birdas prowadzi tutaj blog rowerowy

Termy # 2

  • Aktywność Pływanie
Wtorek, 28 października 2014 | dodano: 28.10.2014

Trochę mi się po wczorajszym zakwasiły mięśnie, było trochę niechęci i lenistwa, ale jakoś się zmobilizowałem.
Zrobiłem sobie na starcie Test Coopera w wariancie pływania i wyszło słabo. Może nie popłynąłem na maksa żeby po teście paść i już do końca dnia powegetować, ale popłynąłem mocniej niż wariant rekreacyjny. Wyszło 460 m - czyli dla mojego wieku i płci (może warto zmienić ?) jest "średnio". W wariancie "w trupa" powinno się udać wskoczyć w "dobrze" - kiedyś wrócę do tematu żeby sprawdzić czy jest jakiś progres.
Pływanie (60 basenów = 1500 m), jacuzzi.


Kategoria Treningi

Kur domowy ... i termy # 1

  • Aktywność Pływanie
Poniedziałek, 27 października 2014 | dodano: 27.10.2014

No i mamy miesiąc leżenia w łóżku, albo nieco inaczej: przebywania na zwolnieniu. Jeszcze jutro i pojutrze i ...  wracam do pracy bo przekroczyłbym 30 dni L4 i byłaby jeszcze zabawa w badania w medycynie pracy itp.
Czy ozdrowiałem ? - NIE
O tyle o ile opanowałem kulejący sposób poruszania się i potrafię już jakiś tam czas postać na nogach lub posiedzieć na krześle, to niestety, ale cały czas boli mnie łydka i w pozycji pionowej drętwieją palce u lewej nogi. Czyli ucisk dysku na krąg nadal jakiś tam jest, ale kręgosłup nadal boli więc liczę na to, że może jak przestanie boleć to i problem nogi również ustąpi.
Zobaczymy co przyniosą kolejne tygodnie.
Od dzisiaj ruszę z jakąś tam aktywnością fizyczną, dopiję (pewnie dzisiaj i jutro) do końca butelkę whisky (żeby nie kusiła) w dalszym okresie - szczególnie po 1 listopada.  Tego dnia też się zważę (pierwszy raz od 2-3 miesięcy) żeby zobaczyć jak wygląda jeszcze ta kwestia.
Kiedy wsiądę na rower ? - nie wiem ... może za 7 dni, może za 2 tygodnie, a może za 5 miesięcy. Nie wiem ... ale jest raczej pewne, że jeśli to nastąpi to będzie to trenażer.

Dzisiaj:
Pływanie (50 basenów = 1250 m), jacuzzi.


