birdas prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

Treningi

Dystans całkowity:59467.10 km (w terenie 2548.50 km; 4.29%)
Czas w ruchu:2426:04
Średnia prędkość:25.11 km/h
Maksymalna prędkość:105.50 km/h
Suma podjazdów:626336 m
Maks. tętno maksymalne:195 (108 %)
Maks. tętno średnie:184 (92 %)
Suma kalorii:2305381 kcal
Liczba aktywności:1375
Średnio na aktywność:45.19 km i 1h 46m
Więcej statystyk

Lajcikowo po lesie

  • DST 36.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 14.40km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 159( 81%)
  • HRavg 112( 57%)
  • Kalorie 1150kcal
  • Podjazdy 650m
  • Sprzęt Nowy
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 października 2020 | dodano: 25.10.2020

Powiedziałbym: wręcz wycieczka krajoznawcza ... w aspekcie towarzyskim.  Znów wykorzystując fajną pogodę i dzień wolny. No i z kilkoma zdjęciami z trasy :






Kategoria Treningi

Korzystając z ładnej pogody

  • DST 45.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 48.20km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 160( 82%)
  • HRavg 131( 67%)
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 270m
  • Sprzęt Szoszon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 października 2020 | dodano: 24.10.2020

Po wczorajszym wyścigu normalnie dzisiaj bym nie jeździł, jednak taka pogoda i dzień wolny mogą się już nie powtórzyć więc postanowiłem trochę popedałować po płaskim.
W nocy zmiana czasu więc jazdy na dworze w tygodniu już się całkowicie skończą. Jutro w planach wariant rowerka MTB i tradycyjnie Górzyniecki las.
Rozkład mocy: 52,0%-48,0% (L-P).



Kategoria Treningi

3R Lutscher CCW Climbing Race - 1 Lap (22.1km/13.9mi 827m) (C)

  • DST 40.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 25.53km/h
  • VMAX 83.90km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 183( 93%)
  • HRavg 169( 86%)
  • Kalorie 1400kcal
  • Podjazdy 920m
  • Sprzęt Tacx Neo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 października 2020 | dodano: 23.10.2020

