birdas prowadzi tutaj blog rowerowy

Dojazd i powrót z miejsca startu do domu.

  • DST 8.00km
  • Czas 00:20
  • VAVG 24.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 250kcal
  • Podjazdy 90m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 lipca 2014 | dodano: 04.07.2014

Tak jak w tytule.


Kategoria Treningi

"Złoty widok" - epizod 1

  • DST 52.50km
  • Teren 48.00km
  • Czas 03:42
  • VAVG 14.19km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 178( 90%)
  • HRavg 162( 82%)
  • Kalorie 3700kcal
  • Podjazdy 1660m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 lipca 2014 | dodano: 03.07.2014
Uczestnicy

BA to będzie pełna improwizacja - nawet nie analizowałem przebiegu tras i profilów (aczkolwiek zaimportowałem do garmina tracki).
Jest 8:30 - korzystając z chwili czasu postanowiłem zacząć pisać dzisiejszą relację. Zostałem sam z Martą (aktualnie śpi). Jeden rower w Piechowicach, drugi na dachu auta (wyniosłem go rano bo inaczej bym się ze wszystkim nie zabrał). Mocując go dostrzegłem przeciętą oponę.  Tym oto sposobem mam dwa rowery z pociętymi oponami.  Za ok. godzinę jadę do Piechowic odwieźć Martę) i później u rodziców będę zmieniał opony. Te pocięte to: Race King z przodu w starym rowerze i Nobby Nic z tyłu w nowym. W zaistniałej sytuacji chyba wykonam dziwną konfigurację opon w obu rowerach. Z braku czasu zajmę się oponami pociętymi.  W starym dołożę Nobby Nic 2.1 z przodu (do założonego Race Kinga 2.2 z tyłu), a w nowym jak zdążę czasowo to założę z tyłu pancernego Nobby Nic 2,25 DD i z przodu wymienię oponę specialized (wygląda jak semi-slick) na Rocket Rona 2.1. Nie mam w zasadzie większego wyboru w oponach więc odrzucając same pancerne warianty mam do dyspozycji to co powyżej.
Tyle tytułem wstępu ... .
Po jakimś czasie jestem znów w domu. Zacząłem od whisky ...  i teraz polecimy dalej.
Oponki zmieniłem tak jak napisałem. W obu rowerach. Po zakończeniu prac:

następnie krótki przejazd aby się upewnić, że wszystko jest ok.
Na tym teście to mi jeszcze mp3-ka padła więc start bez muzyczki.
O 12:00 start z Piechowic, chwilę przed startem dostrzegłem Adama i Bartka. Zamieniliśmy ze sobą kilka zdań (tzn. z Adamem).
Trasa, która nas dzisiaj czekała wyglądała tak:

O 12:00 start i chłopaki odjechali. Ja spokojnie tak jak zaplanowałem. nie ma się co śpieszyć. Jadę swoje, normalnym tempem jak na treningu. Na szczycie Michałowic dojechałem do Adama (ojjjj ... nie wyglądał dobrze).  Wyprzedzam go. 500 metrów dalej przestrzeliłem skręt w prawo i w tym miejscu Adam mnie ponownie wyprzedził. Na zjazdach też lekko odpuszczałem bo jakość podłoża uzmysłowiła mi, że ten Race King 2.2 z tyłu to jednak jest chyba nieco zbyt delikatny wybór na takie zjazdy. Tu Adam odjeżdża i już go nie widziałem ... do czasu. Na 8-mym km jest - stoi na poboczu z łańcuchem w ręce.  Wyprzedzam go i już się nie widzimy. Bartek ? - inna liga więc nawet nie liczę, że moglibyśmy się gdzieś spotkać.  Jadę ... na razie jest ok. Nie żyłuję, nie kombinuję, pojawiają się trudniejsze sekcje to schodzę z roweru.  W okolicach 12 km motor - kurde - czołówka z fun - zaraz będą znowu bluzgi bo jadą mistrzowie świata w kategorii "dziadków i kobiet w ciąży" i muszą mieć swobodny przejazd.  Przyspieszam ... wyjeżdżamy na szeroki szuter prowadzący od hotelu Las do Michałowic więc odpuszczam - tutaj mogą sobie szaleć. Chwile później wyprzedza mnie dwóch, później jeszcze kilku pojedyńczo. Dziwne - spodziewałem się peletonu, a tu pojedyńcze osoby. No nic jadę. Po 20 km już zacząłem się martwić, czy nie przestrzeliłem rozjazdu. Finalnie jest - na 28 km.  Na tym etapie już niestety podszczypywały mnie łydki. Jest źle. Na pocieszenie nie tylko ja mam początki skurczów. Jadę dalej i ciągle myślę, co to będzie w kolejnych dniach. Na trasie ciągle trudne odcinki. Zjazdy w dużym procencie butuję i podjazdy również. Staram się oszczędzić mięśnie. Ze trzy lub cztery razy uderzam kołem w kamień i zeskokiem z roweru ratuję się przed upadkiem. To bolesny cios dla mięśni. Sumarycznie złapały mnie skurcze obu łydek i mięśni ud i podudzia. Ale nie na tyle mocno żeby teraz kulejąc chodzić po kolejne drinki i lód do kuchni.  Zobaczymy jutro jak wstanę. 
Cały dystans przejechałem tylko i wyłącznie w trybie profilu patrząc ile jeszcze tych podjazdów. Nie było lekko.
Kilka fotek (Ela Cirocka + Kasia L + organizator):