Kategoria Treningi

Zakończenie sezonu - podsumowanie

Wtorek, 7 października 2014 | dodano: 07.10.2014

Miało to wszystko wyglądać odmiennie inaczej, ale wyszło jak wyszło. Może zacznę od końca - czyli aktualnej sytuacji. Otóż od blisko trzech tygodni zmagam się z bólem kręgosłupa w efekcie czego tydzień temu wylądowałem u lekarza (i w łóżku) z tytułu schorzenia o nazwie "rwa kulszowa".  Leczenie tabletkami nic nie dawało, a ból stawał się nie do zniesienia więc awansowałem na zastrzyki, które praktykuję do teraz i tak będzie jeszcze przez ok. tydzień (a też nie wiadomo co będzie dalej).  Aktualny stan zdrowia pozwala mi na leżenie w łóżku przez całą dobę z drobnymi wyjątkami na wyjście do toalety. Jak uzyskam umiejętność typu poruszanie się o własnych siłach dłużej niż minutę w pozycji pionowej lub umiejętność typu siedzenie na krześle to będę się musiał udać na prześwietlenie kręgosłupa i wizytę u neurologa. Co dalej ? - czas pokaże.
Ogólnie jest trochę lepiej niż było, bo jeszcze 2-3 dni temu nie mógłbym się skupić (z uwagi na ból) nad tym co bym chciał napisać.
Z uwagi na powyższe rower poszedł więc w odstawkę, ale wierząc, że do niego jeszcze kiedyś wrócę to aktualny czas traktuję jako przerwę "między sezonową". Czyli inaczej mówiąc najbliższy wyjazd będzie już pierwszym treningiem związanym z przygotowaniem do kolejnego sezonu ... nie wiem tylko kiedy to nastąpi.
Podsumowując miniony sezon to mogę napisać, że było kilka sukcesów i kilka porażek.
Do sukcesów mogę zaliczyć:
- wzięcie udziału w 11 startach, bez ani jednego defektu sprzętowego typu "kapeć" czy zerwanie łańcucha.
- ukończenie sezonu na 41-wszym miejscu w generalne w M3 na MEGA (dotychczasowe wyniki to 55 miejsce w 2011 r i 56 miejsce w 2013).  Czyli to był mój najlepszy sezon pomimo pechowego startu w Wałbrzychu, który miał być zastąpiony tym w Świeradowie Zdroju ... do którego nie dotrwałem. To takie gdybanie ale gdybym go pojechał to prawdopodobnie zakończyłbym sezon na miejscu 35-tym.
- ukończyłem Bike Adventure na dystansie PRO
- ustanowiłem kilka kolejnych rekordów życiowych - najlepsze w miejsce OPEN - 99 (Poznań), max. liczba punktów - 433 (Poznań).
- awansowałem do sektora 1 (pomimo, że w górach moje możliwości to okolice sektora 3-4) za pośrednictwem startu w Poznaniu i co najważniejsze z takiego sektora wyruszę na trasy w kolejnym sezonie. A fakt ten z kolei da mi niesamowitą motywację aby się do niego (sezonu) przygotować jak nigdy dotąd.
- poznałem osobiście Ariela i Adama oraz kilku kolegów szosowców z którymi na pewno w przyszłości dane mi będzie jeszcze (mam nadzieję nie raz) wyruszyć na jakąś trasę.   Może to nie do końca sukces ale na pewno miły akcent minionego sezonu.
Z kolei do porażek zaliczam:
- w zasadzie zmarnowane 3 najbliższe domu starty - Wałbrzych, Szklarska Poręba i Polanica Zdrój.
- rozpieprzenie w okresie wakacji (lipiec-sierpień) swojej rewelacyjnej wagi wypracowanej w okresie zimowym z uwagi na "hulaszczy" tryb życia.  Ale tak mam zawsze więc w zasadzie to żadna nowość.   Oczywiście rezygnacja z regeneracji "po maratonowej" nie wchodzi w grę, ale może uda się w przyszłości ograniczyć tę między treningami.
- moje wyniki sportowe na tle Bartka, Ariela i Adama nie tak miały wyglądać. No nie wyobrażam sobie żeby tak samo miało być za rok.
O Bartka się nie martwię (niezły z niego świr i na pewno będzie nadal lata świetlne z przodu), ale fajnie by było, żeby Ariel i Adam też wykonali jakąś pracę w okresie zimowym żeby na wiosnę można było coś jeszcze zawalczyć. Chociaż z drugiej strony różnica w wieku między nami chyba powinna określić ich cele nieco wyżej niż moja wizja z tym związana ... hehe.  
- nie pobiję też wyników statystycznych związanych z treningami - czyli liczby km i przewyższenia względem tego co zrobiłem w minionym roku.

P.S.
Z uwagi, że nie pojechałem Świeradowa to przysługujący mi darmowy pakiet zdjęć z fotomaratonu "zużyłem" na Poznań i uzupełniłem ten wpis o fotki.


Kategoria inne

Termy # 16

  • Aktywność Pływanie
Poniedziałek, 29 września 2014 | dodano: 29.09.2014

Całkowicie bez jakiejkolwiek historii. Brak sił na pływanie, brak sił żeby wytrzymać dłużej niż kilka minut w saunie, jedynie w jacuzzi dawałem radę. Raczej do soboty całkowita przerwa od roweru.