Kolejny wyścig z Arielem - tym razem trasa mocno górska.  (22 km i 830 m w przewyższeniu). No nie chciałem tego wyścigu, ale wiedząc, że ma się on odbyć wdrożyłem standard przygotowań do niego - czyli jakaś drzemka po pracy, odpowiednie wcześniej przygotowanie, analiza trasy, jakaś taktyka, rozgrzewka wcześniej, izotoniki, odżywki itp. itd.  Założyłem, że przegram, ale wyścigi traktuję poważnie, więc nawet jeśli, to zamierzałem stawić jakiś tam opór.  Od startu poszło mocne tempo - nawet Ariel w pewnym momencie był przede mną więc stwierdziłem, że nie mogę tego odpuścić więc przycisnąłem.  I szybko znalazłem się w czołówce wyścigu wszystkich kategorii na dojeździe do pierwszego podjazdu.  Trochę mnie to wtedy zmartwiło bo wykres mocy szedł cały czas na czerwono ... a to była jedynie dojazdówka do gór ... . Wiadomo było, że zaraz odpadnę, ale mimo wszystko wolałem być przed Arielem niż za.  I oczywiście na podjeździe szybko mi odjechała kategoria A i B więc będąc na końcu spontanicznie i z doskoku pojawiał mi się Ariel ze stratą 8s, czy 15s, czy 37s. Jechałem głównie sam, ale był to z mojej strony mocny etap wyścigu - cały czas żółta i czerwona strefa pomiaru mocy ... czyli ok. 3,3 W/kg z 20 minut jak to zmierzył zwiftpower.  Było mocno, wiedziałem, że jestem przed Arielem i okresowo moja przewaga się powiększała. Po prostu byłem wniebowzięty (wiedziałem, że leci stream na żywo i jednak nie jedna osoba na mnie patrzy więc nie chciałem zawieść - pewnie to mnie na tyle umotywowało, że znalazłem u siebie to coś co pozwoliło dalej powalczyć skoro miałem tę przewagę na tym etapie wyścigu).  Byłem zachwycony jak pojawiała się kolejna różnica na moją korzyść między nami (mną i Arielem). Ale to z mojej strony było okupione dalej mocną jazdą. Wtedy nie patrzyłem ile W/kg jadę tylko czy wykres mocy jest żółty lub czerwony.  Jechałem bardzo mocno, ale miałem na uwadze, że ten podjazd będzie jeszcze raz, ale widząc, że tam gdzie powienien tracić przewagę to ją powiększałem to cisnąłem mocno.  I to było dla mnie dziwne i czym bardziej ona (przewaga) się zwiększała tym bardziej wiedziałem, że mogę to wygrać.  I tu ciekawostka. Przed startem widziałem tylko wariant przegranej, ale że zwycięstwo Ariela jednak okupię dla niego bólem egzystencjalnym i z tym byłem pogodzony ... ale w miarę trwania wyścigu zacząłem dostrzegać, że jednak idzie dobrze i że z przegranej zrobi się może walka do końca (jak ostatnio), ale znów po pewnym czasie stwierdziłem, że przegrać już nie mogę.  I to był moment u szczytu pierwszego podjazdu w Innsbrucku gdzie miałem przewagę nad Arielem na poziomie 1:40. Na zjeździe z uwagi na moją przewagę wagi zrobiło się drugie tyle i zaczął się drugi podjazd na tę górę. Zacząłem dość spokojnie - nie w trupa tylko czekając na przewagę jaką pokaże zwift mojej osoby nad Arielem. Widziałem jakiej mogę się spodziewać przewagi i chciałem ją kontolować. Jakby Ariel depnął mocniej odpowiedziałbym tym samym. Po prostu wystarczyłaby z mojej strony jedynie kontrola jego jazdy i moja dalsza jazda na jego poziomie lub nieco poniżej.  Już wtedy wiedziałem, że przegrać nie mogę - nie było takiej opcji. Takiej przewagi się nie traci na ostatnich 5 km, gdzie ponownie zacząłem mocno podjazd.  Losowe zdjęcie ze zwift poniżej z tego momentu trasy. Finalnie Ariel u podnóża podjazdu zerwał łańcuch, a ja o tym wiedząc (że już nie jedzie) odpuściłem resztę trasy i jedynie "dopedałowałem" do mety. Byłem zmęczony ... bardzo, ale mając świadomość cudu i przewagi jaką miałem wydaje mi się nieprawdopodobną sytuacją żeby Ariel mógł zniwelować swoją stratę. Tym bardziej, że odnotował wcześniej rekord życiowy FTP - czyli pojechał pierwsze 20 minut najlepiej w życiu, ale to ja jednak powiększałem przewagę między nami.  No nic ... za kilka dni będzie kolejny wyścig, ale dzisiaj zrobiłem naprawdę mega robotę i z tego jestem po prostu zadowolony/zachwycony.  To kolejne "coś" co mogę określić w kwestii swojego sukcesu ... i zobaczymy co będzie dalej.

Profil trasy:




Kategoria Trenażer, Treningi

Innsbruck

  • DST 26.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 25.57km/h
  • VMAX 88.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 177( 90%)
  • HRavg 163( 83%)
  • Kalorie 850kcal
  • Podjazdy 510m
  • Sprzęt Tacx Neo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 października 2020 | dodano: 21.10.2020

Pętelka w Innsbrucku. Nie było lekko, ale godzinka "popedałowana" ... ledwo co.


Kategoria Trenażer, Treningi

Wytop ...

  • DST 45.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 30.34km/h
  • VMAX 68.40km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 160( 82%)
  • HRavg 133( 68%)
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 440m
  • Sprzęt Tacx Neo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 października 2020 | dodano: 18.10.2020

1,5 godzinki popedałowane w 2-giej strefie.  Bez żadnych ekscesów bo pojutrze chyba znów wyścig z Arielem. 