Sumarycznie do mety dojechałem z czasem:
- 3:41:43 (M3-34 (61% stawki), w OPEN: 92 (65% stawki).
Straciłem do Bartka jedynie 6:30   i zrobiłem przewagę nad Adamem 18:14.  Na mecie Bartek nie wyglądał na takiego co etap przejechał bez wysiłku, natomiast mogę sobie wyobrazić, że Adam (podobnie jak ja teraz) myśli co tu zrobić żeby jutro w ogóle dojechać do mety. Jutro etap "ściana płaczu" może to już będzie koniec ... .
Dzisiaj finalnie wyszło prawie 200 m w przewyższeniu mniej i prawie 5 km w dystansie. Garmin przez całą trasę napieprzał "poza kursem". Ogólnie profil się pokrywał, ale nadal org profile robi "z ręki palcem po mapie" niż z realnego przejazdu trasy. Szkoda, że za takie pieniądze nie można zrobić tego porządnie. 
Parametry z dzisiejszego przejazdu raczej przyzwoite.
Trzymajcie kciuki za jutro - jadę dalej na "starym" rowerze !!

Na koniec jeszcze przejazd na trasie naszej trójki - link.

Mapka:


Kategoria Maratony 2014

Test roweru przed pierwszym etapem.

  • DST 8.00km
  • Czas 00:19
  • VAVG 25.26km/h
  • VMAX 38.40km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 147( 74%)
  • HRavg 129( 65%)
  • Kalorie 350kcal
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 lipca 2014 | dodano: 03.07.2014

Nawet nie rozgrzewka bo przed etapówką to bez sensu. To był sprawdzian czy rower działa.


Kategoria Treningi

Ostatni trening przed Bike Adventure PRO

  • DST 58.00km
  • Czas 02:39
  • VAVG 21.89km/h
  • VMAX 60.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 162( 82%)
  • HRavg 133( 67%)
  • Kalorie 2750kcal
  • Podjazdy 1080m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 czerwca 2014 | dodano: 29.06.2014

Dzisiaj zrezygnowałem z lasów bo wsiadając na rower dostrzegłem rozerwaną z boku tylną oponę.  Będę musiał znaleźć chwilkę czasu i ją podmienić przed etapówką. W starym rowerze mam Race Kingi i ich nie dam rady wymienić (brak czasu) więc na nich pojadę. Zobaczymy jak to wszystko wyjdzie. Dzisiaj troszkę po górkach skoro to ostatni trening.

Mapka:


Kategoria Treningi

Praca + przejażdżka

  • DST 40.50km
  • Czas 01:39
  • VAVG 24.55km/h
  • VMAX 57.30km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1850kcal
  • Podjazdy 590m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 czerwca 2014 | dodano: 28.06.2014

Po wczorajszej imprezce postanowiłem dzisiaj pojechać rowerem do pracy.  Po pracy (wracając do domu) zboczyłem delikatnie z optymalnej trasy i zrobiłem mały trening. W końcu pierwszy w tym tygodniu

Mapka:


Kategoria Treningi

3 x "pętelka" przez Zachełmie

  • DST 65.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 25.16km/h
  • VMAX 42.70km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 172( 87%)
  • HRavg 135( 68%)
  • Kalorie 3000kcal
  • Podjazdy 830m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 czerwca 2014 | dodano: 22.06.2014

Pojechałem trzy okrążenia na trasie Cieplice-Podgórzyn-Przesieka-Zachełmie-Sobieszów-Cieplice. Zresztą widać ze śladu.
Takim dobrym, równym tempem. Ogólnie jestem zadowolony.
Zmierzyłem czasy tych przejazdów i wyszło:
Pierwsze okrążenie - czas: 49:10, Vśrednia: 24,9 km/h
Drugi okrążenie - czas: 49:14, Vśrednia: 24,9 km/h
Trzecie okrążenie - czas: 48:07, Vśrednia: 25,3 km/h
Aha - poprawiłem swojego KOM'a na zjeździe z Zachełmia   i trafił się jeszcze jeden z tego samego zjazdu ale nieco krótszy. Dalsze pobijanie tego czasu to już sobie odpuszczę, no chyba, że ktoś u dołu zatrzyma ruch. W tym pierwszym rekordowym zjeździe nie trafił się żaden samochód, ale ryzyko w kilku zakrętach jest zbyt duże gdyby jednak coś z dołu jechało.