Kategoria Treningi

Zmęczony

  • DST 20.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 55.30km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 174( 88%)
  • HRavg 137( 69%)
  • Kalorie 1100kcal
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 września 2014 | dodano: 28.09.2014

Po wczorajszej jeździe i dzisiejszym dniu w pracy okazało się, że z siłami jest słabiutko. Dlatego też podjąłem decyzję o skróceniu czasu treningu. Ostro mnie też wkurzały muszki lepiące się do twarzy ... .

Mapka:


Kategoria Treningi

3 x Chojnik bez podpórki.

  • DST 31.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 15.76km/h
  • VMAX 61.90km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 184( 93%)
  • HRavg 149( 75%)
  • Kalorie 2150kcal
  • Podjazdy 920m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 września 2014 | dodano: 27.09.2014

Po pracy jednak na szybko wskoczyłem na rower. To był pierwszy trening od maratonu w Polanicy. W zasadzie też jakiś tam test roweru. Wymieniłem gumki z tyłu i nieco inaczej zamontowałem siodełko bo mi mocowanie pękło na ostatnim maratonie. Od Polanicy strasznie mnie boli krzyż codziennie rano nie jestem w stanie założyć skarpetek czy zawiązać butów. W ciągu dnia jak się trochę poruszam to jest lepiej, ale następnego dnia znów to samo. Kaszana.  Dzisiaj zrobiłem pętelkę przez Zachełmie i w Sobieszowie skusił mnie Zamek Chojnik. Najpierw raz, potem drugi (bo ludzie patrzyli na mnie jakbym był z innej planety) i jeszcze spróbowałem trzeci. To był pierwszy raz w życiu kiedy na podjeździe ludzie mi bili brawo. Nie ma co ... podbudowało mnie to na duchu.  

Mapka:


Kategoria Treningi

Maraton - Polanica Zdrój

  • DST 48.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:52
  • VAVG 16.74km/h
  • VMAX 56.90km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 176( 89%)
  • HRavg 166( 84%)
  • Kalorie 4400kcal
  • Podjazdy 1230m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 września 2014 | dodano: 20.09.2014
Uczestnicy

