Zakończenie sezonu - podsumowanie
Miało to wszystko wyglądać odmiennie inaczej, ale wyszło jak wyszło. Może zacznę od końca - czyli aktualnej sytuacji. Otóż od blisko trzech tygodni zmagam się z bólem kręgosłupa w efekcie czego tydzień temu wylądowałem u lekarza (i w łóżku) z tytułu schorzenia o nazwie "rwa kulszowa". Leczenie tabletkami nic nie dawało, a ból stawał się nie do zniesienia więc awansowałem na zastrzyki, które praktykuję do teraz i tak będzie jeszcze przez ok. tydzień (a też nie wiadomo co będzie dalej). Aktualny stan zdrowia pozwala mi na leżenie w łóżku przez całą dobę z drobnymi wyjątkami na wyjście do toalety. Jak uzyskam umiejętność typu poruszanie się o własnych siłach dłużej niż minutę w pozycji pionowej lub umiejętność typu siedzenie na krześle to będę się musiał udać na prześwietlenie kręgosłupa i wizytę u neurologa. Co dalej ? - czas pokaże.
Ogólnie jest trochę lepiej niż było, bo jeszcze 2-3 dni temu nie mógłbym się skupić (z uwagi na ból) nad tym co bym chciał napisać.
Z uwagi na powyższe rower poszedł więc w odstawkę, ale wierząc, że do niego jeszcze kiedyś wrócę to aktualny czas traktuję jako przerwę "między sezonową". Czyli inaczej mówiąc najbliższy wyjazd będzie już pierwszym treningiem związanym z przygotowaniem do kolejnego sezonu ... nie wiem tylko kiedy to nastąpi.
Podsumowując miniony sezon to mogę napisać, że było kilka sukcesów i kilka porażek.
Do sukcesów mogę zaliczyć:
- wzięcie udziału w 11 startach, bez ani jednego defektu sprzętowego typu "kapeć" czy zerwanie łańcucha.
- ukończenie sezonu na 41-wszym miejscu w generalne w M3 na MEGA (dotychczasowe wyniki to 55 miejsce w 2011 r i 56 miejsce w 2013). Czyli to był mój najlepszy sezon pomimo pechowego startu w Wałbrzychu, który miał być zastąpiony tym w Świeradowie Zdroju ... do którego nie dotrwałem. To takie gdybanie ale gdybym go pojechał to prawdopodobnie zakończyłbym sezon na miejscu 35-tym.
- ukończyłem Bike Adventure na dystansie PRO
- ustanowiłem kilka kolejnych rekordów życiowych - najlepsze w miejsce OPEN - 99 (Poznań), max. liczba punktów - 433 (Poznań).
- awansowałem do sektora 1 (pomimo, że w górach moje możliwości to okolice sektora 3-4) za pośrednictwem startu w Poznaniu i co najważniejsze z takiego sektora wyruszę na trasy w kolejnym sezonie. A fakt ten z kolei da mi niesamowitą motywację aby się do niego (sezonu) przygotować jak nigdy dotąd.
- poznałem osobiście Ariela i Adama oraz kilku kolegów szosowców z którymi na pewno w przyszłości dane mi będzie jeszcze (mam nadzieję nie raz) wyruszyć na jakąś trasę. Może to nie do końca sukces ale na pewno miły akcent minionego sezonu.
Z kolei do porażek zaliczam:
- w zasadzie zmarnowane 3 najbliższe domu starty - Wałbrzych, Szklarska Poręba i Polanica Zdrój.
- rozpieprzenie w okresie wakacji (lipiec-sierpień) swojej rewelacyjnej wagi wypracowanej w okresie zimowym z uwagi na "hulaszczy" tryb życia. Ale tak mam zawsze więc w zasadzie to żadna nowość. Oczywiście rezygnacja z regeneracji "po maratonowej" nie wchodzi w grę, ale może uda się w przyszłości ograniczyć tę między treningami.
- moje wyniki sportowe na tle Bartka, Ariela i Adama nie tak miały wyglądać. No nie wyobrażam sobie żeby tak samo miało być za rok.
O Bartka się nie martwię (niezły z niego świr i na pewno będzie nadal lata świetlne z przodu), ale fajnie by było, żeby Ariel i Adam też wykonali jakąś pracę w okresie zimowym żeby na wiosnę można było coś jeszcze zawalczyć. Chociaż z drugiej strony różnica w wieku między nami chyba powinna określić ich cele nieco wyżej niż moja wizja z tym związana ... hehe.
- nie pobiję też wyników statystycznych związanych z treningami - czyli liczby km i przewyższenia względem tego co zrobiłem w minionym roku.
P.S.
Z uwagi, że nie pojechałem Świeradowa to przysługujący mi darmowy pakiet zdjęć z fotomaratonu "zużyłem" na Poznań i uzupełniłem ten wpis o fotki.
Kategoria inne
komentarze
Co do wyników to też jestem trochę zły, że do Bartka tyle mi brakowało. Ale plus taki, że Tobie nie dałem się objechać... Chociaż forma była bardzo, bardzo zbliżona, więc rywalizacja była bardzo ciekawa.
A dziecko to jeszcze kwestia przyszłości. Chociaż już M3 będę od przyszłego roku, więc to już chyba czas.
A co do odcinania od roweru - no niestety musimy się z tym liczyć, że jak chcemy jeździć dużo i dobrze to będziemy za to płacić naszym zdrowiem. Bo powiedzenie, że "sport to zdrowie" jest prawdziwe ino w połowie. Bo na jedno może i pomoże, ale gdzie indziej może porządnie zaszkodzić.
Gratuluję sukcesów, z porażek wyciągamy naukę i nie powtarzamy w przyszłym sezonie :-)
Trzymaj się i kuruj.
Teraz trzeba Ci zdrowia życzyć i to najważniejsze, żebyś wyzdrowiał do końca i dopiero wtedy cokolwiek zaczął robić, bo tak to przygotowania mogą pójść na marne - trzeba się na maksa zregenerować :-) Musi się udać.
Fajnie jakby wszyscy w zimie trenowali, to będzie większa motywacja, żeby samemu też to robić. Ja będę jeździł pewnie na szosówce i biegał, więc tragedii nie będzie. Tak jak napisałeś o wieku - osobiście liczę na znaczną poprawę wyników u mnie i nie mam zamiaru stać w miejscu :D Cel number 1 u mnie to oczywiście zrzucenie wagi, co powinno dużo pomóc w górach.