W tym tygodniu spędziłem rekordową ilość 13 godzin na rowerze, robiąc 5 treningów, pokonując łącznie 280 km i przewyższenie 5150 m.
To najlepszy tydzień treningowy w tym roku, a martwiłem się, że mogę nie mieć czasu na rower.

Mapka:


Kategoria Treningi

3 x "Polana Czarownic".

  • DST 37.00km
  • Teren 17.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 20.56km/h
  • VMAX 44.64km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 158( 80%)
  • Kalorie 2000kcal
  • Podjazdy 630m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 czerwca 2014 | dodano: 20.06.2014

Teoretycznie nic znaczącego. Dojazd z domu do pracy, później podmianka roweru u rodziców bo zaczęło padać i wolałem jechać na starym rowerze, który i tak jest umorusany w błocie. Dwa postoje pod mostem unikając deszczu i wymęczone trzy podjazdy na "Polanę Czarownic". Następnie zjazd do Piechowic, wizyta w knajpce na piwku(ach) i pizzy oraz powrót do domu.

Mapka:


Kategoria Treningi

"Trzy świnki" ... i głupek :(

  • DST 85.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 17.59km/h
  • VMAX 55.30km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 175( 88%)
  • HRavg 146( 74%)
  • Kalorie 4250kcal
  • Podjazdy 2040m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 czerwca 2014 | dodano: 19.06.2014

Trzy świnki" to takie kamyki, a głupek to ja. Czterdziestka na karku, dwa fakultety skończone a ja zapier*** ...  po jakiś jagodzinach ... ale do tego dojdziemy.
Wyjechałem chwilę po 10:00 z zamiarem przejechania ok. 100 km i zrobienia przewyższenia ok. 2k. Start z Piechowic kierunek na Polanę Czarownic, powrót do drogi na Rozdroże, lekki zjazd, znów podjazd i finalnie jestem na Rozdrożu.
Jest ok - jadę dalej: kierunek Kopalnia Stanisław. Wjechałem całą trasę bez podpórki (mam głównie na myśli podjazd na sine skałki).   Wszystko ok - kilka fotek na samej Kopalni:





Następnie zjazd do Jakuszyc i podkusiła mnie jedna z dróg - szutrowa, mocno zarośnięta i kamienista. Jadę ale w pewnym momencie droga nawróciła i znów wylądowałem w Jakuszycach przy samej granicy. No nic - miałem wyjście awaryjne więc przekraczam granicę i 500 m. za nią jest asfalt pnący się mocno do góry. Super - dzisiaj miało być dużo do góry ... .
Jadę - sprawdzę co jest dalej w miejscu jak się on (czyli asfalt) kończy. No więc pedałuję. Na samym szczycie zaczyna się droga szutrowa, która szybko się kończy i co ? - i nic - dookoła jagodziny i kosodrzewina.
W tym miejscu wyglądało to tak:

Po zrobieniu tej prostej widok na kierunek skąd przyszedłem:

I kolejna prosta:

Oczywiście co 50 metrów stoją też słupki graniczne. Myślę (chociaż to chyba określenie mocno na wyrost ) idę dalej - wzdłuż słupków. Mijam jeden, drugi, dziesiąty, pięćdziesiąty i zaczynam się wkurzać. Z jednej strony mogę tak iść w nieskończoność (a może zaraz mnie jakaś ekipa z KPNu zwinie ?), z drugiej strony jak pomyślę ile już przeszedłem to aż mnie wzdryga na samą myśl powrotu.

