birdas prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2013

Dystans całkowity:835.35 km (w terenie 46.00 km; 5.51%)
Czas w ruchu:31:15
Średnia prędkość:26.73 km/h
Maksymalna prędkość:62.66 km/h
Suma podjazdów:4040 m
Maks. tętno maksymalne:176 (89 %)
Maks. tętno średnie:164 (83 %)
Suma kalorii:30850 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:43.97 km i 1h 38m
Więcej statystyk

[Interwały]Zbyt ciężko - zarzyna organizm. UNIKAĆ !!

  • DST 33.60km
  • Czas 00:55
  • VAVG 36.65km/h
  • VMAX 58.38km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRavg 164( 83%)
  • Kalorie 1050kcal
  • Sprzęt Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 grudnia 2013 | dodano: 03.12.2013

Chciałem sobie dzisiaj pojechać interwały w strefach tętna 5-3 (praca/odpoczynek).
Czas trwania 3 min/3 min x 6. Jest to trening dla mnie na razie nieosiągalny i jednak zbyt ciężki.
Nawet nie wiem czy w ogóle chcę trenować tak ciężko, a przecież z biegiem czasu i tak długość trwania interwałów ulegnie zmianie (wydłużeniu).
W przyszłym tygodniu spróbuję to powtórzyć ale w strefach 4-3. Myślę, że jak trafię dobry dzień to jest szansa że się uda.
Dzisiaj statystyki lekko "oszukane" bo na ostatnim interwale wskoczyło mi tętno ok. 200 bpm i już do samego końca nie za bardzo chciało spaść. Dopiero po zakończonym treningu (po dwóch minutach) opadło do 120 bpm.
Cały trening na obciążeniu 3.

Dla prawdziwych fascynatów cyferek (przycisk "podziały"):


Kategoria Trenażer, Treningi

[wytrzymałość] To sobie odpocząłem ...

  • DST 31.35km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.08km/h
  • VMAX 34.32km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 160( 81%)
  • HRavg 143( 72%)
  • Kalorie 1250kcal
  • Sprzęt Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 grudnia 2013 | dodano: 01.12.2013

1 grudnia to początek przygotowań do sezonu. W zasadzie już wczoraj zacząłem korzystając z "przyzwoitej pogody". Dzisiaj na dworze znacznie piękniej, ale lepiej nie przeginać z pobytem poza domem (i tak mnie często nie ma bo ciągle w pracy) więc pozostał balkonik. Może to i dobrze, bo balkonik z pomocą garmina zmusił mnie do wykonania konkretnej pracy, a nie pokręcenia sobie "bez ładu i składu" (haha - to jakby zaleta znaleziona na siłę).
Zgodnie z ułożonym planem treningowym wykorzystałem znów nowo nabytą wiedzę (tak właście - dzięki Jackowi) i wpisałem dzisiejszy trening do aplikacji garmin training center.
Niedziela z założenia ma być lżejsza (tak mam to wymyślone w moim planie treningowym). ... aczkolwiek mam spore wątpliwości co do pojęcia "lżejsze". W każdym bądź razie trening na dzisiaj miał wyglądać tak:



Wydawało mi się to ok., więc wysłałem trening do garmina i ruszyłem. Z etapem 1 nie było większego problemu bo to rozgrzewka.
Etap 2 ... huh - już po pierwszej minucie pierwszy komunikat "za niska kadencja". Ok - wkręcam się na obroty (czytaj: oscyluję w dolnych granicach progu kadencji) i co jakiś czas znów słyszę pisk i na ekraniku napis: "za niska kadencja", "za niska kadencja".
Strasznie denerwujące dźwięki wydaje ten garmin więc przeskoczyłem o jedno przełożenie lżej i trzymałem wymaganą kadencję. Czym było bliżej do końca tego etapu tym bardziej zastanawiałem się nad strategią na etap 3. Dostrzegłem, że jadąc ten drugi etap w zasadzie spełniam też założenia trzeciego (odnośnie tętna). Tylko, że jest inny problem. Nawet jeśli wytrzymam w takim rytmie kolejne 20 minut to jak wskoczę na etap 4 gdzie kadencja ma jeszcze bardziej wzrosnąć to już spadnę z tego roweru.
No nic ... co się będę martwił etapem 4 jak przede mną jeszcze etap 3. W etapie 3 zrobiłem zagranie taktyczne - zwiększyłem obciążenie kosztem kadencji i jadę. Tutaj mi się zdarzało zarówno wylecieć poniżej jak i powyżej strefy 2. Chyba brakuje mi kondycji więc jadę mocno zrywami i wówczas skacze góra-dół. Pewnie z biegiem czasu będzie lepiej. Ogólnie nie jest źle bo z tych 20 minut utrzymałem tętno średnie na 149 bpm (strefa 144-155 bpm).
Ok - etap 4. Na starcie już byłem ostro zajechany. To było 20 minut walki ze sobą i ponagleniami ze strony garmina. Tylko jakimś cudem dojechałem do końca ... i to nawet nie wiem jakim. . Kilkanaście razy mówiłem sobie: ok - tylko do pełnej minutki i koniec. Później było: "no dobra to do 10-ciu minut" ... i tak jakoś dojechałem totalnie zajechany do końca.
DRAMAT !!

Nie wiem czy nie będę musiał tego niedzielnego treningu trochę zluzować. A skoro ma to być odpoczynek po sobocie to już jestem ciekaw wrażeń z tego co mam zaplanowane na sobotę.

Ogólnie to wyszło tak:
Obciążenie 3:
Etap 1: 10 minut, kadencja 94 rpm, tętno średnie: 132 bpm, prędkość śr. 25,21 km/h
Etap 2: 20 minut, kadencja 103 rpm, tętno średnie: 144 bpm, prędkość śr. 25,73 km/h
Etap 3: 20 minut, kadencja 92 rpm, tętno średnie: 149 bpm, prędkość śr. 28,97 km/h
Etap 4: 20 minut, kadencja 107 rpm, tętno średnie: 148 bpm, prędkość śr. 29,13 km/h
Etap 5: 5 minut, kadencja 73 rpm, tętno średnie: 132 bpm, prędkość śr. 26,57 km/h

P.S.
Jestem zadowolony z postępów wagowych. Przez cały listopad (pomimo ponad 2 tygodni choroby) zbiłem wagę ze 100,9 kg na 96,8 kg (dzisiaj). Dzisiejsza jazda też powinna pozytywnie się przełożyć na wagę w kolejnych dniach :)

Dokładny zapis z dzisiejszej jazdy:


Kategoria Trenażer, Treningi