Kategoria Trenażer, Treningi

Pokutnie ...

  • DST 35.00km
  • Czas 01:31
  • VAVG 23.08km/h
  • VMAX 83.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 151( 77%)
  • HRavg 130( 66%)
  • Kalorie 1100kcal
  • Podjazdy 740m
  • Sprzęt Tacx Neo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 października 2020 | dodano: 17.10.2020

... za wczorajszą imprezkę (Dzień Nauczyciela). Bez celu po górkach popedałowałem 1,5 godziny i temat z głowy.


Kategoria Trenażer, Treningi

Lajcik

  • DST 40.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 29.63km/h
  • VMAX 62.60km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 165( 84%)
  • HRavg 129( 66%)
  • Kalorie 1000kcal
  • Podjazdy 390m
  • Sprzęt Tacx Neo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 października 2020 | dodano: 15.10.2020

Dwa dni po wyścigu ... jazda pełen lajcik. Z chęciami też krucho, ale jutro imprezka poza domem więc musiałem dzisiaj trochę popedałować.


Kategoria Trenażer, Treningi

3R Volcano KOM After Party Race - 2 laps + climb (40.2km/25mi 286m) (C)

  • DST 50.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 35.71km/h
  • VMAX 58.70km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 188( 96%)
  • HRavg 176( 90%)
  • Kalorie 1400kcal
  • Podjazdy 450m
  • Sprzęt Tacx Neo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 października 2020 | dodano: 14.10.2020

