Szczęście w nieszczęściu.
Dzisiaj kolejna wizyta w Kamiennej Górze. Są dobre wiadomości - widać początek jakby zrostu więc jest pierwsza zmiana na prześwietleniu RTG na plus. A przy okazji nic się nie zepsuło. Dodatkowo dostałem zgodę, żeby po 4,5 miesiącach zwolnienia wrócić do pracy (siedzącej, przy komputerze itp.) - teraz jeszcze tylko został lekarz medycyny pracy na mojej drodze. Prawdopodobnie się uda i wrócę sobie do pracy zawodowej, chodząc o jednej kuli, wspierając się barierkami, ścianami itp. Drugą kulę mam odstawić, a z tą jedną po 2-3 tygodniach też tak jakby powoli odstawiać - jeśli dam radę. Na początku po mieszkaniu ... . Globalnie oczywiście temat raczej niemożliwy bo o ile po mieszkaniu powiedzmy, że może lekko opierając się po ścianach to może i tak (ale jeszcze tego nie widzę), ale już takie wejście po schodach czy zejście to jest inny świat !! - nawet nie ogarniam tego teoretycznie. Ale nic na siłę bo spitolić wszystko będzie bardzo łatwo i wtedy już będzie tragedia. Oczywiście dalej muszę mega uważać, chodzić ostrożnie i zobaczymy po kolejnych 6 tygodniach bo wtedy kolejna wizyta w Kamiennej - lekarz widzi wariant, że spotkamy się za 6 tygodni, a ja będę bez kul - szczerze ? - nie widzę tego w ogóle. Ale może ? - niedawno patrząc na schody nie widziałem możliwości jak zejść lub wejść o jednej kuli. Stałem przed schodami i myślałem w której ręce kula, którą nogą zacząć i w jakiej kolejności. Nie wykminiłem wówczas tematu, a dzisiaj potrafię ... . Sumarycznie jest wreszcie światełko w tunelu, mimo, że temat zrostu będzie się ciągnął teoretycznie do roku czasu (nie zapytałem czy od początku mojej "dolegliwości" czy "od dzisiaj"). Ehhhh - daleka droga jeszcze przede mną, ale wreszcie coś pozytywnego po tylu miesiącach "zapaści". Z tego powodu dzisiaj brak treningu ... a skupię się na: Jutro z entuzjazmem powrót do jazd na trenażerze i dalszej walki.
Kategoria inne