A oczywiście nawierzchnia (heheh - nawierzchnia jest widoczna na zdjęciach) taka, że z buta się ciśnie w jedną jak i w drugą stronę.  Nie ma możliwości żeby jechać. No i tak sobie prowadzę rower myśląc co dalej ? W pewnym momencie doszedłem do bagna.  Jakoś je obszedłem mocząc sobie buty i stopy, ale dramatu nie ma - oby nie trzeba było tędy wracać. No i idę. Kolejnych kilkadziesiąt słupków i zaczynam mocno się wkurzać.  Miałem jeździć, trenować, a nie biegać z rowerem po zboczach zarośniętych jagodzinami i kosodrzewiną. W jednym miejscu jestem już zdecydowany wracać ... ale znów na samą myśl ile przeszedłem to myślę: ostatnia prosta i jak nie zobaczę na horyzoncie czegoś dającego nadzieję to wracam.
Ta prosta wyglądała tak:

U jej końca fotka w drugą stronę:

No i na końcu drogi dostrzegłem w tle jakieś schronisko.  No więc gibam dalej. Doszedłem na szczyt góry i widzę, że jeszcze tylko mnie czeka zejście w dół (na samym dole oczywiście kolejna przeprawa przez bagno) i wejście zboczem do góry. No i sobie wszedłem.
Po wejściu na kolejną górę zrobiłem zdjęcie skąd przyszedłem (to ta przecinka wśród kosodrzewiny)  :

I lekkie zbliżenie (widzicie te białe słupki graniczne ? ). U dołu ten fragment polany to oczywiście kolejne bagno, które musiałem przebyć:

Wychodzę wreszcie z kosodrzewiny na drogę (z rowerem pod pachą), ludzie się na mnie patrzą jak na jakiegoś debila.  Ja w zasadzie jestem szczęśliwy bo wylądowałem na utwardzonej drodze (z buta zrobiłem 5 km).
Ale nic - dochodzę do schroniska pytam:
- gdzie ja jestem ... ?
- odpowiedź: Szrenica.
Eeeeee ... no nic - kilka fotek krajobrazowych:



i rowerek:

następnie zahaczyłem obok o wspomniane w tytule "trzy świnki":


i zjazd rowerem przez Halę Szrenicką do wodospadu Kamieńczyk i w kierunku domu. Oczywiście zjazd ze Szrenicy w tempie żółwia ze względu na ludzi, nawierzchnię i nachylenie. 
Przy okazji mam już oba zestawy gumek hamulcowych do wymiany bo je ścięło na tym zjeździe do zera. Po Wałbrzychu miały być wymienione ale chciałem je jeszcze trochę "doeksploatować" i tak je "ekploatowałem", że niewiele brakowało i bym ze Szrenicy schodził na nogach.  
Na koniec po zjeździe do Piechowic zebrałem się jeszcze w sobie i zrobiłem podjazd pod Michałowice, delikatny pod Pakoszów i raz jeszcze Górzyniec.  
Ogólnie wymęczyłem te 2k w pionie, w dystansie niestety nie dobiłem do tych 100 km przez sporą stratę czasową związaną ze spacerowaniem wśród jagodzin (jagód brak - jakby kogoś to interesowało ). Dzisiaj to była taka symulacja przeciętnego etapu BA ... zobaczymy jak będzie z formą jutro, aczkolwiek ma padać więc też nie wiem czy coś wyjdzie z planowanej przejażdżki.

Link do dokładniejszych statystyk treningu w serwisie: Navime.pl + mapka:


Kategoria Treningi

Zmęczony ... .

  • DST 34.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 23.18km/h
  • VMAX 58.60km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 156( 79%)
  • HRavg 131( 66%)
  • Kalorie 1600kcal
  • Podjazdy 550m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 czerwca 2014 | dodano: 17.06.2014

Dzisiaj bez sił.  Tętno bardzo niskie, ale patrząc przez pryzmat pozytywów to: spaliłem trochę kcal i pobyłem na świeżym powietrzu. Myślałem sobie dzisiaj (podczas pedałowania): czy gdybym jechał w tym momencie jakiś etap BA to czy byłaby szansa na ukończenie etapu ? - stwierdziłem, że raczej nie. A nawet jeśli, to co z kolejnym dniem ? Uhhhh ... będzie się działo.

Mapka:


Kategoria Treningi

2 x rower = 4 x Polana Czarownic + okolice domu

  • DST 58.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 22.45km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 165( 83%)
  • HRavg 144( 73%)
  • Kalorie 2700kcal
  • Podjazdy 1110m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 czerwca 2014 | dodano: 16.06.2014

Na dzisiaj miałem w planach jakiś tam trening po pracy, a wieczorkiem basen. Trening po pracy zrobiłem na tyle na ile mi czas pozwalał (80 minut) więc jego intensywność jest "dość" konkretna.  Z basenu mi się wszyscy wykruszyli, a samemu iść mi się nie chciało, więc po 20:00 jeszcze raz wyskoczyłem na rower.  Do południa na "starym", wieczorem na "nowym".

Mapka:


Kategoria Treningi