Po ponad roku czekania wreszcie doszedł do skutku mój wyścig z Arielem na zwift.  Trochę czasu minęło, trochę kg przybyło więc i forma nieco słabsza niż na początku tego roku kalendarzowego, ale jak pokazują statystyki z wyścigu to wyszło nieźle. Trasa na której się ścigaliśmy to 36 km jazdy po płaskim i na końcu 4 km podjazdu.  Trasa zdecydowanie faworyzująca mnie bo jestem cięższy od Ariela o 29 kg (na ten moment).  Przebieg wyścigu od startu poszedł po mojej myśli - miałem pomysł na wyścig i go skrzętnie realizowałem. Wystartowałem mocno, załapałem się do grupki jadącej mocno i oszczędzając siły starałem się jechać w jej środku wykorzystując jak w realu mniejsze "opory powietrza" co pozwoliło mi jechać o ok. 0,5 W/kg lżej niż zawodnicy ciągnący grupkę i Ci, którzy mają znacznie niższą wagę (to też widać na losowym zdjęciu, które zrobił zwift - u dołu pod wpisem).  Moja taktyka na wyścig to wytrzymać tempo grupy do 36 km gdzie na podjeździe wiadomo było, że odpadnę bo wówczas przeliczniki mocy i wagi już "zabijają" kolarzy z wagą 105 kg względem innych co mają 65-80 kg.  Okazało się, że wśród tych wszystkich startujących miałem najwyższą wagę - kolejna najcięższa to było 95 kg, kolejna 92 kg i dalej już mocno w dół. No ale w wyścigach płaskich to raczej zaleta.  Zakładałem, że na tych 36 km zrobię tak olbrzymią przewagę, że to już będzie bez znaczenia w jakim tempie podjadę ten podjazd. 
Jadąc wiedziałem (na 99%), że Ariel jedzie za mną. Byłem pewien, że będzie daleko za mną, ale w pewnym momencie spadając na koniec swojej grupki, zauważyłem jego nazwisko jako osobę ciągnąca kolejną grupkę za tą moją.  I wtedy na blisko 20 km przed metą zwątpiłem w swoje szanse bo przewaga "zwiftowych 30 sekund" to było nic w kwestii podjazdu, który czekał na nas na końcu. To tak dla porównania jakby w realu dać osobie cięższej o 30 kg 30 sekund przewagi i puścić je na podjazd z Piechowic na Michałowice (długość 3,6 km i 250 m w przewyższeniu). Zero szans przy tym samym poziomie sportowym.  Miałem też jeden poważny problem wcześniej - na malutkiej hopce zagapiłem się i grupa mi odjechała. Aby ją dogonić musiałem przez 30 sekund wejść na ok. 600 W mocy co później skutkowało kolejnymi minutami aby do siebie ponownie jakoś dojść.  Wtedy tę pogoń chciałem odpuścić i zaczepić się do kolejnej grupki - byłem pewien, że Ariel musi być dużo dalej.  I dobrze, że tak nie zrobiłem bo już bym wtedy ten wyścig przegrał. Uffff ... . No ale finalnie nie wytrzymałem tempa grupy do zakładanego 36 km tylko odpadłem od niej na ok. 33 km. Trochę żałowałem bo cisnąłem na maksa, a może bym dał rady z nimi pojechać te 1-2 km ... ale ciężko powiedzieć - byłem już totalnie umarły. Raczej nie dałbym rady skoro tego nie zrobiłem. Jadąc sam nadal w "trupa" już tylko wypatrywałem kiedy Ariel ze swoją grupą mnie połknie.  I połknęli mnie bardzo szybko ... na ok. 3 km przed metą (jadąc wspomnianą górkę) z "prędkością światła". Różnica w prędkości była straszna ... i tu się wydarzył pierwszy cud.  Wszyscy pojechali, a Ariel dołączył do mnie. Jak to później pisał poczuł się zbyt pewnie i zlekceważył mnie.  Zresztą na tym etapie on wiedział, że wygra, a i ja już wiedziałem, że przegrałem. I tyle.  Od tego momentu starałem się trzymać jego koło, doskakując na pojedyńczych metrach wypłaszczenia i znów odpadając na 1-2 metry. Chyba tylko dlatego żeby przegrać z jak najmniejszą stratą dla zachowania chociaż cienia pozorów bo przecież po 37 km byliśmy obok siebie. I tak jechaliśmy - było 2,5 km do mety, było 2,2 km do mety, 2,0 km do mety, a my dalej razem. Ja dalej w trupa - poniżej zapis tętna z wyścigu.  Nawet w pewnym momencie wiedząc, że już tego wygrać nie mogę, zastanawiałem się jak to wytłumaczę na grupie i znajomym, że nie dałem rady na trasie "skrojonej" idealnie pode mnie.  Już nawet pogodziłem się, że przegram z dwóch zakładów 2 butelki po 1l Jacka Danielsa.  No po prostu dramat, ale cieszyłem się, że jedziemy razem bo przegrana o 10 czy 15 sekund to już nie taka kompromitacja jak przegrana o 1-2 minuty, a tak to powinno się skończyć.  Tak więc jechaliśmy razem i było nagle 1,5 km do mety, 1,2 km do mety i wtedy zacząłem myśleć, że może jednak uda się coś zawalczyć.  Szczęście jakie się wydarzyło to ostatnie kilkumetrowe wypłaszczenie na 600-700 m przed metą - takie na ok. 6 obrotów pedałami i wówczas postanowiłem zaatakować. Poszedłem "ogniem piekielnym" (aż koło trenażera podskoczyło) i wyskoczyłem przed Ariela. Jak to Ariel później pisał wyprzedziłem go w tym ataku o sekundę i też szczęśliwie, że to wypłaszczenie w ogóle tam było.  Przy naszych nazwiskach dostrzegłem natychmiastowy skok mocy na blisko 7W/kg i tak deptałem w trupa widząc odliczanie 400 m, 350 m, 250 m, 200 m ... a Ariel cały czas na moim kole. Tu już była mocna ściana do pokonania - chyba ok. 10% (może więcej % nachylenia), więc każdy nacisk na pedały i odliczające się metry do mety trwały wieczność.  Na 30 metrów przed metą już miałem ciemno w oczach, a na 10 metrów przed metą już przestałem pedałować. Na tych 10-ciu metrach ponownie się pogodziłem, że nie dam rady. Wpadliśmy na metę to do końca nie byłem pewien czy wygrałem.  Niby tak, ale wpadając na metę ja już byłem chyba na mocy 0 W, a Ariel chyba jeszcze deptał do samej kreski. Oficjalne wyniki to moje zwycięstwo o 1 sekundę - zrzut ekranu u dołu.  Gdyby było jeszcze 30 metrów więcej, gdyby wypłaszczenia nie było, albo było te 1-2 sekundy wcześniej to bym przegrał. W ogóle gdyby jakikolwiek inny detal inaczej by się ułożył to też kaplica.  No po prostu kosmos ... a teraz najlepsze - u dołu porównanie naszych mocy w różnych zakresach. Wychodzi z nich, że w zasadzie w każdym aspekcie i detalu tego wyścigu Ariel był lepszy - a jednak przegrał o tę 1 sekundę.   A może przegrał o 0,1 sekundy lub mniej ? - nie wiemy - przy stratach do zwycięzcy kategorii powyżej minuty zwift pokazuje straty na poziomie dokładności do 1 sekundy (do jednej minuty na poziomie 0,001 sekundy).
Zapewne wkrótce dojdzie do skutku obiecany z mojej strony rewanż dla Ariela ... zapewne zagościmy tym razem w góry - mam nadzieję, że chociaż umiarkowane. Mam nadzieję, że nie Londyn bo tam zawsze pada, a ja ciągle po takich jazdach mam mokro z butach - już nie mówiąc o koszulce i reszcie.
Finalnie przegrałem to co powinienen wygrać - czyli etap płaski, a wygrałem to co powinien przegrać, czyli podjazd z finiszem.
Finalnie gratulacje dla Ariela - mocny koń z niego ... nie spodziewałem się, że pojedzie tak dobrze. Zgadzam się z nim, że przegrał bo zabrakło mu trochę sprytu - może też trochę zadecydowało moje większe doświadczenie (to już 51 start na zwift). 
Na poniższym zdjęciu zaznaczyłem miejsce w którym Ariel mnie doszedł i cały profil trasy.
     
