Lany poniedziałek ... i ulewa.
-
DST
47.50km
-
Czas
02:19
-
VAVG
20.50km/h
-
VMAX
50.10km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
HRmax
166( 87%)
-
HRavg
137( 72%)
-
Kalorie 2600kcal
-
Podjazdy
720m
-
Sprzęt Stary
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało padać po 11:00 więc wyszedłem wcześniej - oczywiście przed 11:00 też padało. No ale trudno. Na ostatnią chwilę wypatrzył mnie kolega Przemek Ciupiński więc wyszło, że pojedziemy razem. Zanim jeszcze to nastąpiło to wsiąkł mi gdzieś garmin i nie mogłem go u rodziców znaleźć więc pojechałem rowerem do domu. Tam też nie znalazłem więc powrót do Piechowic i już Przemek był gotowy. Mój rower całkowicie zardzewiały - nie działało nic - hamulce, przerzutki. Polałem trochę to wszystko smarem, ale i tak słabo to działało.
Ta samotna przejażdżka zarejestrowana stravą z telefonu:
Garmina z lekką paniką w oczach jednak znalazłem w ostatniej chwili w łazience (miałem go w rękach i jak mocowałem opaskę do pulsometru to odłożyłem i tak został na półce). No ok - a już niewiele brakowało i miałbym okazję kupić nowy.
Z Przemkiem zaczęliśmy od Michałowic gdzie na szczycie złapało nas mocne gradobicie. Zjazd do Sobieszowa w strugach deszczu. Później jeszcze Zachełmie i tym razem mocna ulewa. Drogą w dół płynęła rzeka więc już nam było bez różnicy czy pada czy nie. I oczywiście zimno. Było +5 stopni i byliśmy przemoczeni "do suchej nitki".
Radość po dojechaniu do domu:
Teraz jestem mocno wkurzony bo na dworze już jest suchutki asfalt ... a ja w takiej bryndzy walczyłem.
Kategoria Treningi