świetne i bardzo dużo jest tam terenu, którego nie znam. Oczywiście Karkonosze polskie i czeskie, bo mało znam, muszę się wybrać do Rudaw Janowickich, bo jak byłem w lutym, to jeszcze śnieg był i kiepsko się jeździło :-)
adhed
| 19:22 czwartek, 19 czerwca 2014 | linkuj W zeszłym roku na jesieni jechałem taką trasą z kumplami - fajnie było, jakiś strażnik nas postraszył, widoki super, ale ogólnie troche musieliśmy prowadzić. Szklarska - przez Kamieńczyk, Halę Szrenicką na Szrenicę, potem na Śnieżne Kotły, potem właśnie Wielki Szyszak i tam były faktycznie takie wielkie głazy i ścieżka z nich. Trochę jechaliśmy, trochę szliśmy (nie była jakaś mega trudna, ale przepaść po lewej robiła swoje w głowie :-)). Potem niewiele pamiętam, ale dojechaliśmy do Przełęczy Karkonoskiej i Odrodzenia i zjechaliśmy do Przesieki. Ogólnie fajny szlak, tylko szkoda, że oficjalnie zamknięty dla rowerów.
birdas
| 18:13 czwartek, 19 czerwca 2014 | linkuj Ojjjjj ... jest. Gdybym miał 2-3 godziny więcej czasu to bym przez te "3 świnki" jechał dalej na "Łabski Szczyt" i "Wielki Szyszak". Droga na Łabski Szczyt wygląda tak. Co prawda w tym miejscu jest znak, że na rowerze nie można, ale może by się fartnęło bez straży z KPN. ;) W każdym bądź razie gdyby ktoś był chętny to byłbym zainteresowany trasą przez Kamieńczyk-Halę Szrenicką-Szrenicę-Łabski Szczyt-Wielki Szyszak ... tylko później totalną zagadką jest jakość zjazdu w kierunku Szklarskiej bądź Michałowic (pewnie trzeba by to zrobić Koralową Ścieżką). Koralowa ścieżka to to co jechaliśmy na Memoriale i jestem na 90% pewien, że wiem w którym miejscu jest kierunek na Wielki Szyszak. Jeśli bym się nie mylił to akurat ten fragment jest do przejścia z buta bo są głozy jeden na drugim (ale może jest tego tylko kilkaset metrów).
Tak patrzę na mapę to trochę żałuję, że dzisiaj tego nie spróbowałem zrobić, ale z drugiej strony nie miałem jakiegoś zapasu czasowego, a niespodzianek na dzisiaj miałem dość.
adhed
| 17:50 czwartek, 19 czerwca 2014 | linkuj o kurcze, ale wylądowałeś!

ja miałem w tej okolicy podobne przygody. Raz chciałem dojechać jakimś skrótem na kopalnię i wylądowałem wśród drzew i tak szedłem w górę przedzierając się z rowerem przez drzewa... bo też nie chciałem zawracać, a szło się fatalnie, bo było gorąco i wszędzie te gałęzie haha! ale ślady ludzi były (śmieci) więc szedłem dalej.

A na Szrenicy rok temu też wylądowałem przypadkiem :P Jechałem z Harrachova i chciałem dojechać do Jakuszyc (od wodospadu Mumlavy) i tak jechałem i jechałem, ciągle w górę, aż pokazało się to schronisko i też nie wiedziałem o co kaman. Dojechałem i był napis Szrenica a ja ucieszony oczywiście :-) W tle widać Śnieżne Kotły, a ja wtedy myślałem, że to Śnieżka haha :) Do tej pory się z tego śmieję.

Teraz trochę brakuje mi takich wycieczek, bo w zeszłym roku nie znałem żadnych szczytów itp - dopiero zaczynałem z MTB, a teraz to już większość kojarzę gdzie co jest i jak wygląda i nie ma takiego zaskoczenia. No, ale jeszcze jest mnóstwo miejsc do obskoczenia :D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dziki
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]