Zapis mojego tętna z wyścigu: 

Losowy zrzut ekranu zrobiony na zwift i moc jaką generowałem (niższą) na tle innych lżejszych i ciągnących grupę kolarzy - aczkolwiek tutaj ja to ten najbardziej na prawo czyli jednak trochę łapiący "opory powietrza":

A to porównanie naszych mocy na każdym etapie analizy i czasu trwania wyścigu:

I to by było na tyle ...
Na koniec humorystycznie przypomnę nasze zdjęcie z Arielem z maratonu w Trutnovie gdzie przy dystansie 102 km na mecie dzieliło nas 18 sekund - też na moją korzyść :





Kategoria Trenażer, Treningi

Zimno ale na dworze

  • DST 55.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 27.50km/h
  • VMAX 54.70km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 168( 86%)
  • HRavg 139( 71%)
  • Kalorie 1600kcal
  • Podjazdy 550m
  • Sprzęt Szoszon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 października 2020 | dodano: 11.10.2020

Licznik zarejestrował +6 stopni jako średnią temperaturę z tych dwóch godzin jazdy.  Na zjazdach było bardzo zimno, ale za to w słońcu i na podjazdach było ok.
Jeszcze da się z doskoku pojeździć na dworze ... .
Rozkład mocy: 53,0%-47,0% (L-P).




Kategoria Treningi

Matando o Corpo® PETA-Z (C) - DSQ (brak sił)

  • DST 39.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 60.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 154( 78%)
  • HRavg 173( 88%)
  • Kalorie 1000kcal
  • Podjazdy 390m
  • Sprzęt Tacx Neo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 października 2020 | dodano: 10.10.2020

Kompletnie bez sił ... po 20 km jazdy wycofałem się z wyścigu.





Kategoria Trenażer, Treningi