Maraton w Polanicy był poprzedzony moim przeziębieniem. Nie jeździłem przez blisko tydzień, dopiero w czwartek poczułem się lepiej i zrobiłem trening. W piątek znów ból gardła, podmianka opon i przy okazji zauważyłem, że gumki hamulcowe mam zjechane prawie do zera.  Nie miałem już czasu ani chęci jeszcze się z nimi mordować. Myślę sobie: jest ciepło i sucho więc jakoś jeszcze dam radę. Rano się budzę wychodzę przed blok, a tu kałuże na pół jezdni ... nieźle - co będzie w lesie ?
Dojazd do Polanicy bez przygód, na miejscu spotykam Bartka i jego klubową ekipę. Stoją obok nas. Standardowo jedzonko i później śmichy i hihy.  Ja cały czas się martwię bo gardło boli, ale też ciągle myślę o tych gumkach - będzie źle. Na rozgrzewce staram się nie hamować żeby ich jak najwięcej zaoszczędzić. O 10:40 zmierzam do swojego pierwszego sektora. Nie chcę być ani z przodu ani na końcu (bo czas mierzony jest netto więc fajnie by było gdyby strata na starcie wynosiła kilka sekund). Mp3-ka standardowo mi padła ... na minutę przed startem. Uhhhhhhhh.  Chowam ją szybko do plecaka i w tym momencie słyszę: 7,6,5,4,3,2,1 ... poszli. Jadę swoje ... po 200 metrach wyprzedza mnie Bartek, po 500 metrach odwracam się za siebie ... nie ma nikogo - jestem ostatni. Po kolejnych 200 metrach już tracę 50 m do ostatniego zawodnika z sektora 1 i za sobą na dłuższej prostej widzę "ścigantów" z sektora 2.  Kurde ... głupia sytuacja - pierwszy sektor pojechał, drugi jeszcze mnie nie doszedł, a ludzie na poboczu się jakoś dziwnie na mnie patrzą. Przez 5-10 minut czułem się strasznie głupio zanim wylądowałem gdzieś na pograniczu środka sektora 2 i czołówki sektora 3. No nic ... jadę.  Na 8-mym km dochodzi mnie Ariel Po chwili odjeżdża ... na 10-tym km pierwszy techniczny zjazd gdzie go dochodzę, wyprzedzam i znów podjazd. Tutaj Ariel mnie ponownie dogania, wyprzedza i wkrótce znika na horyzoncie. Trudno ... jadę ... zresztą jaki mam wybór ? Na płaskich odcinkach jadę na kole najszybciej jadących zawodników i tak jakoś leci. Jeszcze wcześniej na 13-stym km bufet ... ha ... miał być na 13-stym był na 15-stym km. Zatrzymuję się żeby sobie wziąć kilka bananów i ruszam. Błoto ... utknąłem w tym syfie. Zatrzymałem się w samym środku olbrzymiej kałuży i moje buty zanotowały całkowite zanurzenie. Uhhhhh ... osłabiło mnie to doszczętnie. Odeszła mi ochota do wszystkiego - totalna bryja, syf, gumki "wyjechane", a tu trzeba brnąć w tym syfie dalej.  Jak wyjechałem na utwardzone szutry to fajnie szło ... . Tzn. w miarę fajnie bo napęd już nie dawał rady - wszystko chrupało, trzeszczało, przerzutki przeskakiwały same. Tutaj może skomentuję swoje przygotowania do startu: po błotnistym Wałbrzychu miałem zmienić linki i pancerze. Stwierdziłem, że może jednak po Bielawie. Po Bielawie obiecałem to zrobić po pierwszym etapie BA. Po nim pojechałem drugi, trzeci i czwarty. Nie zmieniłem nic ... . Następnie zaliczyłem błotnistą Szklarską Porębę i Poznań. I oczywiście dzisiaj na błotnistą Polanicę pojechałem na sprzęcie w identycznej konfiguracji jak 3-4 miesiące temu. Rewelka. Przeciętny zawodnik w tym czasie podmieniłby sprzęt ze 3 razy ... ale nie ja. No więc jadę ... chrupie i strzela.
W zasadzie do 40-tego km nic ciekawego się nie wydarzyło. Na tym etapie już powoli zaczynały mnie łapać skurcze. Na 5 km przed metą zaczął się horror. Od tego miejsca były z 3-4 pionowe ścianki do podprowadzania roweru. Odcinki zjazdowe mocno techniczne i błotniste. Ręce dostawały strasznie w "dupę" na tych kamieniach. Wegetowałem i odliczałem metry do mety.  Na ok. 3 km przed metą dogania mnie i wyprzedza Adam (startujący z sektora 4). Jakoś mi to nie przeszkadza bo już myślę aby tylko dojechać do końca. To że wszyscy znajomi mnie objechali też mi raczej nie przeszkadza.  Nie walczę o żaden sektor ... jako tako nie ścigam się z nimi (aczkolwiek miło by było gdybym z nich wszystkich nie dojechał ostatni - nie udało się), jedyne co dla mnie ważne to pkt. do generalki. Ani Bartek, ani Ariel, ani Adam nie mają na to wpływu więc akurat staje mi się to mocno obojętne. Podejrzewałem jedynie, że może jednak Ariel nie odjechał daleko, ale nie widziałem go ani razu od momentu jak zostałem w tyle. Sumarycznie jakoś przetrwałem te ostatnie 5 km, ale były po prostu straszne. Na mecie od razu widzę Ariela. Pytam go o czas i się okazuje, że wyprzedził mnie o 2:36. Trochę jestem zdziwiony bo ruszył na trasę ok. minuty po mnie, czyli na tej końcówce miał przewagi 1,5 minuty. Nie wiem dlaczego na żadnym z tych ostatnich pionowych podejść nie widziałem go na horyzoncie.  Wtedy bym się w sobie jakoś zebrał i go może doszedł, ale też Ariel już by mi nie dał odrobić tej minuty więc zwycięstwo z nim nie było możliwe.
Finalnie maraton ukończyłem z czasem: 2:52:49.
Do Adama straciłem 5:25 i do Bartka - 6:43. Bartek zaliczył jakiegoś dzwona i chyba ograniczył się do dojechania do mety.
Mój wynik pozwolił na zajęcie 197/438 miejsca w OPEN (45% stawki) i 86/171 miejsca w M3 (50% stawki). Przed startem chciałem zdobyć ok. 350 pkt, a zdobyłem 354 pkt. Rok temu w Polanicy wywalczyłem 347 pkt czyli jest troszkę lepiej. 
Trochę pechowo, bo kategorię na Mega wygrał Dariusz Poroś i do niego był porównywany mój czas. Gdyby nie pojechał on na Mega to kolejny zawodnik z M3 przyjechał ponad 6 minut później, a to dałoby bardzo fajny wynik pkt. ... ale niestety.
Ariel, Adam i Bartek jeżdżą w M2 więc gdyby nie Darek to punktowo zrównałbym się z Bartkeim ... ale nie ma co gdybać ... . Jest ok ... swój dzisiejszy wynik wziąłbym w ciemno uwzględniając swoją formę.
Aktualnie w generalce jestem na 30-stej pozycji. Awans w górę jest już raczej niemożliwy, ale nastąpi spadek. W Świeradowie spróbuję zastąpić najgorszy wynik (312 pkt) takim na poziomie 350-360 pkt. Poprawienie najlepszego miejsca w generalce (55) jest już niewyjęte.
Zdjęcia:











Fotka autorstwa Eli Cirockiej:

A tutaj powyższa fotka w pełnej rozdzielczości ... warto było ryzykować życiem

Fotka autorstwa Daniel O:


 



P.S.
W drodze powrotnej jeszcze zajrzeliśmy na chwile pokibicować w Jeleniej Górze w Grand Prix MTB Maja Włoszczowska XCC. Jedna fotka:


Porównanie naszych przejazdów tu.

Mapka:


Kategoria Maratony 2014

"Rozgrzewka"

  • DST 6.00km
  • Czas 00:29
  • VAVG 12.41km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 152( 77%)
  • HRavg 111( 56%)
  • Kalorie 450kcal
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 września 2014 | dodano: 20.09.2014

Taki pic na wodę ... jak zawsze - żeby chwilkę pokręcić, ale się nie zmęczyć.
Oszczędzałem też hamulce bo dzisiaj moje przygotowania do startu to była parodia.


Kategoria Treningi

Krócej niż planowałem.

  • DST 41.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 25.10km/h
  • VMAX 62.10km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 170( 86%)
  • HRavg 148( 75%)
  • Kalorie 1900kcal
  • Podjazdy 560m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 września 2014 | dodano: 18.09.2014

Planowałem jeszcze z godzinkę dłużej, ale mi się znudziło.
Spostrzegłem też, że jestem w całkiem fajnej dyspozycji więc uznałem, że nie ma sensu "zarzynać się" na 1 dzień przed maratonem. Tak więc skończyłem wcześniej.
Jutro mnie jeszcze czeka dość długa wycieczka piesza ("sprzątanie świata") więc w sobotę na maratonie i tak będą pobolewały mięśnie.
Jutro wieczorkiem będę też jeszcze podmieniał oponki na Rocket Ron'a i Nobby Nic'a.

Mapka:


Kategoria Treningi

Trening z samego rana bo tak zaplanowałem.

  • DST 51.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 20.54km/h
  • VMAX 58.60km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 175( 88%)
  • HRavg 133( 67%)
  • Kalorie 2650kcal
  • Podjazdy 1080m
  • Sprzęt Stary
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 września 2014 | dodano: 13.09.2014

Wyjazd o 7:30. Było trochę mgliście:

Ale w górnych partiach gór całkiem inaczej. Oczywiście widok na niziny to wszędzie mgła:



Finalnie pod koniec treningu jeszcze mnie skusił zamek Chojnik. Na Chojniku widać, że świeci słońce, jest ciepło ... :

ale widok w dół już nieco inny:

Ogólnie formy życiowej to nie miałem. Tętno byle jakie, ale nie było też totalnego dramatu patrząc na przewyższenie jakie udało mi się ukręcić..

Mapka:


Kategoria Treningi