"Kozia szyja" - epizod 4
-
DST
56.00km
-
Teren
56.00km
-
Czas
03:41
-
VAVG
15.20km/h
-
VMAX
52.20km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
HRmax
163( 82%)
-
HRavg
142( 72%)
-
Kalorie 4200kcal
-
Podjazdy
1540m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy etap miał taką postać:
Rano standardowo ból mięśni, każde zgięcie lub wyprostowanie nogi to ból z uwagi na chociażby wczorajszy upadek.
No ale nic - ostatni etap więc trzeba się z nim zmierzyć. Start już o 10:00 ze względu na dekoracje, powroty do domów itp. Teraz jak piszę te słowa to już jestem we Wrocławiu.
Przed startem przetarłem ściereczką grubsze błoto z ramy, dołożyłem nową warstwę smaru na ubłocony łańcuch i heya na start.
Wszyscy mieli czyste rowery, czyste napędy, tylko ja jechałem na takim usyfionym rowerze.
Znów przed startem zamieniłem kilka zdań z Adamem i Bartkiem. O 10:00 wystartowaliśmy. Mój plan zakładał aby nie stracić wypracowanej przewagi nad Adamem po pierwszych 3-ech etapach. Postanowiłem jechać przed nim. Na pierwszych 3 km Adam kilka razy zrównał się ze mną co mnie nieco irytowało. Kilka razy nawet przyśpieszył na tyle, że musiałem zwiększyć rytm pedałowania.
Fotka (Ela Cirocka):
A skoro tak ... no to pojedźmy nieco szybkiej ... . Odskoczyłem mu delikatnie i systematycznie moja przewaga rosła. W zasadzie to już się więcej nie widzieliśmy.
Na zjazdach jechałem dość szybko, żeby Adam nie nadrobił zbyt wiele. Też starałem się, żeby nikt mnie nie blokował. Pewnie Adam też tak to rozplanowywał. No i tak sobie jechałem odwracając się za siebie co jakiś czas. Kilometry leciały a Adama nie było. No to super.
Etap był jaki był - trochę technicznych zjazdów, trochę szutrowych autostrad. Duża część trasy pokrywała się z maratonem Piechowickim organizowanym w poprzednich latach.
Czasy z etapu wyszły tak:
Bartek: 3:12:20
Adam: 3:51:55
Ja: 3:41:21
Na mecie chwilkę pogadałem z Bartkiem i musiałem się zbierać.
Sumarycznie patrząc na całokształt tych 4-rech dni to wyszło tak:
- zająłem ostatecznie w M3-PRO miejsce: 34/57 (60%), oraz w OPEN-PRO-MEN: 78/134 (58%). W poszczególnych etapach zajmowałem następujące miejsca (w KAT-M3: 34-35-37-35 i w OPEN: 92-91-100-89) - czyli dość równo.
- spędziłem łącznie na rowerze (czas przejazdu wszystkich 4-rech etapów): 16:09:51 i przejechałem ok. 230 km z łącznym przewyższeniem ponad 7000 m.
- Przegrałem z Bartkiem sumarycznie o 1:45:56 i wygrałem z Adamem o 19:23.
Porównanie przejazdu naszej trójki - tu.
Mapka:
Kategoria Maratony 2014
komentarze
Ja dzisiaj mocno męczyłem każdy kilometr, pomiędzy 1 a 3-cim bufetem miałem spory kryzys i jechało mi się fatalnie, ale ogólnie cieszę się bardzo, że ukończyłem wszystkie etapy i zawsze to jakieś doświadczenie!